graf.R.Kożuchowski (foto.internet)
graf.R.Kożuchowski (foto.internet)
Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl
375
BLOG

Giro d'Italia 2011- 8, ale czy Etna jutro zabije

Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Sobota 14 maja, to ósma odsłona tegorocznego Giro d'Italia, to etap Sapri- Tropea. Trasa liczyła 217 km.

 

Na 73 km do mety prowadziła dwójka Włochów (numer 152) Leonardo Giordani (numer 152)  z ekipy FARNESE VINI oraz Mirko Selvaggi (numer 228) z teamu VACANSOLEIL, którzy oderwali się już na 12 kilometrze tej trasy. Obaj panowie wysocy, wyżyłowani tak, że 1 gram tłuszczu w ich ciele „nie ma żadnych szans”, jak i ich ucieczka miała „marne szanse”- mówiąc spolszczonym językiem Tour de France.

 

Peleton musiał doścignąć ucieczkę przed 5. km, kiedy zaczynają się ostre ze swej natury agrafki, zakręty o 180 stopni na wąskich uliczkach. Pracowały na to uczciwie drużyny: HTC, QUICKSTEP, OMEGA PHARMA, GARMIN oraz RABOBANK. Lampre miała uzasadnione wolne po wczorajszym odcinku.

 

Ile bidonów może wziąć jeden kolarz? Co najmniej 6, gdyż tyle zabrał ze sobą zawodnik Astany na 53 kilometrze przed kreską.

 

Jadąc wzdłuż wybrzeża peleton niwelował stratę do wspomnianej dwójki, uciekających Włochów.

 

Na 26 km przed metą skurcze zaczęły już łapać Selvaggiego (numer 228). Wtedy mieli przewagę 3:20 nad goniącym peletonem.

 

Na 9.4 km do metą była drobna kraksa. Ucierpiał w niej lider teamu ACQUA & SAPONE, Stefano Garzelli. Koledzy zostali, by mu pomóc. Garzelli doszedł peleton na 4.8 km przed kreską. Na wąskich i krętych dróżkach nie miał już szans na odegranie dziś czołowej roli. Tyle, że nie stracił.

 

Na 7.4 km przed metą zlikwidowano ucieczkę Giordani- Selvaggi, czyli grupa zasadnicza zrealizowała, to, co wcześniej zamierzała. Dogonić przez 5 km, co wynikało z charakterystyki ostatniego odcinka etapu.

 

Ucieczka jednego z zawodników FARNESE VINI dopełniła się, choć została zlikwidowana, poprzez Oscara Gatto. Na 1.8 km przed metą zaczął się podjazd. Wtedy Gatto ruszył, odjechał wszystkim i wygrał.

 

W końcu zaznaczył swoją obecność najbardziej znany „księgowy” w świadku kolarskim, triumfator ubiegłorocznego Tour de France, jednej z „Trzech Koron Świata” kolarstwa szosowego, zawodnik ekipy SAXO BANK, Alberto Contador (Contador znaczy „księgowy”). Był drugi. Trzeci wpadł Alessandro Petacchi z Lampre.

 

W klasyfikacji generalnej bez większych zmian, Contador awansował na piątą pozycje i traci jedynie 1:13 s do Pietera Weeninga. Jutro powinien znowu sporo odrobić. No chyba, że wulkan Etna ma nieco inne plany, co do swojego wybuchu. Zachowanie wulkanu można obejrzeć na nasze macierzystej stronie. Nie chodzi tu o kryptoreklamę naszego serwisu, ale o pokazanie realnego zagrożenia życia dla kolarzy. Niestety nie wszyscy są tym zainteresowani. Nawet po śmierci „the show must go on”. Jak można dwa razy podjeżdżać pod Etnę, która może w każdej chwili wybuchnąć?! Taki jest etap jutrzejszy.

( Nie umiem wstawić tego filmu na salon24.pl)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości