Piechuła Piechuła
959
BLOG

Stało się, Panie Janke! Koniec polityki.

Piechuła Piechuła Polityka Obserwuj notkę 2

 

Początkowo nie byłem przekonany, czy w ogóle poruszać ten temat. Do napisania notki ostatecznie skłonił mnie jednak dzisiejszy post Igora Janke, w którym nasz gospodarz poddaje w wątpliwość szczerość intencji polityków, mówiących o zgodzie, pojednaniu i refleksji nad grobem Marka Rosiaka.

Redaktor Janke narzeka, że każda ze zwaśnionych stron deklaruje zgodę wyłącznie na własnych warunkach – które formułowane są w sposób uniemożliwiający ich przyjęcie przez konkurenta. Za dużo w polskiej polityce symboli i PR-u, a za mało treści – podsumowuje swoje rozważania szef Salonu24.

I rzeczywiście, język debaty publicznej trywializuje się i staje się jednocześnie coraz bardziej wulgarny. Nie rozmawiamy już – jak podczas kampanii w 2005 r. – o sprawach problemowych. Nikogo nie interesuje, czy rozwiązanie proponowane przez partię X będzie korzystne dla kieszeni podatnika. Dziennikarze nie pytają, a politycy nie wspominają, jakie są ich zamiary i jakie ustawy chcą wprowadzić, by w Polsce rzeczywiście żyło się lepiej. Pięć lat temu odbyła się ostatnia merytoryczna kampania wyborcza w naszym kraju, podczas której podatek liniowy mierzył się z ostrą krytyką współczesnej opozycji, optującej za rozwiązaniem progresywnym.

A dzisiaj? Dziś taki spór jest już po prostu niemożliwy. Po pierwsze – partia X i partie Y i Z nie proponują już projektów konkretnych rozwiązań. Zamiast tego mamy inwektywy, teatr, a ostatnio nawet krew. Po drugie – spór merytoryczny nie jest już atrakcyjny dla mediów i dużej części społeczeństwa – dziś potrzeba czegoś mocniejszego: skandalu, katastrof, zbrodni.

Niestety, w tym wszystkim ginie polityka. Ta prawdziwa, ta istotna. Francis Fukuyama napisał przed dwudziestoma laty swoją – dobrze zresztą znaną w Polsce – książkę pt. Koniec Historii. Bazując na dziełach Hegla, dowodził że liberalna demokracja to najdoskonalszy z systemów, jakie człowiek jest w stanie zrealizować w praktyce. Z tego twierdzenia Fukuyama wysnuł tytułowy wniosek – historia się skończyła, ewolucja systemów społecznych dobiegła końca, osiągnęliśmy stan najbliższy ideału.

W krzywym zwierciadle tak właśnie wygląda sytuacja Polski. Co prawda tezy Fukuyamy są w wysokim stopniu kontrowersyjne, a jeśli mogę pozwolić sobie na osobistą uwagę – w większości to dialektyczne bzdury, to jednak nie sposób zaprzeczyć, że coś się u nas skończyło. Przyszedł kres polityki.

Niestety, jest on dokładnym przeciwieństwem tego, co opisuje Fukuyama. Polityka nie skończyła się dlatego, że osiągnęła stan najbliższy ideałowi. Wręcz przeciwnie – skończyła się, bo okazała się zbyt nudna dla przeciętnego odbiory. Zawiodła liberalna demokracja. Okazało się bowiem, że wyborcę interesują w niej niemal wyłącznie seks, konsumpcja i przemoc. Projekt ustawy jest niczym wobec łóżkowych wybryków nawet trzeciorzędnej posłanki lub posła. Politycy bardzo szybko zdali sobie z tego sprawę i dostosowali się do nowych warunków, zrywając tym samym z merytoryczną polityką i ograniczając ją do niezbędnego przy administrowaniu państwem minimum.

Rasumując, w odpowiedzi na wspomnianą na wstępie notkę Igora Janke, pragnę więc napisać:

Owszem Panie Igorze, ma Pan rację w ocenie polskiego życia publicznego. Zdaje się Pan jednak nie dostrzegać głębszych, systemowych przyczyn tego zjawiska.

Nie zauważa Pan bowiem, że w Polsce skończyła się polityka. Ale historia – wbrew Fukuyamie – nadal trwa.

Piechuła
O mnie Piechuła

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka