payssauvage payssauvage
2779
BLOG

Humorzasty rating, markotna opozycja i list byłych szefów MON ws A. Macierewicza

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 49

Co to się na tym świecie porobiło, że już nawet agencjom ratingowym wierzyć nie można? A przecież już niby wszystko było wiadome: agencja Moody's obniża nam ocenę wiarygodności kredytowej do poziomu śmieciowego, złotówka leci na łeb na szyję, a euro zaczyna kosztować 20 zł. W konsekwencji na ulicę wylegają rozwścieczone tłumy, które obalają rząd PiS i wynoszą do władzy koalicja PO-PSL-Nowoczesna, która delegalizuje Prawo i Sprawiedliwość, przyjmuje 150 tys. islamskich imigrantów i z wdzięczności płaci Komisji Europejskiej 250 tysięcy euro nagrody za każdego przybysza, który nas ubogaci kulturowo. Natychmiast wprowadza się aborcję na życzenie, pigułkę przed i po oraz in vitro dla każdego. Niemieckie gazety znowu piszą o nas dobrze, a ciocia Angela klepie nas po plecach i kordialnie szczypie w policzek. I znowu jest tak, jak było.

Obniżenie ratingu wydawało się formalnością, bo każdy „człowiek na pewnym poziomie” wiedział z lektury „Gazety Wyborczej”, że są do tego żelazne podstawy. Niby gospodarka ma się dobrze, niby zagraniczne firmy otwierają u nas swoje fabryki, no, ale co z tego skoro PiS „połamał” konstytucję i rzucił ją w kąt, „Beata" zamiast „drukować ten wyrok" pojechała do Watykanu, a Paweł Szałamacha napisał list do Rzeplińskiego, mimo że przecież powinien był, wraz ze wszystkimi urzędnikami z Ministerstwa Finansów, w radosnej procesji przenieść prezesa TK na rękach do siedziby NBP i zamknąć na cztery spusty w kasie pancernej, jako nasz największy skarb narodowy. I po tych wszystkich zelżywościach, które uczyniły nasz kraj państwem totalitarnym agencja Moody’s nie obniżyła nam ratingu do poziomu śmieciowego, tylko coś tam zaczęła bąkać o jakiejś „perspektywie”. Jaka perspektywa? A co to, przepraszam, lekcja rysunku jest?! 

Wielkie nadzieje „ludzi na pewnym poziomie” prysły więc jak sen jakiś złoty, ale, prawdę mówiąc, nie jest to żadne zaskoczenie, bo żeby to przewidzieć wystarczyła średniozaawansowana znajomość języka angielskiego. Sęk bowiem w tym, że po angielsku słowo „moody” znaczy między innymi „humorzasty”, więc nic dziwnego, że ekspertom z agencji Moody’s nagle się odmieniło i zamiast rating obniżyć, utrzymali go na dotychczasowym poziomie, rzucając zwolennikom opozycji ochłap w postaci zmiany perspektywy ze „stabilnej” na „negatywną”. Tak w ogóle, to nauka języków obcych ma duże zalety nie tylko stricte komunikacyjne, ale i psychologiczne, bo pozwala nam umieścić inne kraje – często niepotrzebnie idealizowane – we właściwej perspektywie. Trudno odczuwać jakiekolwiek kompleksy wobec państwa rządzonego przez Helmuta Kapustę, względnie Bzdurę (niem. Kohl), Józefa Szewca (hiszp. José Zapatero), czy choćby Jerzego Krzaka (ang. George Bush – taki amerykański Marian Krzaklewski). Podobnie, nie ma się co ekscytować ocenami (rating) wystawionymi przez agencję „Norma i Biedak” (Standard and Poor’s), albo przez tę, którą założył Jan Humorzasty (John Moody).

Jak nietrudno się domyślić decyzja agencji Moody’s wywołała dużą markotność opozycji, co jest zrozumiałe również dlatego, że angielskie słowo „moody” znaczy także „markotny”. Nasi czołowi obrońcy demokracji: Schetyna, Petru i Kosiniak-Kamysz już byli w ogródku, już witali się z ratingiem, ale że nic z tego nie wyszło, no to na konferencji prasowej, na której mieli ogłosić finis Poloniae (dla lepszego efektu Petru miał spaść z Rubikonia z takim okrzykiem na ustach) z braku laku ogłosili, że spotkają się w trójkę, po to żeby dyskutować na temat Trybunału Konstytucyjnego. Trudno dociec, co z takiego dyskutowania ma wyniknąć, poza suchością w gardle i bardzo silnym bólem głowy na drugi dzień, bo przecież od dawna wiadomo, że w sprawie Trybunału Konstytucyjnego opozycja prezentuje takie samo stanowisko. Na to spotkanie został również zaproszony PiS, ale Joachim Brudziński odpowiedział, że ma dużo ważniejsze zajęcia od dyskutowania ze Schetyną, Petru i Kosiniakiem. W sumie trudno mu się dziwić – trawnik sam się nie skosi.  

Muszę powiedzieć, że na swój sposób podziwiam tych naszych opozycjonistów, bo to jednak trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby walić młotkiem w palec i widząc jak puchnie powtarzać tę czynność jeszcze raz i jeszcze. Myślę sobie, że gdyby gdzieś organizowane były mistrzostwa w braku umiejętności uczenia się na własnych błędach, połączonym z bezproduktywnym kręceniem się w kółko i skupianiem na tematach zastępczych (taki trójbój dla polityków specjalnej troski), to Schetyna, Petru i Kosiniak-Kamysz śmiało mogliby w nich startować z gwarancją zajęcia miejsca na podium. 

Zrobiłem sobie dzisiaj małą prasówkę (a właściwie – „internetówkę”) i o ile jeszcze rano można było na największych portalach przeczytać artykuły nt. ratingu, to już wieczorem nie było po nich ani śladu. Nawet wyborcza.pl, która piórem Witolda Gadomskiego jeszcze przed południem próbowała pocieszać lemingi, że nie jest tak źle, a rząd bynajmniej nie ma powodów do zadowolenia, machnęła na to wszystko ręką i po paru godzinach zwinęła Gadomskiego.

Jednak sekta Antypisa nie zasypia gruszek w popiele i dolewa oliwy do ognia politycznego sporu. Nie wyszło z ratingiem, ale nic nie szkodzi, bo oto mamy kolejny list otwarty. Hurraa! Po liście byłych prezydentów i opozycjonistów, o którym chyba nikt już nie pamięta (włącznie z sygnatariuszami), że był, teraz opinia publiczna na się ekscytować listem byłych ministrów obrony narodowej, którzy piszą, że Antoni Macierewicz nie powinien dłużej sprawować funkcji szefa MON. No, skoro chcą tego psychiatra Klich, wybitny językoznawca Komorowski, Siemoniak, który wygląda, jakby bał się własnego cienia oraz Radek ze „strefy zdekomunizowanej” (oraz dwóch innych, o których nawet nie chce mi się pisać), no to jest zupełnie zrozumiałe, że ich życzeniom powinno stać się zadość.

Nie powiem, doceniam sprawność przemysłu przykrywkowego, który – kiedy nie wyszło z ratingiem – bardzo szybko sam sobie wynalazł dowód na „obniżanie pozycji Polski w oczach świata”, tym razem poprzez „dyskredytowanie potencjału polskiej armii” przez Antoniego Macierewicza. Sam nie wiem, co bardziej podziwiam u sygnatariuszy ww. listu – czy to, że chce im się pisać te wszystkie głupoty, czy to, iż wierzą, że ich pisanina jeszcze kogoś interesuje.

 

 

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Polityka