fot. Paweł Rakowski
fot. Paweł Rakowski
PawelRakowski1985 PawelRakowski1985
1610
BLOG

Sojusz perskiego lwa i chińskiego smoka

PawelRakowski1985 PawelRakowski1985 Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Rękawica została rzucona. Iran, największa prestiżowa zadra na amerykańskiej reputacji, prestiżu i dumie zamierza wyjść z ekonomicznego i politycznego uścisku zastawionego przez administrację Donalda Trumpa. Poprzez zaduszenie irańskich ajatollahów i ich regionalnych zwolenników w Damaszku i Bejrucie Waszyngton zamierzał powstrzymać odrodzenie się perskiej hegemonii na Bliskim Wschodzie. Jednak pomocną dłoń do Iranu wyciągają Chiny, które wiedzą że czynią akt wielce prowokacyjny wobec pax americana. 

Surowce Iranu zawsze były błogosławieństwem ale i też wielkim przekleństwem dla tego kraju. Kraj ajatollahów, chociaż uważany już jest za mocarstwo regionalne, państwo niemalże atomowe a na pewno satelitarne, na prowincji w dalszym ciągu żyje rytmem z czasów szacha Ismaila I, który w 1501 roku wprowadził obowiązkowy islam szyicki pod strzechy swojej domeny. Dla lwiej części perskiego interioru była to ostatnia zmiana w niezakłóconym od tysięcy lat rytmie życia dyktowanym przez naturę. Właśnie irańska prowincja jest tym matecznikiem i ostoją ustroju islamskiej republiki, której włodarze pomimo najczęściej jedynie religijnego wykształcenia zdają sobie sprawę z włączenia się w wyścig technologiczny, ponieważ to technologia a nie myśl imama Aliego zapewni reżimowi istnienie. Jednakże dla postępu potrzebna jest miejska inteligencja, a ta z definicji jest niebezpieczna albowiem jest najbardziej chłonna na zewnętrzne wpływy jak i młodzież nie pamiętająca czasów przed rewolucyjnych z życzliwością odnosi się do czasów szachów. Aby powstrzymać wewnętrzny proces erozji potrzebny jest kapitał, którego Iran nie posiada. System bankowy Iranu jest wyłączony ze światowego obiegu, embrago wszystkiego na wszystko nałożone przez Donalda Trumpa rujnuje gospodarkę a pandemia grzebie to czego pogrzebane jeszcze nie jest. Aby zdławić realne niezadowolenie społeczne zagrażające ustrojowi ajatollahowie potrzebują kapitału lub przestrzeni eksportowej dla swoich surowców. I tu z pomocą przychodzą Chiny.

Chiny paradoksalnie znajdują się w podobnym położeniu. Żeby zaspokoić chłonny i wielce rozbudzony wewnętrzny rynek, Pekin musi importować surowce, żeby produkować towary na eksport. Poprawa jakości życia w Państwie Środka tworzy zapotrzebowanie na gaz, który jest mniej smogowy niż węgiel, albowiem upadek ekologiczny Chin zaczyna być tematem politycznym a więc i kontrrewolucyjnym. Iran dzieli z Katarem największe złoża obecnie wydobywane na świecie na wodach Zatoki Perskiej i eksport do Chin tego surowcu jest jak dar od Allaha. Z tym, że amerykańska kontrola Zatoki Perskiej i Cieśniny Hormoz utrudnia życie zarówno Chinom i Iranowi, niemniej Pekin zaradnie już zawczasu przygotował wszelką dostępną infrastrukturę obsługująca import irańskich surowców i ich eksport do siebie w nadmorskim miasteczku Gawdar w Pakistanie. Niemniej do szczęścia brakuje 70 km i dla całego regionu, a być może świata jest to polityczny barometr albowiem Waszyngton skutecznie uniemożliwia dokończenia brakującego odcinka, a jeśli Chiny pewnego dnia dokończą ten projekt i połączą się z irańskimi gazociągami, wtedy będziemy żyć w innym świecie.

Nie jest to jedyna zbieżność interesów pomiędzy perskim lwem i chińskim smokiem. Wedle ostatnich doniesień, Chiny gotowe są przeznaczyć ponad 400 mld USD w inwestycję w Iran. Pekin obiecuje rozwinięcie irańskiej infrastruktury cywilnej, wojskowej oraz wydobywczej jak i przeniesienie produkcji do kraju Ajatollahów. Wraz z inwestycjami ma być podpisany pakt na 25 lat, który zagwarantuje ajatollahom chiński parasol ochronny oraz przymierze polityczne a także międzynarodowe. Nie wszyscy z tego powodu są szczęśliwi w Teheranie. Chińskie inwestycję rzeczywiście mogą przenieść opozycję wobec reżimu do politycznego lamusa, jednak wtedy sama islamska republika będzie na łasce możnego protektora, który dla swoich politycznych zysków lub strat może zdecydować się na zmiany ustrojowe w Persji. Chiny nie ukrywają tego, że Iran dla nich to wielka autostrada przez którą mają przechodzić towary z Chin nad Atlantyk, tym samym ajatollahowie i ich ambicje regionalne oraz strategiczne mogą być podporządkowane woli Pekinu. A wszak nie po to Iran w 1979 roku porzucił amerykańską kuratelę aby ponownie wejść pod kolejną, kto wie czy nie o wiele gorszą i na pewno bardziej bezwzględną.

Nastroje studzą też zapowiedzi dołączenia Rosji do tego układu. Rosjanie zawsze marzyli o „ciepłych morzach” i żeby ich marynarze nosili cały rok letnie mundury. Dzięki Chinom te wielowiekowe rosyjskie imperialne marzenia mogą zostać zrealizowane, albowiem Moskwa miałaby sieć baz łączących Armenię z irańskim portem Bandar Abbas. Obecność rosyjska w Iranie stoi ością dla ajatollahów, którzy wiedzą jak zażyłe stosunki ma Władimir Putin z Beniaminem Netanjahu jak i w nieodległej Syrii oba państwa są na skraju prawie jawnej konfrontacji. Izrael bombarduje irańskie i proirańskie bazy w Syrii przy całkowitej bierności rosyjskich systemów S-300. Coraz więcej się mówi o tym, że Putin zamierza pozbyć się Baszira Al-Assada, który jest niezbędny dla Teheranu. Do tego dochodzi oczywiście historyczny resentyment wojen pomiędzy Moskwą i Persją jak i rywalizacja na rynku gazowym.

Wzmocnienie Iranu chińskim kapitałem bacznie obserwuje Izrael. Dzięki amerykańskim sankcjom irański projekt imperialny idący od Kabulu do Bejrutu jest chwilowo zatrzymany. Zarówno reżim Assada jak i szyicki proirański Hezbollah libański głoduje i pomimo buńczucznych zapowiedzi wiadomo, że ten stan działa na ich niekorzyść. Chińskie inwestycję automatycznie ożywią irańskich wasalów, a już izraelskie media posądzają chińskie banki o pranie irańskich funduszy idących do Hezbollahu i palestyńskiego Hamasu. Chiny wzmocnią Iran – izraelskiego największego regionalnego i ideologicznego rywala a co gorsza ochronią reżim, albowiem izraelska dialektyka jest taka, że ma konflikt jedynie z ajatollahami a nie narodem irańskim, który zresztą jest najbardziej proizraelski w regionie. Co ciekawe Chiny inwestując w Iran wcale nie chcą rezygnować z biznesu w Izraelu, który jest ważnym partnerem szczególnie w dziedzinach technologii i informatyki. Tak więc Chiny wprowadzają nową jakość. Uprzednio zachodnie korporacje musiały wybierać z kim robią interesy – z Izraelem czy ze światem arabskim, szerzej muzułmańskim. Oczywiście pełno było ekwilibrystycznych manewrów i kroków światowych korporacji aby obejść ten stan rzeczy, którym Pekin w ogóle się nie przejmuje.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka