Piechuła Piechuła
1152
BLOG

Sami zniszczymy pamięć o Lechu Kaczyńskim

Piechuła Piechuła Polityka Obserwuj notkę 10

Pierwsza rocznica tragicznych wydarzeń z kwietnia 2010 będzie miała miejsce już za 29 dni. Nie jest tajemnicą, że parę miesięcy przed wyborami parlamentarnymi,demonstracja jedności wokół nieżyjącego już, politycznego przeciwnika, nie jest na rękę obecnej władzy.

I chociaż oficjalne uroczystości mogą potencjalnie zaszkodzić rządzącym, nie sposób było od nich uciec. Ludzie nie zrozumieliby, gdyby premier odmówił uhonorowania pamięci zmarłych. Poza Prezydentem Lechem Kaczyńskim zginęło przecież 95 innych osób. I to na nich właśnie koncentruje się główna uwaga władz. Wokół osoby Lecha Kaczyńskiego toczy się zaś zgoła inna, specyficzna gra.

Owa polityczna rozgrywka toczy się na kilku poziomach. Na najwyższym działania prowadzi minister Jerzy Miller. Dowodząc rządową komisją ds. katastrofy smoleńskiej przeciąga jej prace tak, by publikacja ostatecznego raportu zbiegła się z rocznicą śmierci Lecha Kaczyńskiego. Dla szefa MSWiA wystarczającym pretekstem do przesunięcia planowanego eksperymentu na rządowym samolocie, był inny odcień żarówki podświetlającej jeden ze wskaźników w kokpicie. 

Równolegle kancelaria Bronisława Komorowskiego zaangażowała się w badanie ułaskawień, których dopuścił się ś.p. Lech Kaczyński. Chociaż Adam S. – wspólnik Dubienieckiego – poniósł właściwie wszelkie konsekwencje swojego czynu, a ułaskawienie oznaczało w istocie zdjęcie z niego piętna przestępcy, to sprawa budzi wątpliwości. Ale nie aż takie jak ułaskawianie gangsterów czy politycznych przyjaciół, w których obronie dumnie stawali zarówno Lech Wałęsa, jak i Aleksander Kwaśniewski. Gdy spojrzeć na sprawę ułaskawienia Adama S. z tej perspektywy, widać że jest to materia nie tyle bulwersująca, co czysto polityczna.

Na najniższym szczeblu, by zapewnić powodzenie całej akcji, działają służby porządkowe. Ich zadaniem jest nękanie ludzi najbardziej zaangażowanych w obronę pamięci zmarłego Prezydenta. Funkcjonariusze Straży Miejskiej gaszący znicze, nazywający je zwykłymi śmieciami i konfiskujący wieńce, mają pokazać ludziom czystą pogardę, jaką władza żywi wobec poprzednika Bronisława Komorowskiego.

Ludzie mają być sfrustrowani postępowaniem aparatu państwowego, mają czuć, że próbuje się zgasić pamięć po Lechu Kaczyńskim. I mają tej pamięci bronić. Czynnie i aktywnie. Na tym zależy Platformie Obywatelskiej, zwłaszcza 10 kwietnia 2011 roku.

Ośrodek rządowy liczy bowiem, że konsekwentne podważanie uczciwości Lecha Kaczyńskiego doprowadzi do sytuacji, w której ludzie przyjdą uczcić pierwszą rocznicę katastrofy z transparentami i okrzykiem na ustach.Mają nadzieję na pochodnie, na hasła potępiające TVN oraz Gazetę Wyborczą. Premier i jego otoczenie liczą na porównywanie Komorowskiego do komunistycznego uzurpatora. Mają nadzieję na gniew, który już od kilku tygodni starają się precyzyjnie podsycać.

Im większy będzie sprzeciw obywateli, tym lepiej. Pokaże się okrzyki w wiadomościach, zmontuje się je z przemówieniami Jarosława Kaczyńskiego i opatrzy pełną troski, dziennikarską puentą: Czy możemy pozwolić, by rządził nami człowiek stojący na czele tej bandy agresywnych wariatów?!

Piechuła
O mnie Piechuła

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka