payssauvage payssauvage
993
BLOG

Opozycja między unijnym młotem, a PiS-owskim kowadłem

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 33

Oj, nie ma łatwego życia ta nasza opozycja, nie ma… Już się szykowała, żeby straszyć ludzi, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej, a tu nagle wyszedł Jarosław Kaczyński i powiedział, że ani kierowana przez niego partia, ani polski rząd nigdzie się nie wybierają, a wszyscy, którzy mówią o wyjściu Polski z Unii szkodzą naszemu krajowi. Jednocześnie dodawał, że obecność w strukturach europejskich nie oznacza bezwarunkowej zgody na wszystko, czego zażyczy sobie Bruksela. A właśnie takie postępowanie było regułą a latach 2007-15, kiedy naszym krajem rządziła ekipa wyznająca zasadę, że Polska jest „brzydką panną bez posagu”. Jeszcze dobrze nie wybrzmiały słowa szefa PiS, a już okazało się że Unia Europejska, zachwalana przez opozycję z prawie taką samą nachalnością, z jaką PZPR stręczyła Polakom Związek Sowiecki, planuje nakładać na państwa członkowskie, które nie chcą islamskich imigrantów, kary pieniężne w wysokości 250 tysięcy euro za każdego nieprzyjętego imigranta.

Słowa Jarosława Kaczyńskiego były niespodzianką dla wielu ludzi, w tym zwolenników prawicy. Niesłusznie, ponieważ prezes PiS nie powiedział nic niezwykłego. W chwili obecnej jest bowiem tak, że mówienie o wyprowadzaniu Polski z Unii służy jedynie jako paliwo polityczne dla opozycji, albo dostarcza argumentów niechętnym Polsce ośrodkom zagranicznym,  które chęć opuszczenia struktur europejskich mogą przedstawiać jako kolejny dowód na to że w Polsce „łamana” jest demokracja. Ja wiem, że dla niektórych to ostatnie stwierdzenie może brzmieć absurdalnie – bo co ma niby unijny piernik do demokratycznego wiatraka – , ale dla sprawnego propagandysty sprytne powiązanie jednego z drugim to naprawdę żaden problem. Gdyby Jarosław Kaczyński miał w kraju odpowiedzialną opozycję, której zależy na dobru kraju, a nie bandę dzieciaków obrażonych na cały świat za to, że zabrano im zabawki i wygoniono z piaskownicy, to mógłby powtórzyć ruch Davida Camerona. Polska, wzorem Wielkiej Brytanii, mogłaby narobić dużo hałasu i głosić wszem i wobec, że zamierza zrobić „Polexit” tylko po to, żeby wynegocjować lepsze warunki obecności naszego kraju w Unii. Ponieważ jednak mamy to, co mamy, no to szef PiS powiedział to, co musiał powiedzieć żeby wytrącić opozycji oręż propagandowy z ręki (bardzo sprawnie zresztą). Jednocześnie Kaczyński zaznaczył, że wprawdzie obecność w Unii jest wartością, ale nigdy nie zgodzimy się na takie rozwiązania, które „godzą w bezpieczeństwo Polaków, a może przede wszystkim Polek”, co dla każdego obserwatora było (a w każdym razie powinno być) jasnym odniesieniem do przyjmowania islamskich imigrantów w kontekście sylwestrowych zajść w Kolonii.

Niedługo po przemówieniu szefa PiS Komisja Europejska ogłosiła plan, przewidujący nakładanie kar za nieprzyjmowanie imigrantów. Jest oczywiste, że ekipa rządząca Polską nie zgodzi się na takie rozwiązanie, co wynika implicite z przytoczonych wyżej słów Jarosława Kaczyńskiego, jak i expressis verbis z wypowiedzi szefów resortów spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych. Opozycja znalazła się więc w podwójnie kłopotliwej sytuacji, bo raz – że posypała się jej „narracja” o antyeuropejskim PiS-ie, a dwa – że na tle partii rządzącej, głośno mówiącej o obronie polskich interesów, ugrupowania opozycyjne, prezentujące hurraoptymistyczne podejście do Unii zaczęły wyglądać co najmniej jak kolaboranci, żeby nie powiedzieć - zdrajcy. W związku z tym ktoś jeszcze gotów byłby sobie pomyśleć, że ten cały marsz poparcia dla obecności Polski w Unii, który ugrupowania antyrządowe zamierzają urządzić 7 maja, to jest de facto marsz poparcia dla nakładania na nasz kraj horrendalnych kar pieniężnych.

W tej sytuacji opozycja musiała coś zrobić, no i zrobiła to, co wychodzi jej najlepiej, czyli zwaliła wszystko na przeciwników. Okazuje się, że plany Komisji Europejskiej to też wina Prawa i Sprawiedliwości. Np. wg posła Witczaka z PO „taka propozycja[nakładania kar] nie miałaby miejsca, gdyby władzę sprawowała Platforma Obywatelska.” I to jest oczywiście prawda. Jakby nadal rządziła Platforma (ech, na samą myśl człowiekowi zimny dreszcz przebiega po krzyżu…), to żadne kary nie byłyby potrzebne, bo Polska w podskokach akceptowałaby wszystko, czego tylko zażyczyłaby sobie Komisja Europejska. Kazali nam przyjąć 5 tys. imigrantów – PO się zgodziła; kazali przyjąć dodatkowe 2,5 tys. – Platforma nie pisnęła ani słowem i to za cenę pogorszenia stosunków z państwami Grupy Wyszehradzkiej, które były zdecydowanie przeciw. Jakby teraz Unia kazała nam przyjąć 150 tysięcy islamskich imigrantów, to Ewa Kopacz z Teresą Piotrowską nie tylko by nie zaprotestowały, ale pewnie jeszcze by wywijały marynarami (czy raczej żakietami) i krzyczały: „Łi łont mor!”.

Wbrew temu, co się różnym posłom Witczakom wydaje ludzie mają dobrą pamięć – zwłaszcza w sprawach, które budzą żywe zainteresowanie opinii publicznej – i nie dadzą sobie tak łatwo wcisnąć ciemnoty. Opozycja, która teraz miota się bezładnie, zapędzona w kozi róg przez PiS i dociśnięta kolanem przez Komisję Europejską, sama jest sobie winna. Jak  się nie ma innego pomysłu na Polskę, niż uwieszenie się u brukselskiej klamki i nie potrafi zaproponować ludziom nic, poza chodzeniem w paradzie Schumana i machaniem unijnymi flagami, to potem człowiek ma takie problemy. I zwalanie winy na przeciwników politycznych nic tu nie pomoże.

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka