Jeszcze piszemy:)
Jeszcze piszemy:)
Paweł Burdzy Paweł Burdzy
1207
BLOG

Celebryci zamiast potwora z Loch Ness

Paweł Burdzy Paweł Burdzy Rozmaitości Obserwuj notkę 14

 

Jak co roku zbliża się. Nieodwołalnie. Pewnie. Z każdym dniem. Sezon ogórkowy. A wraz z nim Oni.

Nawet najlepsze dzienniki, stacje radiowe, telewizje podające „całą prawdę, całą dobę” muszą czasami spuścić z tonu. Nie da się grzać cały czas czerwonymi czy żółtymi paskami na ekranie. Albo walić czołówkami gazet wielkości dłoni. Dobrze jak się zatrzęsie ziemia, przyjdzie powódź albo inne tsunami. Gdy klęska (wypadek awionetki, busa, górnicy w kopalni) jest w Polsce – może uda się grzać tydzień a może dwa. Gdy gdzieś dalej – krócej, choć przykład trzęsienia ziemi z Japonii pokazuje, że przy sprzyjających okolicznościach nieszczęścia (trzęsienie ziemi – tsunami – zepsuty reaktor atomowy), można temat obrabiać nawet miesiąc. Poza tym idą wakacje, uwaga widzów, słuchaczy i czytelników słabnie, woli grylować niż wnikać w skomplikowaną strukturę współczesnego świata.

Wiadomo, ilość katastrof, klęsk żywiołowych oraz cieląt z dwoma głowami jest dość ograniczona. Więc zaczyna się kreacja. I przychodzą oni – mniej udani lub nie udani celebryci, aktorzy i ludzie o nieokreślonych zawodach, „znani z tego, że są znani”. A także – obowiązkowo – politycy obecni, byli politycy, i inni „byli”, tęskniący do widoku własnej twarzy „na szkle”. Jak będzie w tym roku? Zabawmy się w proroków, a podstawą niech będą ostatnie „ogóry” , AD 2010.

Bez Lecha, ciężko

To był pierwszy sezon ogórkowy bez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i w tym sensie był dla mediów działających w trybie 24/7 (24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu) trudny. W poprzednich latach (nie wspominając już o złotych żniwach z lat rządzącej koalicji 2006-7) niemal każdego dnia z morza prezydenckich słów wybierano lapsusy i nieścisłości, nad którymi pastwili się później telewizyjni spece od polityki. Każda niezręczność, choćby odwrócona flaga na limuzynie, urastała do problemu. Co można nawet zrozumieć, bo kolejna „gafa” była wszystkim, co udało się wycisnąć na czerwonym pasku „pilne”. I choć dla wielu pozostał brat Jarosław, to jednak nie było to to…

Ze względu na katastrofę smoleńską, związaną z tym traumą i wyborami prezydenckimi, ostatni sezon ogórkowy był krótszy i mniej ekstremalny. Czerwiec, lipiec – wybory, powódź, a nawet kilka. Ale w końcu „ile można”? Hasło do sezonu rzuciła Pierwsza Dama Anna Komorowska dając susa w chłodne wody Bałtyku, co uwiecznił na okładce „Superexpress”. Nie potrzebni byli w Warszawie związkowcy ze Śląska czy byli stoczniowcy aby zablokować Ministerstwo Gospodarki. Jak donosił „Fakt”, wystarczył źle zaparkowany jaguar Kingi Rusin. Renata Beger miała sobie wstrzyknąć botoks a pisarka Grochola doradzała piosenkarce Górniak jak wygrać „Taniec z gwiazdami” (w tym czasie drugi tabloid zajął się coachingiem Andrzeja Gołoty). 23-letni doradca minister Kopacz (Młodzi Demokraci – 4.000, 00 PLN na rączkę miesięcznie), chwalił się na Facebooku, że „podpluwa do piwa” kolegom w knajpie. Aha, no i jeszcze aktorka ze spotów PO/PiS Cugier-Kotka, która pochwalił się esemesami od posła Kurskiego („Pamiętam o Tobie. W najgorszym wypadku Pani Poseł. Choć prezes wolałby jakiś dobry teatr dla Ciebie”). Poza tym morderca-szaleniec z Rybnika, Andrzej Łapicki z młodziutką żoną, żużlowiec Gollob, jego żona i kredyty, ale to już banał.

Nie zabrakło oczywiście Dody, bo akurat w lecie zaczynał się dramat p.t. „Nergal w szpitalu na białaczkę”. Piosenkarka poważnie potraktowała śmiertelne zagrożenie ukochanego, o czym świadczy fakt, że ze strachu o niego, poświęciła się i zrezygnowała – na znak zaprzestania drwin ze śmierci – z… tarzania się w trumnie w trakcie trasy koncertowej. Późniejsze zaangażowanie Dody pokazało, że traktuje ona swoje wyzwanie bardzo poważnie – spędzała ze schorowanym ukochanym każdą chwilę, co pieczołowicie odnotowywały „Fakt” i „Superexpress” a nawet stacje koncernu TVN. Ale ta bajeczka, nie skończyła się happy endem: Nergal wyzdrowiał, otrząsnął się i zostawił białogłowę. O czym ta, poinformowała na Facebooku (pisowania oryginalna): „To jedyna kobieta na swiecie, z którą nie wytrzymał sam DIABEŁ))))))))))…. Pocieszajaca konkluzja. „im szybciej posklejam serce, tym szybciej wydam płyte”. Takiej gratki media nie przepuściły: o Dodzie i Nergalu znów było głośno. Aha, no i na początku sierpnia ub. r. 71-letni Edward Linde-Lubaszenko ogłosił, że poszukuje dziewczyny. Pod jednym wszakże warunkiem: nie może mieć więcej niż 19 lat. Opisu przymiotów ducha – nie stwierdzono.

Ogóry AD 2011

Ogórkowy sezon to żniwa dla wszelkiej maści pijarowców, medialnych doradców i innych szarlatanów od wizerunku. Konkurencja jest wtedy mniejsza, łatwiej przebić się na czołówkę. Wiedzą o tym pijarowcy różnych telewizyjnych show, którzy wtedy zaczynają nakręcać atmosferę przed kolejnym wydaniem „Tańca z gwiazdami” czy innego „Mam talentu”. Wtedy też łatwiej spowodować aby gwiazdy czy gwiazdeczki zrobiły coś, co z pewnością trafi na szpalty lub na ekran. Wiadomo – morza szum, ptaków śpiew, wypij co raz, zbluzgaj mnie! A gdy już kompletna plaża, od czego jest archiwum? Fama niesie, że dwa najpoważniejsze polskie tabloidy mają w swoich zasobach fotki „na wszystkich” i tylko czekają na odpowiedni moment na odpalenie tej czy innej sensacji… Po tym wtręcie na temat metody, czas zastanowić się, co nas czeka w najbliższej przyszłości. Jednak trzeba pamiętać, że w tym roku „ogórki” potrwają pewnie ledwie do połowy wakacji a i to nie wiadomo. Sytuacja gospodarcza nie najlepsza, za pasem wybory parlamentarne (a tam wiadomo, znów trzeba będzie na seriozno walczyć z „wrogami demokracji” i ludźmi, „którzy dzielą Polaków”, wywołując „wojnę polsko-polską”).

1. USTAWKA RZĄDOWA

Od 1 lipca zacznie się polska prezydencja w Unii Europejskiej. Więc pewnie będzie brylowanie premiera, prezydenta i ministra spraw zagranicznych (ach, Radosław, ach, Sikorski), poklepywanie po plecach, uśmiechy, muślinowe suknie, ech… dyskretny urok europejskiej burżuazji. Czy – jakby chciał Cezary Michalski – raj dla polskich „nowo-mieszczan”: ciepła woda z kranów już ciurczy, czas na spektakl: wieczorowe kreacje, podjeżdżające błyszczące limuzyny, fraki, smokingi, uśmiechy. Nie na darmo – jak się dowiadujemy – MSZ wydał ponad milion euro w Brukseli na agencję PR, aby promowała polską prezydencję w świecie. Wrzutek medialnych na pewno nie zabraknie. I gdyby tylko ci biedacy z Afryki Północnej uspokoili się na te pół roku i nie przypływali do Europy na swoich tratwach, tak brudni i wychudzeni, tak mało fotogeniczni… wszystko byłoby cacy.

2. USTAWKA TVN

Najbliższe tygodnie to żniwa z ziaren zasianych przez PR-ową obsługę celebrytów. Działy promocji będą starły się wylansować jesienne „hity” ramówek stacji telewizyjnych. Najlepsza jest w tym promocja TVN, więc będzie się działo na froncie telewizyjnym. Bo Joanna „Dżołana” Krupa ma wygryźć Katarzynę Skrzynecką z „Tańca z gwiazdami” a Robert Kozyra - Wojewódzkiego z „Mam talent”. A Bartek Węglarczyk w obsadzie „Tańca”? A brak Jarka Kuźniara w najnowszej obsadzie „X-Factor”? Do jesieni będziemy zapewne zasypywani tymi njusami – co program to gwiazda, konflikt – sztuczny czy prawdziwy.

3. POLSKIE BLOND-ASSKI

Będzie też w sezonie ogórkowym o kurczącym się rynku pracy i zaciskaniu pasa. Oczywiście w szołbiznesie. Świadczą o tym kolejne „gwiazdy” wracające nad Wisłę po wojażach w Hollywood. Bachleda-Curuś, z dzisidziusiem Farrela, już szlaja się po polskich telewizjach a może dotrze do „X – Faktora”. Z kolei Żmuda-Trzebiatowska ma problem, bo film nakręciła, ale nie wejdzie na ekrany. Młoda Rosati też chyba między Odrę a Bug wraca. Z kolei Dżołana Krupa nakręciła po swoim polsku coś dla filmu, ale wycięli (tej na osłodę została choć reklama lodów). Fluktuacja na rynku pracy zdaje się dławić rozkwit karier Tomasza Kammela i Krzysia Ibisza, bo „Superak” i „Fakt” robią u nich za headhunterów. W tym kryzysie ogólnym , jedyny który nie narzeka to Nergal. Urwał się kostusze spod kosy, rzucił Dodę, więc dokazuje. Ostatnio powiedział, że w bojach z białaczką Bóg mu jest nie potrzebny, a „chrześcijaństwo zabija kreatywność i nie chce słyszeć o tym, co myślisz i czujesz”.

4. DODA, EDYTA, KRÓLEWNY

Nawet Doda będzie miała pod górkę, bo ruszyła sprawa sądowa o pobicie z koleżanką Radka Majdana (do którego, rodzima „królowa jest tylko jedna” znów podobno czuje miętę). Zaiskrzyło też pomiędzy dwoma dynastiami królewskimi, kiedy Ola Kwaśniewska zadrwiła sobie z modowych porad Kasi Tusk, przezywając ją „szafiarką”. Jakby nie wiedziała, że nobles jednak obliży. No a konflikt Sablewskiej („X Factor”) z byłą pracodawczynią Górniak? A ich wspólna akcja (Sablewskiej i Górniak) przeciw mężowi piosenkarki, gitarzyście Dariuszowi Krupie? A rywalizacja Hanny z Kingą w tefałenie i lekceważące słowo, tej ostatniej o koledze z kanału, Jarku Kuźniarze? Jak widać, będzie się działo.

5. KAZIO AND ISABEL

Czy powrócą do nas Kazio Marcinkiewicz i Isabel? Ten pierwszy już zaczął na nowo chadzać do TVN 24– mówił coś z mądrą miną o „błędzie wawelskim”. A jego żona? Wpis na blogu z 28 marca br. stanowi pewną zagadkę. Pierwsze zdanie: „Londyn potrafi promować dzielnice, których reputacja podupada, bądź są mało atrakcyjne lub zaniedbane” wskazywałby na głębszą refleksję architektoniczno-urbanistyczną. Potem są jednak zdania od drugiego do czwartego: „I tak Shepherd’s Bush stał się trendy, ze względu na największy w centrum shopping centre Westfield. W sam raz na deszczową pogodę. Wszystkie modne sklepy pod jednym dachem”. Hmmm… a więc jednak kozaczki. Albo kozaczkees.

7. PRZYSTAWKI RZĄDOWE

Życie Bartka Arłukowicza i Joanny Kluzik- Rostkowskiej. Michał Kamiński – zapewne opowie o swojej ciężkiej pracy i gwałtach zbiorowych popełnianych na nim przez członków Prawa i Sprawiedliwości. Także inni, nowi i starzy, jeśli dobiją do rządzącej Platformy, trafią też do kolorowej pracy, gdzie „tylku u nas” otworzą się na nowo przed czytlenikami.

8. REZERWA PROKURATORSKA

W tej kategorii: najwieksza niewiadoma. No bo i występowanie gwarantowane ze skróconym do pierwszej litery nazwiskiem. Tutaj mogą byc prawdziwe niespodzianki. Mam kilku swoich faworytów, na czele listy - mecenas Dubienecki młodszy. Mąż Marty Kaczyńskiej, bohater sezonou ogórkowego AD 2010, jako normalny celebryta już chyba nie wróci. No chyba, że na tydzień przed głosowaniem w kajdankach, wprowadzany na komisariat, za jakieś tam historie biznesowe, w świetle kamer, które wzięły się tam nie wiadomo skąd. A takich przypadków może być więcej np. jestem sobie w stanie wyobrazić, że Grzegorz Napieralski zostaje zatrzymany na komendzie za np. niezapłacony w 1999 r. bilecik parkingowy w Szczecinie.

8. WINIARZ Z BIŁGORAJA

Kiedyś bez problemu jedynki w „Superaku” czy „Fakcie” oraz różne tefałenowskie „Kropki nad i…” a teraz… nędza. Jakaś notka na którejś tam stronie, że wygwizdali Cię motocykliści. Znowu krótki njus o wizycie w centrum Ayurveda i masażu przy pomocy wonnych olejków (niestety, autor milczy, czy masowano także głowę). A tymczasem chciałoby się czasem poczytać strumień świadomości Sztukmistrza z Biłgoraju, szerokim gestem, haustem, a jak! Jak ten wpis z jego bloga, walący chłopkom po oczach, niczym dawny arystokrata: „A przed kolacją lot balonem nad suwalskim parkiem krajobrazowym. Lot wspaniały choć nie mogliśmy wylądować – wciąż nas znosiło nad las , co przy słabym wietrze wymagało pomocy z zewnątrz (…) I kolacja przy kominku (noce już zimne); sandacz dziki z Wiżajn - dziś nie z rosołu i pieca - po prostu smażony, świeża , zielona fasola z oliwą i parmezanem, i brizol na koniec; młoda wołowina cienko krojona rzucona na rozgrzane masło na chwilę, do tego oddzielnie duszona cebula - też na maśle. Na deser lekko podgrzane czarne porzeczki podane z ryżem gotowanym na wiejskim mleku, a do tego wybitny wybór win. Do ryby chablis z piwnicy Pica , pachnący wilgotną piwnicą , a przy tym pełny, tłusty burgund, dalej do fasoli - zupełnie genialne węgierskie Rubino na bazie merlota: bardzo zrównoważone , czereśniowe. I wreszcie do mięsa saint-emilion z 1998 – wprost zachwycające z przewagą czarnej jagody w smaku. Do deseru nalewka z głogu – farmaceutyczna w smaku.” Ot, dyskretny urok polskiej klasy lekko półwyższej. Choć jako wysublimowany kolekcjoner ryjów, były winiarz z Biłgoraju, były poseł i wodzirej „przemysłu pogardy” powinien wiedzieć, że są pewne braki. Ale co ze stolcem? A wiatry były? Wzdęcia? A mocz oddany regularnie? Kto jak to, ale Pan jako Arbiter Elegancji powinien wiedzieć, że żaden memuar prawdziwego arystokraty życia nie jest pełen bez pewnej dozy dekadencji. Cóż, życie byłoby w pełni pełne, gdyby nie ta przeogarniająca nuda, tylko chwilami rozjaśniania aktami apostazji, opluwaniem ludzi czy tworzeniu krzyży z puszek po piwie „Lech”.

Żeby nie kończyć smutnie, ale dumnie – jeszcze naukowy (tak go reklamują) raport „Superexpressu” z ostatnich dni, który nie pozostawia wątpliwości: „Polki mają najpiękniejsze piersi w Europie”. Nie zwisają, nie flaczeją, miseczka C… słowem, tak trzymać. Znaczy wisieć… eeee… Raczej jędrnie stać. Na pewno, warto pociągnąć. Ten temat, oczywiście.

Nieco rozszerzona wersja artykułu z"Uważam, Rze"

 

111.230

"Benia mówi mało, ale on mówi smacznie"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości