Konkretnie za to, co się stało wczoraj, a wczoraj stało się to, co powinno nastąpić gdzieś tak siedem lat temu, a mianowicie mieliśmy okazję obejrzeć – to znaczy ci, którzy z jakichś powodów to oglądali, ja nie musiałem, więc tego nie robiłem – ostatni odcinek programu „Tomasz Lis na żywo”. Trudno nie odczuwać zadowolenia z faktu, że z anteny publicznego nadawcy zdjęto wreszcie ulizanego bufona (a po godzinach podobnież damskiego boksera), któremu wydawało się, że pozjadał wszystkie rozumy, bo zrobił wywiad z lewaczką Clintonową i panem Oceanem Mądrości (Dalajlama). Nasz milusiński przypominał w tym wszystkim mysz (chyba czas już zmienić nazwisko) z bajki Krasickiego, która także sądziła, że „wszystkie rozumy posiadła”, bo kiedyś zżarła całą książkę.
Do napisania tego tekstu w dużej mierze zainspirowała mnie nieoceniona Gazeta Wyborcza („spieszmy się czytać Wyborczą, tak szybko spada jej nakład…”), a konkretnie serwis gazeta.pl, który – uwaga! uwaga! – zrobił z ostatniego programu Lisa relację na żywo, tak jakby to było jakieś super hiper ekstra ważne wydarzenie. Robienie relacji na żywo (aktualizowany na bieżąco opis minuta po minucie) z programu telewizyjnego to takie kuriozum, że nie uwierzyłbym, gdybym tego nie widział na własne oczy. Ale to oczywiście dobry znak, bo znaczy to, że dobry – choć nierychliwy – Pan Bóg widocznie postanowił w końcu pokarać czerskistów za grzechy i odebrał im rozum, co zresztą jest tłumaczeniem uprzejmym, bo zakłada, że ci ludzie kiedykolwiek rozum mieli.
Jak można się dowiedzieć ze wspomnianej relacji, gośćmi Lisa byli Komorowski, Wałęsa, Belka i Cimoszewicz i, jak rozumiem, miał to być dream team, który powali widzów na kolana, a był (przynajmniej dla mnie) obraz nędzy i rozpaczy. Jeżeli bowiem uzmysłowimy sobie, że dwóch pierwszych było prezydentami, dwóch ostatnich premierami, a trzeci jest urzędującym Prezesem NBP – w czym absolutnie nie przeszkadza mu to, że swego czasu spiskował z szefem MSW, by szurnąć ze stanowiska ministra finansów – to co się dziwić, że nasz kraj wygląda, jak wygląda. Cud, że w ogóle jeszcze istnieje!
Największą osobliwością w tym gabinecie osobliwości był rzecz jasna Bul Komorowski, którego właściwie nie wiadomo po co zaproszono, skoro nawet dziecko wie, że oczekiwać od tego człowieka sklecenia dwóch sensownych zdań podrzędnie złożonych, to jakby domagać się od Kwaśniewskiego tygodnia abstynencji. Widać, że Lis nie ogląda dobrych komedii, jak np. filmy z nieocenionym Louisem de Funes. Oto bowiem w filmie „Kapuśniaczek” jest scena, jak to jedna z mieszkanek prowincjonalnego francuskiego miasteczka ciągle zawraca głowę szefowi miejscowej policji opowieściami, że ukazali się jej kosmici. Komendant ma w pewnym momencie tego wszystkiego serdecznie dość i wpada na genialny pomysł – zamiast siedzieć za biurkiem i wysłuchiwać głupot namolnej interesantki sadza za tymże biurkiem swoją figurę naturalnej wielkości, wykonaną z kartonu, która rytmicznie kiwa się w przód i w tył, imitując potakiwanie. No i właśnie taką figurę, tylko że przedstawiającą Bula, powinien posadzić naprzeciw siebie Lis i przeprowadzać z nią wywiad, zamiast niepotrzebnie fatygować oryginał. Ręczę, że pies z kulawą nogą nie zauważyłby różnicy.
Na szczęście w programie były też akcenty prawdziwie optymistyczne, choć w założeniu mające chyba pokazać, że nasza umęczona Ojczyzna osuwa się w straszliwą otchłań kaczyzmu-macierewizmu. Oto Wałęsa żalił się, że ostatnio podeszły do niego dwie nastolatki i zapytały, czy on (Wałek), jako „zdrajca narodu” nie wstydzi się chodzić do Kościoła. Wprawdzie to, co mówi Lech Wałęsa należy traktować już nie to, że cum grano salis(ze szczyptą soli, rozumianej jako odrobina rezerwy), bo rocznego urobku kopalni w Wieliczce nie starczyłoby, by wyrazić dystans, z jakim trzeba odnosić się do słów tego człowieka, ale taka scena jakoś wcale nie wydaje mi się nieprawdopodobna, biorąc pod uwagę wzrost świadomości historycznej i dumy narodowej u polskiej młodzieży. I to jest właśnie krzepiące, że dla młodego pokolenia Polaków Bolki i Szechtery są tym, kim są, czyli zdrajcami, a nie autorytetami.
Inne tematy w dziale Polityka