Po dłuższej przerwie dziś jeszcze jeden dość obszerny cytat z Manifestu libertariańskiego. Tym razem dotyczy sektora publicznego i roli rządu w społeczeństwie. Warto przeczytać, bo autor zwraca uwagę na kapitalną rzecz, doskonale wyjaśniając mechanizm, który sprawia, że poglądy wolnorynkowców zwykle automatycznie się odrzuca – po prostu trudno wyjść ze stereotypów.
Ludzie mają skłonność do myślenia w sposób stereotypowy, zgodnie z utartymi przyzwyczajeniami. Jest to szczególnie widoczne w przypadku poglądów na rolę rządu. (…) w sprawach dotyczących rządu podążamy na oślep ścieżkami wydeptanymi przez wieki. Zadowalamy się wiarą, że jeśli coś od dawna trwa, to musi być dobre. W szczególności uważamy, że (…) rządy świadczą nam od wieków, a właściwie od niepamiętnych czasów, pewne ważne i niezbędne usługi. Niemal wszyscy zgadzają się, że do tych usług o specjalnym znaczeniu należą: obrona (…), ochrona przeciwpożarowa, ulice i drogi, dostawy wody, kanalizacja i wywóz śmieci, usługi pocztowe itd. W społecznym odbiorze usługi te są tak dalece utożsamiane z państwem, że wszelka krytyka finansowania ich przez państwo traktowana jest przez wielu ludzi jako atak na same usługi. Jeśli ktoś mówi, że państwo nie powinno zajmować się sądownictwem (…) ludzie myślą, że kwestionuje on w ten sposób znaczenie sądów.
Wolnościowiec, który postuluje zastąpienie w tych dziedzinach rządu przez prywatnych przedsiębiorców, postrzegany jest tak, jak byłby postrzegany, gdyby postulował odsunięcie rządu od produkcji butów, na którą państwo miałoby odwieczny monopol. Gdyby rząd i tylko rząd miał monopol na produkcję i sprzedaż detaliczną obuwia, to jak potraktowano by libertarianina, który żądałby wycofania się rządu z przemysłu obuwniczego i oddania tej branży w prywatne ręce? Nie ulega wątpliwości, że ludzie pomyśleliby: „Jak możesz? Sprzeciwiasz się większości, występujesz przeciwko biednym ludziom, którzy używają butów! A kto dostarczy butów społeczeństwu, gdy rząd zostanie odsunięty od produkcji? No, powiedz! Bądź konstruktywny! Łatwo ci krytykować i mędrkować na temat rządu, ale powiedz, kto by nas zaopatrywał w buty? Jacy konkretnie ludzie? Ile dokładnie sklepów obuwniczych miałoby każde miasto i miejscowość? W jaki sposób byłyby one finansowane? Ile byłoby firm produkujących buty? Jakich używano by surowców? (…) Czy nie byłyby konieczne regulacje, które zagwarantowałyby, że produkt będzie zdrowy? A kto zapewniłby obuwie dla biednych? Wyobraź sobie, co się stanie, jeśli kogoś ubogiego nie będzie stać na buty…”
Gdy te pytania dotyczą przemysłu obuwniczego, to wydają się niedorzeczne. Ale tak samo absurdalne są pytania, którymi zasypuje się libertarianina, gdy domaga się on wolnego rynku w pożarnictwie, policji, usługach pocztowych i innych dziedzinach, które są domeną rządu.
Zachęcam do przeczytania poprzednich „wyimków” dotyczących:
1. Prawa naturalnego.
2. Środków odurzających.
3. Szkolnictwa.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka