Адміністрація Президента України CC BY 4.0 httpscreativecommons.orglicensesby4.0
Адміністрація Президента України CC BY 4.0 httpscreativecommons.orglicensesby4.0
MaciejPiotrowski MaciejPiotrowski
2677
BLOG

Prezydent Zełenski. Jak rozegrano grę finałową.

MaciejPiotrowski MaciejPiotrowski Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

31 marca wybuchła radość w sztabie kandydata na prezydenta Ukrainy, a jeszcze trzy miesiące temu aktora komediowego, Wołodymyra Zełenskiego. Wyniki I tury okazały się optymistyczne, jak zresztą wskazywały sondaże. Wygrał z poparciem 30% głosujących, na 2. miejscu znalazł się Petro Poroszenko z 16% głosów. Julia Tymoszenko odpada z wyścigu, choć to na walkę właśnie z nią się szykowano (co można to wnioskować ze scenariusza 3. serialu Sługi Narodu, gdzie analog byłej premier jest najbardziej wyśmiewany).  

Zapraszam do lektury ostatniego artykułu o kampanii Wołodymyra Zełenskiego. I po raz kolejny odpowiadam na pytanie: co zrobić, żeby zostać prezydentem.

Ustaw swoje warunki finałowej gry


Duża przewaga Zełenskiego i olbrzymi elektorat negatywny Poroszenki dawał raczej spokojną perspektywę dla aktora przed II. turą. Jedyne zagrożenie na horyzoncie stanowiła wyborcza debata. Wiele osób mówiło wówczas, że Poroszenko: polityk z 25-letnim doświadczeniem, potrafiący powiedzieć wszystko o mechanizmach działania państwa, podatkach i budżecie, sądach i polityce zagranicznej, ośmieszy w spotkaniu na żywo, politycznego, bądź co bądź, dyletanta Zełenskiego. Do tego debata powinna toczyć się w języku oficjalnym państwa - po ukraińsku - a rosyjskojęzyczny Zełenski nie zna go perfekcyjnie.

Zawsze można było nie przyjść na debatę: ale dziennikarze, działacze społeczni i zwykli ludzie oczekiwali takiej dyskusji, a druga strona zaczęła oskarżać go o potencjalne tchórzostwo.

Ekipa młodego aktora postanowiła mocno zaatakować. W sieci pojawiło się krótkie wideo - niewiele ponad minuta.

Bojowa muzyka. Zełenski - w krawacie i marynarce, zamiast wcześniejszej luźnej odzieży - wychodzi tunelem stadionu sportowego na murawę.

“Zwracam się do Petra Poroszenki. Wzywa mnie Pan na debatę. Marzył Pan, że ucieknę, nie zareaguję, schowam się. Nie. Nie jestem Panem z 2014 roku. Przyjmuję wyzwanie.”

- mówił. Postawił też prezydentowi szereg warunków: dotyczących formatu dyskusji, przejścia testu na nadużywanie alkoholu i narkotyków. Zażądał, żeby Poroszenko przeprosił go za poprzednie wypowiedziane słowa. A wreszcie zaproponował miejsce przeprowadzenia debaty: stadion.  

“Daję Panu 24 godziny. Niech Pan myśli.”

- zakończył, z lekkim, cynicznym uśmiechem znikając z kadru.  


Poroszenko odpowiedział sprawnie, również w formie wideo. Delikatna muzyka, wieczorna cisza przed Administracją Prezydenta, lekkie światła. Spokojnym krokiem w kadr wchodzi Poroszenko, na luzie, bez krawata. 

“Wołodymyrze Oleksandrowyczu. Cieszę się, że - choć jakoś niepewnie - przyjął Pan zaproszenie na debatę. (...) Debata to nie show. (...) Ale jak ma być stadion, niech i będzie stadion. Czekam na Pana.”

- z lekką nonszalancją mówił w klipie Poroszenko. Wypowiedź całkiem zgrabna, nieźle napisana, choć dwa razy dłuższa niż kontrkandydata.


Później wokół debat zaczęła się wielka gra. Oddawanie krwi do analizy. Dyskusje o prowadzącym. Dyskusje o formacie, ustawieniu sceny. Dyskusje o dacie debat. O wszystkim, ale nie o planach na prezydenturę, konkretach polityki. W rozmowach o formie zupełnie zapomniano o treściach wypowiadanych przez kandydatów, a to w nich miał być lepszy Poroszenko.

Daty spotkania długo nie udawało się ustalić: Poroszenko chciał dyskutować 7 dni przed wyborami, by potencjalne zwycięstwo w retorycznym pojedynku mógł jeszcze skonsumować. Zresztą właśnie w przedwyborczą niedzielę stawił się na stadionie, ale Zełenskiego tam nie zastał. Kolejną możliwą datą był przedwyborczy piątek. Do ostatnich dni nie było pewne, czy w końcu do spotkania dojdzie. - Negocjacje były trudne - mówiła mi Wiktoria Dronowa ze sztabu Petra Poroszenki. - Nie było merytorycznej dyskusji. Byliśmy szantażowani: miała się odbyć albo taka debata, jakiej chciał sztab przeciwnika, albo żadna”.

Ekipa Zełenskiego grała na czas, a tymczasem wyniki sondaży pokazały, że nie ma się czego bać: nowicjusz dysponował przewagą nad starym polityczną wygą w granicach 65-75% do 25-35%. By coś się zmieniło, debata musiałaby zakończyć się naprawdę tragiczną wpadką Zełenskiego. Zresztą do jakichś wpadek w okresie między I. a II turą dochodziło: na miejsce przeprowadzenia badania medycznego Zełenski wybrał klinikę swojego biznesowego partnera, a krew pobierał sanitariusz, który wcześniej grał w produkcjach “Kwartału 95”. Opublikowane badania wskazywały datę o kilka dni wcześniejszą - sugerowano oszustwo, choć u Zełenskiego twierdzono, że to literówka.

Kolejną kontrowersyjną sytuacją była rozmowa telefoniczna Poroszenki i Zełenskiego, na żywo w “1+1” (prezydent był w studiu, aktor do niego dzwonił). Zełenski zachowywał się chamsko, nie dawał dojść konkurentowi do słowa i rozłączył się. Zdania było podzielone: jedne odwoływały się do chwackości komika, drugi do jego braku kultury. Nie wpłynęło to jednak znacząco na sondaże.

Zełenski, nie mając obawy przed utratą tak wielkiego poparcia, przyszedł na debatę w ostatnich godzinach przed ciszą wyborczą. Okolice Stadionu Olimpijskiego tętniły życiem już na parę godzin przed startem debaty. Na trybuny i płytę boiska przyszło 22 tysiące osób. Przeważali raczej zwolennicy Poroszenki (miał lepsze możliwości logistyczne do przywiezienia swoich ludzi) Widzowie podekscytowani, czekali w napięciu na przyjście kandydatów.  

Obaj pojawili się z dobrze napisanymi przemówieniami, żaden z nich nie stracił rezonu. Zełenski przedstawił się jako prosty chłopak z Krzywego Rogu i zaczął od mocnego retorycznie zderzenia dwóch obrazów Poroszenki: tego, w którego o którym opowiadano w telewizji i tego, którego miał wzbogacać się na krzywdzie ludzi. Przeczytał prowokacyjne pytania do Poroszenki - ponoć zebrane od Internautów. Zaserwował kilka bon-motów: “Nie jestem Pana konkurentem, jestem Pana wyrokiem” czy “Lepiej być kotem w worku, niż wilkiem w owczej skórze”. Radził sobie w mówieniu po ukraińsku, choć zdenerwowany przechodził na rosyjski. Wreszcie postanowił uklęknąć przed widzami, tłumacząc to jako znak szacunku dla osób, które ucierpiały na wojnie (miało to odbijać oskarżenia o to, że uklęknie przed Putinem, co nawiązywało do pewnej wypowiedzi Zełenskiego z 2014 roku). Z ciekawych chwytów: Zełenski stanął na tle aktorów ze “Sługi Ludu” - teoretycznie pojawili się oni jako jego przyjaciele, ale w praktyce dawali kolejną okazję do skojarzenia go z wirtualnym obrazem dobrych rządów prowadzonych w serialu.  

Poroszenko przemawiał zdecydowanie, oskarżał swojego przeciwnika o niekompetencję, atakował za niejasność twierdzeń. Z trybun stadionu można było odnieść wrażenie, że radzi sobie co najmniej tak dobrze, jeśli nie lepiej niż konkurent. Jednak inne zdanie - raczej wskazując na lekką przewagę Zełenskiego - miały osoby oglądające debatę w telewizji. Tłumaczono to prosto - Poroszenko przemawiał wiecowo, do tłumu, który widział przed sobą. Zełenski natomiast - do kamer, które rejestrowały spektakl. A na stadionie zebrało się 22 tysiące osób, przed telewizorami zaś miliony.

Debata nie zmieniła wiele: było i za późno i takie stadionowe warunki nie pozwoliły Zełenskiemu ugrzęznąć w merytorycznych dyskusjach o sprawach kraju i świata. Nadszedł dzień ciszy wyborczej (oczywiście z ponownym prezentowaniem niemal od rana do nocy programów Kwartału 95 na “1+1”), a następnie dzień II tury.

W sztabie Zełenskiego urządzonym w klimacie imprezy firmowej nowoczesnej korporacji (serwowano drinki i przekąski, grano w ping-pong, siedziano na miękkich pufach).

Z godziny na godzinę entuzjazm przeradzał się w lekkie podniecenie zbliżającym się pewnym zwycięstwem.

Ogłoszenie wyników przyniosło wybuch radości, posypało się konfetti: 73% wyborców poparło Zełenskiego, 25% Poroszenkę. To była najwyższa w ukraińskiej historii przewaga zwycięzcy w II. turze. Aktor grający prezydenta został prezydentem. Człowiek, który żył z wyśmiewania polityków, na pięć lat został najważniejszym politykiem Ukrainy.

------ 

To już ostatni artykuł z serii opisującej niezwykłą kampanię Wołodymyra Zełenskiego w udanym wyścigu o prezydenturę. Zapraszam do lektury poprzednich i śledzenia mnie na Twitterze. A i na tym blogu znajdą się jeszcze kolejne teksty: już o bieżących realiach ukraińskiej polityki. 


Ekspert Instytutu Wolności ds. Ukrainy. Główne obszary zainteresowania: polityka wewnętrzna i życie polityczne Ukrainy, kultura i społeczeństwo nad Dnieprem. Publikował m.in. w czasopismach “Polska w Praktyce”, „Nowa Europa Wschodnia”, „Dzerkało Tyżnia”, „Almanach Ukraiński” i “Port Europa”, "Ukrainian Prism".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka