payssauvage payssauvage
1714
BLOG

Klub Inteligencji Czerskiej (KICz) przedstawia: Manifest Wielkiego Alimenciarza

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 39

Jak wszyscy pamiętamy, Jego Chobielińska Ekscelencja, Radosław Sikorski wprowadził do debaty publicznej słowo „świr”, zwracając się w ten sposób do szefa MON, Antoniego Macierewicza, któremu, nawiasem mówiąc, do pięt nie dorasta. Ja oczywiście nie zniżę się do tego poziomu dyskusji, natomiast chciałbym zwrócić uwagę na to, że Jego Chobielińska Ekscelencja słusznie zauważyła, że dzwonią, ale jak zwykle pomyliła kościoły. Jeżeli bowiem Wielki Dorzynacz Watah miał na myśli ludzi mających problemy z percepcją rzeczywistości, to tych ci u nas dostatek (niczym kiedyś mieczów), ale sytuują się oni nie po tej stronie sporu, po której umieściłby ich p. Radek. Żeby się o tym przekonać nie trzeba nawet wychodzić z domu i fatygować się na spacer KOD-ziarzy – wystarczy włączyć komputer i zagłębić się w gęste opary absurdu bijące z wypowiedzi tych ludzi. Niestety, nie jest to wycieczka ani łatwa, ani przyjemna, dlatego też przebywanie w takiej atmosferze przez czas dłuższy, niż pięć minut nie jest wskazane, bo człowiek sam gotów się zaczadzić i będzie kłopot. Jednak nawet w tak krótkim czasie można zdobyć bogatą wiedzę na temat stanu umysłu „obrońców demokracji”.

Ja w każdym razie tak zrobiłem i nie żałuję, ale zanim podzielę się swoimi wrażeniami z podróży do „jądra ciemności” (intelektualnej) pragnę poczynić drobną uwagę porządkującą. Otóż „obrońcy demokracji”, mimo swoich problemów poznawczych, to nie są oczywiście żadne „świry” i nigdy bym się nie odważył ich tak nazwać. Przeciwnie – uważam ich za patentowanych inteligentów, o czym świadczy już choćby to, że są oni namiętnymi czytelnikami Gazety Wiadomej. Jednocześnie fakt, że czerpią oni wiedzę o świecie z tej właśnie gazety, czyni z nich specyficznych inteligentów – „inteligentów czerskich”. Czym się różni normalny inteligent od inteligenta czerskiego? – zapyta ktoś. To proste: tym samym czym demokracja od „demokracji ludowej”, albo krzesło od krzesła elektrycznego.

Oczywiście analizy stanu umysłu inteligentów czerskich nie można nie zacząć od przypomnienia wypowiedzi pewnego profesora, którego nazwisko przez litość pominę, a który stwierdził był, że obecna Polska przypomina Niemcy z lat 30. XX w. Uczelnia, na której wykłada ten człowiek (najstarsza w Polsce i jedna z najbardziej prestiżowych) spadła właśnie w światowym rankingu uniwersytetów i wlecze się w siódmej, czy ósmej setce notowanych placówek. Smutne to i żałosne, ale wcale mnie to nie dziwi, skoro uczą tam tacy ludzie. Wg pana profesora, Polska przypomina Niemcy hitlerowskie rzecz jasna z powodu „paraliżu” Trybunału Konstytucyjnego. Abstrahuję już od faktu, że „paraliżu” by nie było, gdyby Rzepliński dopuścił do orzekania wszystkich sędziów, a Trybunał wziął się do roboty i nie pozwalał, by sprawy latami całymi leżały nierozpoznawane. Są jednak kraje (np. Holandia, skąd pochodzi Frans Timmermans), gdzie w ogóle nie ma żadnego Trybunału Konstytucyjnego, a mimo to nasz mędrzec nie zarzuca im totalitaryzmu.

Wspomnianemu dżentelmenowi basuje pewien magister, którego wskutek machinacji politycznych zrobiono kiedyś szefem TK i który obecnie przez media czersko-wiertnicze nazywany jest „profesorem” – zupełnie, jak kiedyś pewien niezwykle uzdolniony maturzysta. Redaktorowi, który nie wiadomo po co zaprosił tego bufona do studia na wywiad, pan magister rzucił opryskliwie, że dziennikarz nie jest dla niego „partnerem do dyskusji”, mimo że, z tego co wiem, prowadzący rozmowę też jest magistrem, tyle tylko, że – w przeciwieństwie do swojego rozmówcy – nie cierpiącym na manię wielkości.

Skoro więc inteligenci czerscy czytają i słuchają wypowiedzi takich - i tym podobnych - autorytetów (a ludzie czerpiący wiedzę o świecie z Gazety Wiadomej i mediów pokrewnych innych autorytetów nie znają i nie uznają) i na tej podstawie wyrabiają sobie pogląd na świat, to nie dziwne, że potem zachowują się, jak pewna KOD-ziarka, która zaczyna dzień od sprawdzania, czy Ziobro z Kamińskim nie uprowadzili jej znajomych z fejsa, albo jak pewien KOD-ziarz, który zwierza się w Internecie, że wsiadł do pociągu Europa, zajął miejsce w przedziale Polska, a tu ktoś mu pozatykał okna (Trybunał Konstytucyjny), no i biedak się dusi. Tak właśnie hoduje się mięso armatnie, które potem łazi w tych całych spacerach „w obronie” demokracji, albo „dyżuruje” nocami w namiocie przed kancelarią premiera, jak pewna p. Samanta, którą towarzystwem zaszczycił sam wicenaczelny Gazety Wiadomej. Potem zagrzewał on KOD-ziarzy na Twitterze słowami „Alleluja i do KOD-u!” (autentyk!).

Inteligencja czerska ma na Facebooku swój własny klub (profil), gdzie przewodzący tej całej zbieraninie Wielki Alimenciarz (na utrzymaniu żony) opublikował wczoraj swego rodzaju manifest. Generalnie nic nowego – nie cofniemy się ani kroku, Trybunał obronimy i takie tam. Nie o to chodzi, ale o to, jak Wielki Alimenciarz (na utrzymaniu żony) zatytułował ten swój manifest, bo to bardzo dobrze oddaje stan umysłu inteligentów czerskich. Nazywa się to „Non possumus czyli no pasarán”. Tak, tak – facet zestawił słowa Prymasa Tysiąclecia z bredniami nawiedzonej komunistki, której kumple podczas wojny domowej w Hiszpanii mordowali księży i zakonnice. Przejrzałem sobie komentarze pod tym wpisem – żaden z inteligentów czerskich nie zaprotestował, ani nie zwrócił uwagi na niestosowność takiego zestawienia, za to jeden się zastanawiał, czy nie byłoby wskazane wznosić modły na spacerach KOD-ziarzy, bo obecna sytuacja w Polsce skojarzyła mu się z oblężeniem Częstochowy (sic!). Czyż trzeba lepszego dowodu na to, że w umysłach inteligentów czerskich panuje doskonała, niczym niezmącona próżnia?

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka