payssauvage payssauvage
4384
BLOG

Papież Franciszek i „uchodźcy”, czyli o kryzysie przywództwa

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 107

Jak mogę, tak staram się unikać krytykowania Kościoła katolickiego (tutaj rozumianego wąsko, jako Kościół hierarchiczny), przede wszystkim dlatego, że pamiętam o napomnieniu skierowanym przez Chrystusa do tych, którzy nie potrafią dostrzec belki we własnym oku, ale są pierwsi, by dopatrywać się źdźbła w oku bliźniego. Staram się tego nie robić również dlatego, że Kościół ma wystarczająco dużo krytyków i to na dodatek takich, od których każdy człowiek przy zdrowych zmysłach trzyma się z daleka. W końcu, kto normalny chciałby być kojarzony z ordynarną przekupą, zdobną w różowe serduszko nie wiadomo po co wymalowane na wygolonym czerepie, która do świątyni idzie tylko po to, żeby zakłócać spokój wiernych? Ja wiem, że to przykład dość skrajny, ale inni krytycy Kościoła katolickiego nierzadko nie są lepsi.

Czym bowiem od wspomnianej przekupy różni się np. „jedna Wiśniewska”, będąca filarem działu religijnego gazety, której „nie jest wszystko jedno”? No, oczywiście – stosuje ona inne metody, ale cele w obu przypadkach są identyczne, bo i jednej, i drugiej chodzi o to, żeby pozbawić Kościół wpływu na życie publiczne, a głoszoną przez niego etykę zastąpić np. wskazówkami zawartymi w esejach nadredaktora Adama, który – nawiasem mówiąc – gdzieś przepadł bez wieści, tak że niektórzy zaczynają się niepokoić. Powiem więcej, uważam, że „jedna Wiśniewska” jest dużo gorsza od pani „feministki” z serduszkiem, bo ta druga jaka jest, każdy widzi i bez trudu dostrzega, że ma do czynienia z jednostką zaburzoną, której – gdyby odpowiednio wcześnie otoczyć ją stosowną opieką – może udałoby się pomóc i wyprowadzić ją na prostą drogę. Sęk w tym, że zamiast na ludzi dobrej woli, pani „feministka” w pewnym momencie wpadła w szpony cwanych gap (m. in. takich, którym „nie jest wszystko jedno”), które zaczęły sączyć jej do głowy różne polit-poprawne niedorzeczności. Te z kolei, „na mózg trafiwszy idioty” (a właściwie idiotki), poczyniły jej w głowie „straszliwe pomieszanie”, a efekty tych spustoszeń umysłowych mogliśmy oglądać niedawno, na nagraniu z kościoła św. Anny w Warszawie. Ta biedna „feministka” chyba uwierzyła, że to, o czym czyta w gazecie, której „nie jest wszystko jedno”, to wszystko naprawdę i nawet jej do głowy nie przyjdzie, że jest cynicznie wykorzystywana (podobnie, jak inne kobiety), jako nowy proletariat, o którego „prawa” różni cwaniacy mogą walczyć i żyć z tego dostatnio aż do śmierci.

Mam więc nadzieję, że za to, co napiszę nikt mnie nie postawi w jednym szeregu z „tą Wiśniewską”, ani nie oskarży o to, że koleguję z panią „feministką”, niczym Nikodem Dyzma z Żorżem Ponimirskim w Oxfordzie. Zresztą, nawet jeśli tak się stanie, to mówi się – trudno. Zaryzykuję. Otóż wczoraj papież Franciszek udał się na wyspę Lesbos, gdzie odwiedził znajdujących się tam imigrantów, zwanych też „uchodźcami”. Te odwiedziny to kolejny gest Ojca Świętego (wcześniej mieliśmy m. in. obmycie nóg „uchodźcom”), odzwierciedlający jego podejście do imigrantów – podejście, moim zdaniem, mało roztropne, a będące wynikiem pewnego niedobrego przesunięcia akcentów. Od pewnego bowiem czasu nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Kościół katolicki bardziej, niż o duszę człowieka troszczy się o jego ciało. Oczywiście, działalność charytatywna jest rzeczą chwalebną i godną pochwały, ale jednak mam wrażenie, że Kościół został powołany do czego innego.

Żaden tam ze mnie teolog, ale nawet ja znam słowa Chrystusa, który, ukazawszy się swoim uczniom po raz ostatni, przykazał im: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody”, czyniąc niesienie światła prawdziwej wiary główną misją Kościoła. Tymczasem nie widać jakoś, żeby papież Franciszek, czy inni hierarchowie, zakasywali rękawy i brali się za nawracanie imigrantów (zarówno tych przybywających do Europy obecnie, jak tych, którzy przyjechali wcześniej). Zamiast tego mamy gesty takie, jak obmycie nóg „uchodźcom”, w tym trzem muzułmanom i jednemu wyznawcy hinduizmu. Przypominam, że Chrystus obmył stopy tylko swoim uczniom, a nie, dajmy na to, dodatkowo trzem faryzeuszom i jednemu legioniście, modlącemu się na co dzień do boga Marsa, zaproszonym specjalnie na tę okazję do Wieczernika. A przecież mógł to uczynić np. w ramach „dialogu z faryzeizmem”. Tymczasem Pan Jezus nie tylko niczego podobnego nie zrobił, ale na dodatek twierdził bezkompromisowo: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.” Z tego punktu widzenia gest papieża jest rzeczą może i ładnie wyglądająca w telewizji, ale szkodliwą i to głownie dla wyznawców innych religii (w tym mahometan), bo może utwierdzać ich w przekonaniu, że wyznawana przez nich wiara jest tak samo prawdziwa i tak samo wiedzie do zbawienia, jak chrześcijaństwo. W świetle przytoczonych wyżej słów Chrystusa nie jest to prawdą, co Ojciec Święty powinien wiedzieć lepiej, niż ktokolwiek inny. Oprócz tego wymiaru eschatologicznego cała sprawa ma również wymiar doczesny, bo taki np. islam wydaje się nie do pogodzenia z ukształtowaną przez chrześcijaństwo cywilizacją europejską i zamyka swoim wyznawcom dostęp do jej dobrodziejstw. Dlatego właśnie oczekiwałbym od obecnego papieża, że szerzenie chrześcijaństwa wśród przybywających do Europy imigrantów uczyni jednym z zasadniczych zadań Kościoła. Obawiam się jednak, że te moje oczekiwania raczej się nie zmaterializują, bowiem Kościół katolicki – podobnie jak wiele innych organizacji, w tym zwłaszcza państwowych – cierpi obecnie na kryzys przywództwa, a postawa papieża Franciszka wydaje się jednym z wyników tego kryzysu. Polega on na tym, że liderzy albo w ogóle nie wiedzą, czego chcą, albo nawet wiedzą, ale tego nie robią, w obawie przed podejmowaniem niepopularnych decyzji.

Żeby jednak nie było tak, że nic, tylko narzekam, to chciałem docenić słowa Ojca Świętego, który przed rokiem zwrócił uwagę, że Święta Rodzina, też w pewnym momencie musiała uciekać przed prześladowaniami do Egiptu, w związku z czym można powiedzieć, że Jezus, Maryja i św. Józef byli uchodźcami. Tak, to prawda, co dodatkowo pokazuje nam, jak wyglądają prawdziwi uchodźcy – to jest rodzina z małym dzieckiem, uciekająca z ojczyzny w obawie o własne życie, a nie wypasione byki w markowych ciuchach i ze smartfonami w łapach. Ci ostatni to nie żadni „uchodźcy”, tylko tchórze i nie należy im się wsparcie, ale kałasznikow, moro i wojskowa CASA, która odtransportuje ich tam, skąd przybyli, żeby walczyli o rodzinę i o ojczyznę. Zwracam również uwagę, że św. Józef z Rodziną zbiegli do najbliższego bezpiecznego kraju, czyli do Egiptu. A przecież mogli pojechać do Rzymu, gdzie na mieszkańców czekało łatwe życie w postaci chleba i igrzysk – ówczesnych odpowiedników socjalu, w poszukiwaniu którego do Europy ściągają teraz hordy imigrantów ekonomicznych. Nie tylko tego nie uczynili, ale po śmierci Heroda natychmiast wrócili w ojczyste strony.

Kościół katolicki tym różni się od innych organizacji, że ciąży na nim misja szerzenia wiary chrześcijańskiej. (Nawiasem mówiąc, elementem szerzenia wiary jest zwracanie uwagi politykom stanowiącym prawo niezgodnie z naukami Chrystusa, co przez różnych głupców bywa nazywane „wtrącaniem się Kościoła do polityki”.) Jeżeli Kościół wyrzeknie się swojej misji, to zamieni się w jeszcze jedną organizację charytatywną – coś jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, a papież stanie się kimś na kształt „Jurka” Owsiaka, tylko, że w sutannie. Byłoby to rzeczą bardzo niedobrą, bo etyka chrześcijańska jest  jednym z filarów naszej cywilizacji i musi być ktoś, kto będzie ją głosił (nawet jeżeli różnym "postępakom" nie będzie się to podobać), a jak trzeba – stawał w jej obronie. Bez chrześcijaństwa, jako podstawy systemu prawnego, cywilizacja europejska zawali się, jak budowla, która straciła oparcie. I wcale nie wiadomo, czy to, co ewentualnie powstanie na jej gruzach będzie lepsze, niż to, co mamy obecnie. Doświadczenia państw, które pryncypialnie odrzuciły chrześcijaństwo i zaczęły budować „państwo bez Boga” (np. Związek Sowiecki) skłaniają raczej, by spodziewać się czegoś przeciwnego.  

 

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (107)

Inne tematy w dziale Polityka