niebieskieucho niebieskieucho
1133
BLOG

Hamulce kosmologii

niebieskieucho niebieskieucho Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 61

Czym są owe hamulce i gdzie ich szukać? O ironio losu nauki w XXI wieku! Ich nie trzeba szukać, one sobie rezydują w najlepsze tam, gdzie nie powinno być miejsca na takie - nie boję się użyć tego słowa - głupoty. Co więcej, nonsensom przyznano status nietykalności a ich siedliskiem jest, wydawać by się mogło, czysta i godna zaufania, nauka. Jedyną pozytywną rzeczą naszych czasów jest to, że można przedstawiać swój pukt widzenia bez obawy stania się atrakcją ogniska, zwanego inaczej stosem. Natomiast pisanie o tym odnosi jak dotąd taki sam skutek jak pisanie na przysłowiowy Berdyczów. Czy to się kiedy zmieni? Miejmy nadzieję. Bo jeśli nie, to nauka nadal będzie brnęła w las karmiąc nas nieprawdziwymi informacjami o otaczającej nas nierzeczywistości. Nauka powinna stać na straży prawd naukowych a nie kabaretu naukowego. Pozwolę sobie, oczywiście jako wolny strzelec, który też ma prawo robienia użytku ze swego rozumu, wziąć po raz kolejny pod lupę mity, które głęboko zapuściły korzenie w grunt naukowy i wydają się być nie do ruszenia. Z jednej strony chciałbym wyraźnie podkreślić, że nie pozjadałem wszystkich rozumów, a z drugiej strony, że nie czuję się w ciemię bity. Jednym słowem, używam rozumu zgodnie z przeznaczeniem, a przynajmniej tak mi się wydaje. Jak już wcześniej zaznaczałem, nie lękam się autorytetów naukowych, szanując ich dobrą wiedzę i piszę o tym z czym się z nimi - reprezentantami Nauki - nie zgadzam. Tematy, które poruszam nie wymagają specjalistycznej wiedzy i wystarczy nad nimi trochę podumać by wyrobić sobie swój punkt postrzegania rzeczywistości w oparciu o logikę, którą posiadają ludzie nawet niewykształceni. 

 
 
Mit nr 1 – rzekoma dylatacja czasu
 
Czas jest jednym z podstawowych i najważniejszych pojęć w fizyce. Przypisuje mu się wiele nieprawdziwych własności bez właściwej wiedzy czym on jest i to jest najpoważniejszym błędem naukowców a postępowanie takie jest rzecz oczywista nienaukowe. Ja od wielu lat w różnych publikacjach wyjaśniam czym jest czas. Otóż nie ma w tym podstawowym pojęciu fizycznym niczego tajemniczego. Wręcz przeciwnie, jest ono bardzo proste. Można go określić przy użyciu dobrze znanych nam synonimów by dać jego zwięzły i zrozumiały opis. Bez użycia synonimów nie da się tego dokonać. Innymi słowy czas daje się opisać tautologicznie, poprzez odwołanie się do niego samego. Takie postępowanie określane jest jako idem per idem, ale nie ma innego obejścia jego zdefiniowania. Takowy opis czasu daje przy tym jednoznaczną odpowiedź czym on jest, a czym być nie może. Pomijam tu rzecz jasna, wieloznaczności i kolokwializmy związane z pojmowaniem znaczenia czasu, choć i w nich zawarte są jego synonimy. Ściślej, nie chodzi tu o przyjęte jednostki czasowe (jak np. definicja sekundy) ani nie o z/mierzony ruchu czegoś. Chodzi przede wszystkim o zwięzłe określenie miejsca czasu w świecie realnym. Skąd się wziął i czy w ogóle się skądś wziął, a jeżeli tak, to jak to było możliwe, skoro nie było wtedy chronometrów. Należałoby na początek przypomnieć właściwe rozumienie czasu. W skrócie można by to ująć: “Czas to ruch, zmiana”. Nie ma ograniczenia co do jego niezliczonej ilości synonimów, np.: latanie, pływanie, chodzenie. Jednym słowem czasowniki. Ale nie tylko. Używając słowa “ruch” (rzeczownik), tak samo interpretujemy go jako poruszanie się. Czas (czegoś) również jest rzeczownikiem, ale można go rozumieć jako czasownik w sensie ruchu (czegoś), niekoniecznie mierzonego. Mówiac o ruchu, zmianie itp. należy mieć zawsze na uwadze “coś”. Samo słowo “czas”, “ruch”, “zmiana” w rzeczywistości nie znaczy bowiem nic, bez wskazania czego ono dotyczy. Tak więc dla pełniejszego zrozumienia czas można określić: “Czas to ruch dowolnej postaci materii wobec dowolnej postaci materii”, również “Czas to ruch czegokolwiek wobec czegokolwiek”. Ruch też jest tautologicznym opisem czasu. Otóż: “Ruch jest to zmiana położenia dowolnej postaci materii wobec dowolnej postaci materii” również: “Ruch jest to zmiana pożłożenia czegokolwiek wobec czegokolwiek”. Dlaczego tak jest? Sprawa jest banalnie prosta - ruch mierzymy czasem i czas mierzymy ruchem. Bezruch, to brak czasu. Lecz w przyrodzie nie ma idealnego stanu spoczynku czegokolwiek, możemy więc mówić tylko o pozornym bezruchu. Myślę, że nie wymaga to szerszego komentarza. Rozumiejąc już co znaczy pojęcie “czas” jasno widzimy, że na ruch (czegoś), czas (czegoś) nic i nikt nie ma wpływu. Nie da się bowiem zatrzymać, zwolnić lub przyspieszyć ruchu (czasu) czegoś. Jest to fizycznie niewykonalne! Co natomiast można zrobić by w efekcie zatrzymać czas/ruch czegoś, uzyskać dłuższy lub krótszy czas/ruch czegoś? Otóż można to zrobić na trzy sposoby:
 
Pierwszy: zatrzymać, przyspieszyć lub zwolnić coś. Przykład: jedziemy autem z Warszawy do Katowic i chcemy tam być w ciągu czterech godzin. W połowie drogi stwierdzamy że:
 
- jedziemy za szybko i jadąc w takim tempie będziemy godzinę wcześniej, więc zwalniamy (prędkość auta a nie ruchu/czasu).
 
- jedziemy za wolno i jadąc w tym tempie będziemy godzinę później, więc przespieszamy (prędkość auta a nie ruchu/czasu).
 
Drugi: przy niezmiennym tempie jazdy możemy jechać albo okrężną droga, albo na skróty.
 
Trzeci: to połączenie pierwszego sposobu z drugim.
 
Jednym słowem czas (jazdy) auta wyniósł 4 godziny; auto pokonało dystans w 4 godziny, przyjechało po 4 godzinach, a wszystkie te trzy sposoby sprowadzają się do sterowania prędkością i drogą czego konsekwencją jest uzyskany czas (ruch) pojazdu. Niektórzy naukowcy popełniają ten błąd, że nie rozróżniają czasu od prędkości. Dla nich zwolnienie, przyspieszenie ruchu znaczy to samo co zwolnienie czegoś. Stąd, czas według nich może dylatować, podczas gdy nie ma on ani materialnej postaci, ani sam solo nie występuje. Czas istnieje, bo istnieje ruch i można go mierzyć, ale jest on zawsze związany z jakimś bytem fizycznym. 
 
Natomiast pytania: czy czas miał swój początek, lub czy istnieje, są równie logiczne jak pytania czy ruch / zmiany miały swój początek i czy istnieją. Bez wskazania czego czas / ruch / zmiany dotyczą, odpowiedzieć na nie się nie da. Czas zatem narodził się wraz z materią i przed zegarem. Pierwotny, przedmaterialny stan wszechświata nie miał czasowego punktu zaistnienia. Pytanie o czas powstania takiego (przedmaterialnego) stanu wszechświata jest w takim samym stopniu logiczne jak pytanie o czas zaistnienia / niezaistnienia NICZEGO. NIC (inaczej brak przestrzeni) ma swą komplementarną wartość wobec CZEGOŚ (elementarnego budulca wszelkich form materii - aktualnie wraz z materią). I właśnie ten brak przestrzeni stanowi ograniczenie bryły wszechświata, ale to już inna i dłuższa historia. Tyle w skrócie.
 
Reasumując, klasyczne pojęcie “dylatacja czasu” oznacza jego zwolnienie. Jest to oczywisty absurd (z wielu powodów). Otóż musi zaistnieć następująca kolejność:
 
- Najpierw coś musi zwolnić,
 
- następnie czas / ruch (czegoś) staje się dłuższy
 
Zwolnienie samego czasu / ruchu jest niemożliwe. Jest oczywistoścą, że zegary użyte w eksperymentch pokazywały różnice czasowe, lecz różnice te były wynikiem wpływu zmienionych warunków na mechanizm zegara (bez znaczenia czym on był), czyli materii na materię, lecz nigdy czasu na czas, czy czasu na materię i tojest najciemniejszy punkt dla próby zrozumienia tak zwanej i rzekomej dylatacji czasu, która wymaga wyjaśnienia przez naukowców, jeśli chcą podtrzymywać swoje niedorzeczne stanowisko w tej kwestii.
 
Reductio ad absurdum
 
Wracając do kwestii zasadniczej, można w prosty sposób wykazać, że czas nie może dylatować – ani w skali makro, ani mikro. Chcę tu wyraźnie podkreślić, że żaden zegar nie jest ani czasem, ani jego przedstawicielem, ani zastępcą. Każdy zegar używany w nonsensownych eksperymentach na rzekomą i tzw. dylatację czasu, jest zawsze ciałem fizycznym i jak wszystkie ciała fizyczne podlega takim samym prawom fizyki. Załóżmy, że czas może dylatować. W związku z tym musi występować samoistnie i mieć swoją prędkość. Korzystając z powszechnie znanego wzoru na czas, t = s/v, zakładamy, że ma on swoją prędkość s/t. Innymi słowy, prędkość czasu, czyli s/v = s/t. Skutkiem tego, otrzymujemy potwierdzenie fatastycznego absurdu, że t = v. Nie ma więc żadnej różnicy między czasem a prędkością! Przez brak zrozumienia czym jest czas, naukowcy bardzo pogmatwali proste rzeczy doprowadzając do powstania mnóstwa mitów naukowych, czyniąc w ten sposób świat bardziej skomplikowany, trudny do zrozumienia i nieprawdziwy.
 
Źródło własne:
http://www.eioba.pl/a/33ba/dlaczego-czas-nie-moze-dylatowac 
ang. http://www.eioba.com/a/33e7/why-time-cannot-dilate 
 

Jestem pokorny wobec nauki będąc jednocześnie zaciekłym wrogiem naukowych (niestety) nonsensów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie