Dawno, dawno temu był taki żart: Co to jest socjalizm? To taki ustrój, który wciąż walczy z tymi problemami, które sam wywołał.
Od wczoraj rano krąży mi po głowie inne pytanie - a odpowiedź też jest inna, mianowicie taka: To taki system rządów, w którym trzeba demaskować i aresztować ludzi, którzy swoje nominacje zawdzięczają tylko temu systemowi.
Kaczmarek, Netzel, Kornatowski… Kto by o nich pomyślał przy nominacjach w państwie, które poważnie bierze dekomunizację czy “walkę z układem”. Toż to właśnie ów “stolik układu”, który mieliśmy wywalić w IV RP! Ludzie wyciągnięci za uszy z różnych ciemnych biografii i niejasnych układów - a uszy tych króliczków z kapelusza ciągnęły ręce naszych przenikliwych wodzów.
Ale - jak to mówi bard Jacek Kowalski - każdy był kimś innym niż był. I czymś innym okazał się nasz wyśniony projekt IV RP i “rewolucji moralnej”. I dlatego dziś chorążowie PiSu nie prowadzą już nas do żadnej wielkiej wojny o Polskę - prowadzą nas w swoje nieznane, paraliżując hasłem, że “Komendant wie lepiej”. Ku dekomunizacji, której nie będzie. Ku lustracji, której nie ma. Ku oczyszczeniu państwa, które nie nastąpiło. Ku wznowieniu “Czterech pancernych” w TVP i ku dumnej defiladzie na łez otarcie.
Ostał się nam IPN i Muzeum Powstania Warszawskiego z “polityką historyczną”.
A dokąd to dalej, wodzowie? Sondaże sygnalizują, jeden po drugim, że sytuacja po wyborach zmieni się niewiele: wygra PiS lub PO. I jeśli tylko PO tym razem nie skrewi i nie przestraszy się, stanie się to, o czym marzą w “Dzienniku”: stanie się PO-PiS, proszę państwa! I wszyscy będziemy brawo bili, że “udało się powstrzymać komunistów”; bili brawo i gryźli wargi do krwi.
Znowu spotka się Tusk z Prezydentem, obaj przyniosą dyktafony. Wasz prezydent, nasz premier - nasz prezydent, wasz premier… Aż do kolejnego “przyspieszenia”.
Ale, uwaga! Może się zdarzyć inaczej: PO wywinie numer, wybierze podszepty “Wyborczej”, pójdzie w koalicję z czerwonymi.
Boicie się tego? Ja też. Ale zapewniam, że wodzowie PiSu się tego nie boją, też im to na rękę. Będą wtedy silną opozycją grzmiącą na układ “postkomunistyczno-liberalny”, z nadzieją na wykończenie PO szmacące się w objęciach z Kwachami. A potem ma przyjść Tryumf.
Tryumf… tylko po co komu ten tryumf?
Odpowiedź: żeby można znowu nominować i wsadzać. Tych samych. Ni mniej ni więcej.
“A Polska o nas nie zapomni”.