Piechuła Piechuła
158
BLOG

Tusk zyskuje na niszczeniu „Solidarności”

Piechuła Piechuła Polityka Obserwuj notkę 33

Ocena rządu Donalda Tuska może być (i jest) różna. Jedni postrzegają obecnego premiera jako męża stanu, inni pukają się w czoło słysząc takie opinie. Jest jednak rzecz, co do której w społeczeństwie panuje pełna zgoda. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Tuska zgadzają się bowiem, że rząd Platformy Obywatelskiej w bardzo dużym stopniu skupia się na swoim wizerunku. Public Relations zostało właściwie wypromowane i spopularyzowane w społeczeństwie przez ekipę PO.

Polityka wizerunkowa partii Tuska oparta została o jeden, bardzo solidny i w miarę bezpieczny filar. Jest nim Prawo i Sprawiedliwość, a zwłaszcza lider tego ugrupowania – Jarosław Kaczyński. Gdy tylko coś zaczyna iść nie tak, gdy wokół premiera dzieje się źle, niemal natychmiast okazuje się, że u podstaw problemu leży PiS.

Tak było z aferą hazardową (politycy PO argumentowali, że nie było żadnej afery, a cała sprawa została wymyślona i sztucznie rozdmuchana przez PiS), było tak z podwyżką VAT-u (mówiono: „musimy podnieść podatki, bo ten zły PiS je obniżył i przez to teraz w kasie państwa są pustki”), nie inaczej jest i dziś – ws. „Solidarności”.

Jak wyliczają niektórzy eksperci, w samej branży budowlanej we Wrocławiu, przez podwyżkę VAT-u pracę może stracić klika lub kilkanaście tysięcy osób. A jest to tylko jedno miasto i jeden dział aktywności zawodowej. Być może szacunki enigmatycznych ekspertów są – jak woli rząd –przesadzone, ale nie zmienia to faktu, że po 31 grudnia 2010 będzie żyć się gorzej. Nam wszystkim.

Większe obciążenia państwowe wpłyną znacząco na spadek zatrudnienia, ceny w sklepach będą wyższe, a pensje z całą pewnością nie pójdą w górę. Wszystko wskazuje na to, że szykuje nam się swoisty, społeczno-gospodarczo-polityczny, SLD-bis.

Za czasów rządów lewicy, nieudolność i drożyzna wywołały  duży społeczny sprzeciw. Fala strajków zachwiała podstawami SLD, a wewnętrzne wojenki i korupcja jedynie dopełniły dzieła zniszczenia. Donald Tusk wyciągnął doskonałe wnioski z tej lekcji.

Podwyższając podatki nie da się uniknąć mniejszych lub większych strajków. Dzisiaj wszyscy zastanawiają się, jak to się stało, że obchody 30-lecia „Solidarności” przebiegały w tak burzliwej atmosferze. I dochodzą do wniosku, że winą za tę sytuację należy obarczyć upolitycznienie obchodów, jak i samej „Solidarności”. Upolitycznienie – oczywiście – przez PiS.

Media przekazują ludziom komunikat: „Solidarność” to PiS, działania związkowcom dyktuje Jarosław Kaczyński, ten związek to przybudówka partyjna. Bo chociaż oficjalnie Tusk bagatelizuje siłę związku, pytając „gdzie jest ta 10 milionowa Solidarność”, to tak naprawdę zdaje sobie sprawę, że nawet dziesięciokrotnie mniejszy dziś związek zawodowy może wywołać strajki, które zachwieją fasadą społecznej akceptacji rządu PO-PSL.

Strajk będzie, to dziś jest pewne. Jednak nawet gdyby zastrajkowała cała „Solidarność”, rząd powie ustami swojego premiera: „To są działania partyjne, to strajk PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego. Prawdziwi bohaterowie, wielcy Polacy nie strajkują” – i wskaże się na potakujące autorytety moralne typu Lecha Wałęsy, czy nowoodkrytej medialnie Henryki Krzywonos.

Niszczenie „Solidarności” nie jest więc przypadkiem. To element długofalowej strategii politycznej, która ma pozwolić Platformie Obywatelskiej przetrwać nawet społeczny sprzeciw wobec polityki tej partii. To kolejny już epizod walki, jaką Tusk toczy ze związkami zawodowymi.

A co najzabawniejsze, PO nie byłaby w stanie owej potyczki wygrać, gdyby nie – o ironio! – osoba Jarosława Kaczyńskiego. Polityka wykreowanego na zło wcielone, oszusta i krętacza, który w rzeczywistości stanowi remedium Tuska na całe zło, jakie może go spotkać w polityce.

Piechuła
O mnie Piechuła

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka