Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz
56
BLOG

Po co nam państwo?

Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz Polityka Obserwuj notkę 10

Co jakiś czas nachodzi mnie dziwna myśl. Otóż zastanawiam się, po co nam instytucje państwa, które, mimo że osadzone w polskim systemie prawnym, kierują się nierozpoznawalnymi – przynajmniej dla mnie – kryteriami, podczas swoich działań.

Czy policja, prokuratury i sądy, instytucje jak najbardziej państwowe, kierowane nie według widzimisie swoich szefów i funkcjonariuszy, ale według ściśle określonych ram wyznaczonych przez ustawy i rozporządzenia oraz pragmatykę służbową, mogą działać w poprzek obowiązującego prawa?

Czy wymienione wyżej organy państwa mogą, w bliźniaczo podobnych sytuacjach, działać odmiennie, w zależności od światopoglądu funkcjonariusza, politycznych koniunktur czy wręcz mód wytyczanych przez tzw. „autorytety”, media, opinię publiczną?

Odpowiedź jest niestety pozytywna. Mogą.

W „wolnej” Polsce "wolność" polega na tym, że instytucje państwa stoją na straży prawa wybiórczo, a ich funkcjonariusze „po swojemu” interpretują prawo. W przypadku jednych zdarzeń reakcja jest szybka, skuteczna, jednoznaczna. W przypadku innych, z udziałem innego środowiska (grupy, partii, związku wyznaniowego) – reakcji nie ma, jest spóźniona lub nieefektywna.

W ostatnią sobotę media elektroniczne, a wczoraj papierowe doniosły o „marszu narodowców”. Praktycznie wszystkie media zauważyły to zdarzenie i podobnie opisały, w żadnym nie zauważyłem opisu złamania prawa przez demonstrantów. Nawet w relacji Gazety.pl (http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,5113660.html).

Ale cóż się dzieje:„Manifestacja została rozwiązana, bo hasła, które manifestanci wygłaszali były niezgodna z tematem manifestacji, który do nas zgłaszali - mówi Zbigniew Morawski, szef bura prasowego prezydenta Wrocławia.”

Ha, ha, ha!

Jakie to były hasła: „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” i „Precz z komuną”. Urzędnik miasta Wrocławia nie utożsamił Katynia z komuną, czy nie wolno ich skandować przedstawicielom NOP i ONR?

Te relacje zbiegły się z odebraniem przeze mnie listu poleconego z Sądu, z którego dowiedziałem się, że nie jestem stroną i dlatego nie mogę się odwołać, i takie tam ble ble ble.

Wyjaśniam, że chodzi o mój wniosek do Prokuratury, w którym domagałem się ścigania osób propagujących zakazane symbole komunistycznego totalitaryzmu, co miało miejsce w dniu 1 maja 2007 r. (pisałem o tym wcześniej                                                                          http://piotrstrzembosz.salon24.pl/56034,index.html).Co na to policja, którą prosiłem na miejscu zdarzenia o interwencję: Nic poza wylegitymowaniem wskazanego uczestnika demonstracji, czyli „nie ma sprawy”.Co na to Prokuratura, którą powiadomiłem o złamaniu prawa: Nie wszczyna postępowania, czyli „nie ma sprawy”.Co na to niezawisły Sąd: Nie rozpatrzył sprawy, bo nie jestem stroną pokrzywdzoną, czyli „nie ma sprawy”.I teraz odebrałem postanowienie Sądu wyższej instancji, do której się odwołałem. SIERP I MŁOT – NIE MA SPRAWY!Ośmieliłem się zadać Wysokiemu Sądowi pytanie: „A kto byłby stroną pokrzywdzoną? Ktoś, komu ubecja wyrywała paznokcie i przesiedział 10 lat na Kołymie?”Czy podobnie zachowałaby się policja, gdyby zauważyła kogoś w koszulce ze swastyką, prokuratura powiadomiona, że na stronie www ktoś propaguje faszyzm, sąd mając do czynienia z powszechnie potępianym nazizmem?Dlaczego jest przyzwolenie instytucji polskiego państwa na propagowanie komunizmu?Czy polska Temida jest ślepa, czy łypie przez jedynie przysłonięte opaską oczy?

Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka