payssauvage payssauvage
2907
BLOG

Kościół przeprasza za ONR, czyli kolejny triumf „Wyborczej”

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 121

Jak już wspominałem, w zeszłą sobotę papież Franciszek był na greckiej wyspie Lesbos, skąd wrócił z trzema imigranckimi rodzinami. Razem to 12 osób i wszyscy to muzułmanie. Czy Ojciec Święty zabrał tych ludzi do Watykanu po to, by nawrócić ich na wiarę chrześcijańską? Chyba raczej nie, zwłaszcza biorąc pod uwagę Jego dotychczasowe postępowanie ws. kryzysu imigranckiego – postępowanie, które sprawia wrażenie mało przemyślanego. Przypominam o tym, bo wczoraj miało miejsce, tym razem w naszym kraju, inne zastanawiające zdarzenie z udziałem najwyższych władz kościelnych. Oto Kuria Archidiecezjalna w Białymstoku wydała oświadczenie, w którym przeprasza wszystkich, którzy „poczuli się dotknięci zachowaniem członków ONR w katedrze białostockiej”. W tym miejscu trzeba wyjaśnić, że członkowie ONR w katedrze białostockiej… modlili się, więc „dotknięci” mogli się poczuć chyba tylko redaktorzy gazety, której „nie jest wszystko jedno” i wydaje mi się, że to właśnie oni byli rzeczywistymi adresatami tego pisma.

Ja oczywiście wiem, że Kościół bywa poddawany różnym naciskom i częstokroć jest stawiany w trudnym położeniu, dlatego to nie jest tak, że ja teraz będę wydziwiał i wymądrzał się sprzed ekranu komputera. Myślę jedynie, że jeżeli kuria koniecznie musiała wystosować jakieś pismo, by uspokoić zaniepokojonych wiernych (podejrzewam, że zaniepokojona była głównie „jedna Wiśniewska” z Czerskiej), to może lepiej było napisać np. czym jest prawdziwy nacjonalizm, a czym nie jest. Problem bowiem w tym, że wielu – nawet wydawałoby się oczytanych i inteligentnych ludzi – posługuje się terminami, których znaczenia najwyraźniej nie zna, co tylko pogłębia nieporozumienia, będące efektem panującego powszechnie chaosu semantycznego. Jest on zresztą świadomie wytwarzany przez postępowców, którzy próbują nam np. wmawiać, że taki wybitny przedstawiciel europejskiej lewicy, jak szef Narodowo-Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników, Adolf Hitler to polityk prawicy i to jeszcze na dodatek „skrajnej”. Konfucjusz nie na darmo pouczał, że „naprawę państwa należy zacząć od naprawy pojęć”, dlatego nie zawadzi odświeżyć sobie wiedzę i przypomnieć kilka faktów.

Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie czym jest nacjonalizm, tak demonizowany przez wszelkich heroldów postępu. Otóż nacjonalizm to nic innego, jak miłość do własnego narodu, podobnie, jak patriotyzm to miłość do własnej ojczyzny, ziemi ojców. To uczucie piękne i szlachetne, bo miłość, ze swej natury nie jest przeciwko komuś – swoją matkę (ojca), żonę (męża), czy dziecko kochamy przecież nie dlatego, że nie lubimy cudzych rodziców, małżonków, czy dzieci. Czym innym jest szowinizm, który jest uczuciem niskim, bo nacechowanym pogardą dla innych narodów, które uważane są za „gorsze”, a nawet godne unicestwienia. W szowinizmie mało jest miłości, za to dużo głupiej pychy, która szowinistom każe się uważać za lepszych od innych ludzi, np. od „starszych, gorzej wykształconych, z małych ośrodków”…

Jeszcze czym innym jest faszyzm – ulubiona przez postępowców pałka propagandowa, służąca do okładania tych, którym nie w smak zmiatanie „przeszłości śladów”, celem wyrównania gruntu pod budowę nowego wspaniałego kołchozu… Pardon – nowego wspaniałego świata, oczywiście. Faszyzm nie polega na tym, że nie lubi się Żydów (którzy, nawiasem mówiąc, zasiadali nawet w Wielkiej Radzie Faszystowskiej Mussoliniego, by wymienić choćby Aldo Fizziego), albo wznosi się dłoń w rzymskim salucie. Faszyzm, to pogląd, zgodnie z którym państwu wszystko wolno. Na przykład - wolno mu odebrać dzieci rodzicom, bo mieli w domu bałagan i trzymali tam królika, yorka i żółwia. Nie muszę chyba dodawać, że w cywilizowanym państwie za takie sztuki wszyscy odpowiedzialni, z sędzią i prokuratorem na czele, z dnia na dzień straciliby pracę i w trybie natychmiastowym oddelegowano by ich do zamiatania ulic.

Skoro już zgadało się o salucie rzymskim, który wszystkim kojarzy się z okrzykiem „Heil Hiltler”, to przypomnę również, że przed II wojną światową taki gest był ogólnie przyjęty. Posługiwały się nim organizacje wrogie komunistom, którzy z kolei używali salutu zaciśniętej pięści. Każdy może sobie znaleźć w sieci zdjęcia osób posługujących się salutem rzymskim. Będą na nich zarówno polscy harcerze, piłkarze, amerykańskie dzieci przysięgające wierność fladze Stanów Zjednoczonych, a nawet hiszpańscy biskupi. Problem w tym, że w pewnym momencie ten sposób powitania został zawłaszczony przez skrajnie lewicowych narodowych socjalistów Hitlera i teraz kojarzy się z nimi, na tej samej zasadzie, jak „Solidarność” – przynajmniej niektórym – kojarzy się tylko z Wałęsą.

Wspomniałem wyżej o hiszpańskich biskupach, którzy wznosili rękę w salucie rzymskim, a czynili to dlatego, że popierali dyktaturę generała Franco. Generał Francisco Franco jest znienawidzony przez postępaków, bo nie dopuścił do objęcia rządów przez komunistów, którzy już szykowali się, żeby uszczęśliwić Hiszpanów „zdobyczami ludu pracującego”, takimi, jak wymordowanie duchowieństwa i warstw posiadających, kołchozy i łagry. Owszem, Franco karał śmiercią swoich przeciwników politycznych, ale nie w imię jakichś obłąkańczych idei, zrodzonych w umyśle szaleńca, tylko po to, by ochronić Hiszpanię przed ludobójcami, którzy by tam urządzili krwawą łaźnię, jak to mieli w zwyczaju czynić wszędzie, gdzie dorwali się do władzy. Dokładnie to samo można powiedzieć o generale Pinochecie, o którym wspominam również dlatego, że wczoraj jakiś pan pisał na S24, że w latach 80. spotkał oenerowca z Pinochetem w klapie, przez co powziął niechęć do ONR. Tytuł wpisu brzmiał „Bez tolerancji dla ONR”, co natychmiast przypomniało mi słowa „nie ma wolności dla wrogów dla wrogów wolności”, których autorem jest morderca i bandyta, Ludwik de Saint-Just, kumpel innego ludobójcy – Maksymiliana Robespierre’a. Przypominam, że wybuch Wielkiej Rewolucji Antyfrancuskiej 1789 r. – jak ją nazywa prof. Chodakiewicz – , w której energicznie udzielali się wyżej wymienieni, nadal jest nad Sekwaną obchodzony, jako święto państwowe.

Myślę, że dobrze by było, żeby ci, którzy tak bardzo nie lubią ONR-u i nacjonalistów – inna sprawa, że nie bardzo chyba wiedzą, o czym  mówią – zadali sobie proste pytanie: kto ich, w razie czego, obroni przed dżihadystami, banderowcami albo przed Rosją? Brygady Szturmowe z ulicy Czerskiej? A może parada miłości pod przewodnictwem Roberta Biedronia? Komu „w czas morowy” będzie się chciało walczyć i ginąć za Polskę? Wielowieyskiej i Paradowskiej? „Dziewuchom” zbrojnym w wieszaki?

Wydaje mi się również, że postawa Kościoła, który z jednej strony przytula do piersi islamistów, a z drugiej odpycha od siebie polskich narodowców, także powinna być przedmiotem poważnej refleksji w łonie hierarchii. Obawiam się bowiem, że jeżeli Kościół, będzie zbyt ostentacyjnie odtrącał od siebie ruchy propagujące nacjonalizm, to dokaże jedynie tego, że ich członkowie kiedyś jeszcze do kościoła przyjdą, ale już nie po to, żeby się modlić. Od pewnego czasu w Internecie pojawiają się jakieś bzdurne mapki, pokazujące, jaka to Polska była rozległa i mocarstwowa, zanim przyjęła chrześcijaństwo. No, ale potem, wicie-rozumicie, przyszły te paskudne „klechy” i wszystko się zawaliło.

Trzeba pamiętać, że w polskim nacjonalizmie jest obecny nurt neopogański. On może na razie jest marginalny, ale nieprzemyślane decyzje Kościoła mogą zwiększyć jego popularność. W związku z tym uważam, że Kościół robi błąd tak ochoczo przepraszając za ONR. Z drugiej strony rozumiem, że jakieś postawy, czy wypowiedzi narodowców mogą się hierarchom nie podobać, jako, w ich mniemaniu, niezgodne z nauką Chrystusa. Ale odpowiedzią nie jest chyba odpychanie narodowców od Kościoła, do którego, póki co, się garną, tylko praca duszpasterska – cierpliwie tłumaczenie, czym jest prawdziwy nacjonalizm i przestrzeganie przed zagrożeniami, jakie płyną z szowinizmu. Tylko tak Kościół zyska wiernych synów, a prawdziwa wiara obrońców. W przeciwnym razie narodowcy pójdą swoją drogą, która być może zaprowadzi ich na manowce neopogaństwa, na czym stracą oni sami, Kościół i Polska.

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (121)

Inne tematy w dziale Polityka