SŁOIK- definicja tego neologizmu brzmi następująco: Sekta Łupiących Okolicę I Kraj.
SŁOIKI dbają jedynie, tylko i wyłącznie o własne partykularne interesy. Nie zajmuje ich dobro wspólne, gdyż pozostałych ludzi mają tam, gdzie słońce nie dochodzi.
Jeden SŁOIK wmawia innemu, że oni są wspaniali, nieomylni, niepodlegający krytyce, dobrze ułożeni oraz niezniszczalni. Nie ma wśród członków takiej sekty prawdziwej solidarności, gdyż spawa ich pomiędzy sobą zło egocentryzmu. Jeden wmawia drugiemu, że jest najlepszym Gauleiterem na obecnie zajmowanej swojej pozycji w danym SŁOIKU. Oszukiwany w to wierzy i tak za definicją z Słownika Języka Polskiego (człowiek naiwny, łatwo dający się oszukać) dochodzimy, do sedna sprawy. W takiej sekcie frajer robi frajera z frajera. No i proszę. Można? Można.
Oczywiście na zewnątrz członkowie (oczywiście nie chodzi tu o anatomiczne znaczenie tego słowa) takiej moralnej mamałygi udają Smerfów Ważniaków. A przecież de facto są frajerami.
Jeśli idzie o kwestię wiary, to w SŁOIKU jest tylko zalewa octowa. Skitrani w jego wnętrzu i hermetycznie zamknięci, głusi są na niesprawiedliwość i krzywdę ludzką. SŁOIKI rozdzielają wiarę od rozumu oraz bycie- np. katolikiem- w kościele od dzikiego hasania poza nim. W świątyni często udają świętszych od samego Stwórcy. Być może zdjęliby nawet Jezusa z krzyża i przybiliby pineską w Jego miejsce swoją fotkę.
Poza tym najczęściej taki uczestnik przebywania w szklanym naczyniu z pokrywką, w miejsce Boga wstawił swojego własnego kościotrupa.
A naukowo sprawę traktując, to ów SŁOIK, symbolizuje w psychologii społecznej syndrom grupowego myślenia- patologiczny brak krytycyzmu wobec sekty, w której się zachwaścił. W filozofii jest to myślenie neoliberalne- demoniczna deformacja rozumu (silna jednostka zastępuje Boga).
- Ale co tam, ave Cesar, ave SŁOIKI!- Zaśpiewała Myszka Miki.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
