Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl
669
BLOG

Giro d'Italia 2011- etap imienia Woutera Weylandta

Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Wouter Weylandt zjeżdżając 9 maja 2011 roku nie myślał, że to ostatnie chwile jego życia. Trudno zajmować się wyczynowo kolarstwem szosowym mając przed oczami możliwą śmierć na rowerze. Tego feralnego dnia, chciał dogonić peleton. Przyspieszył. Usłyszał szum i chciał chyba zobaczyć, kto jedzie obok niego. Niestety obejrzał się. To był jego błąd. Ta chwila zadecydowała. Kiedy Wouter Weylandt skierował swój wzrok przed siebie, był już za blisko murku by wyhamować. Uderzył w przeszkodę pedałem, który rozpadł się na kawałki. Kolarz wyleciał w powietrze. Upadł. Leżał już nieżywy, a obok niego, jego przyjaciel, rower. Na asfalcie pozostał ślad, ostatniego hamowania przed śmiercią. To była godzina siedemnasta 9 maja obecnego roku. Wouter Weylandt miał koszulkę teamu LEOPARD – TREK LUX z numerem 108. Zginął w wyniku pęknięcia podstawy czaszki.

 

Organizatorzy wyścigu poczekali do końca etapu. Powiadomili najpierw rodzinę. Dopiero później media. Ta, jakże ludzka postawa przeniosła się na etap czwarty.

Zdaniem naszej redakcji, powinien on nosić imię „Woutera Weylandta” i zawsze być hołdem złożonym jemu oraz innym osobom, które poniosły śmierć na rowerze. Powinien być etapem neutralnym, a premie finansowe na niego zaplanowane przekazywane dożywotnio, dziecku, które we wrześniu urodzi żona Woutera, Anna.

 

 

Angelo Zomegnan, dyrektor wyścigu, oddał dzisiejszy etap do dyspozycji kolarzy. Koledzy tragicznie zmarłego Belga przeznaczyli wszystkie nagrody finansowe dla rodziny Weylandta. Peleton będzie w odstępach dziesięciokilometrowych prowadzić każda z drużyn, poczynając od ekipy EUSKALTEL. Linię mety, jako pierwsza przejedzie drużyna zmarłego, LEOPARD, której zawodnicy tylko na prośbę ojca Woutera Weylandta zgodzili się dalej uczestniczyć w tegorocznym, „śmiertelnym” Giro.

 

Z wyścigu wycofał się przyjaciel zmarłego kolarza Amerykanin Tyler Farrar, który nie może się z tej osobistej tragedii otrząsnąć.

 

Dziś nie ma ścigania, dziś jest zaduma.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości