Poseł Janusz Palikot wzbudza mój nieustannie rosnący szacunek. Nie dość, że troszczy się o zdrowie głowy państwa, to w swoich staraniach nie idzie na łatwiznę.
"Palikot: zmuszę prezydenta do raportu o stanie zdrowia" (WP); "Raport o zdrowiu - Palikot zmusi L. Kaczyńskiego" (Interia)
To wprost heroizm. Gdyby tak poseł Palikot wezwał premiera - partyjnego kolegę (i literata, któremu wydał książkę) Donalda Tuska, to byłaby łatwizna. Gdyby poseł Palikot wezwał marszałka Sejmu - kolegę partyjnego Bronisława Komorowskiego, to byłaby sztampa. Gdyby wezwał marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, to byłaby rutyna. Ale niedostępny i nieprzychylny mu Prezydent, to jest prawdziwe wyzwanie.
A tak poważnie:
1. W jakim kraju opinia publiczna wie o wszelkich przypadłościach głowy państwa, jego schorzeniach, przebytych chorobach, sposobach leczenia?
2. Czyje zdrowie jest ważniejsze – premiera czy prezydenta i dlaczego właśnie stan zdrowia prezydenta ma być „raportowany” opinii publicznej?
Ale show trwa. I dusić będą tymi pytaniami i wnioskami „Kaczora z Dużego Pałacu”, a „Kaczora Donalda z Małego Pałacu” zapewnie... nie będą.
Według enuncjacji prasowych, rząd chciałby rządzić za pomocą rozporządzeń. To naruszenie prawa i pomysł nierealny, ale był całkiem poważnie dyskutowany przez polityków i publicystów. Teraz mamy do czynienia z „wezwaniem” czy „oficjalnym wnioskiem”. Taki tryb pozyskania wiedzy o stanie zdrowia jest w oczywisty sposób bezprawny i nie będzie skuteczny, ale politycy i publicyści prowadzą już gorące dysputy na ten temat.
Czy to nie kolejna zasłona dymna PO, której rządzenie nie za bardzo wychodzi? Czy to nie odpowiedź na zarzuty o nepotyzm w obozie rządzącym (polityka "prorodzinna" w PSL)? Ja składam „oficjalny wniosek” i „wzywam” rządzących do odpowiedzi.
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka