Generalnie po każdym czasie wzmożonej aktywności zawodowej przychodzi znużenie, świadomość tymczasowości(doczesności) działań i wreszcie pragnienie głębszego sensu wszystkich małych codziennych sensów wg jakich toczy się codzienne życie.
Organizacja czasu pracy wokół siedmiu dni w sposób naturalny jest czymś co wychodzi fizycznie na przeciw temu znużenie. Nie tylko w sensie fizycznym ale także głębszym, niedziela jako dzień wolny jest konsekwencją zaistnienia głębszego sensu sensów.
Pragnienie głębszego sensu życia, jest tak nierozłączne dla człowieka, jak kawałek cienia o którym śpiewa Grzegorz Turnau w jedne ze swoich piosenek. Niedziela jest – nie tylko w sensie fizycznym – dniem wolnym od pracy, ale trza sobie przypomnieć z jakiego powodu stał się on dniem wolnym. Wszak po Edykcie Mediolańskim Konstantyn Wielki zaczął “nieśmiało” wprowadzać ten właśnie dzień jako wolny od pracy. Najpierw nie dla wszystkich ale wybranych, ale z czasem ten dzień wolny “ogarnął” całą Europę.
Pewnie niewielu znawców od świeckiej i neutralnej światopoglądowo unii europejskiej nie zdaje sobie z tego sprawy.. . :-))))
Ale do rzeczy. Niedziela
jest jak naczynie. Skoro jak naczynie, to służącym do czegoś. Skoro mowa na początku o sensie sensów, to musi z nim związek. Bo przecież jaki wariat daje dzień wolny od pracy swoim pracownikom.. . To wbrew “biznesowi”.
Jednak nie ze względu na biznes dzień wolny się pojawił ale ze względu na ten sens sensów. A to był taki sens, który był widocznie ważniejszy od korzyści jakie daje praca.. . Niedziela została wprowadzana jako dzień wolny przez cesarza który chrześcijaninem nie był przez 99% swojego życia. Chrzest przyjął dopiero u jego schyłku. Jednak samo niepójście do pracy w niedzielę wcale sensu sensom nie przydaje – jak “nieużywane” naczynie nic nie daje temu który z niego nie korzysta.
A w dzisiejszej w Ewangelii mamy fajną scenę, gdy Piotr z kolegami rybakami i wspólnikami zmęczony nocnym, bezproduktywnym połowem zostaje zachęcony przez Jezusa by wypłynął na głębię i zarzucił sieci jeszcze ten jeden raz.. .
Scenę tę poprzedza kazanie Jezusa głoszone z łodzi dla stojących na brzegu. Po tym kazaniu Piotr wypłynął i zarzucił. A okazało się, że połów przekroczył jego wszelkie oczekiwania. Złowił tak wiele ryb, że musiał wezwać wspólników by pomogli wydobyć rwące się z nadmiaru ryb sieci.. .
Ta scena właśnie mówi o elementach sensu niedzieli: słuchanie Jezusa który głosi kazanie dla słuchających i pragnących sensu.. .
A potem działanie: które symbolizuje połów. Jezus mówi do Piotra: wypłyń na głębię.. . A Piotr skarżąc się, że całą noc nic nie złowił wsiada do łodzi na połów.. .
Po tym połowie, Piotra obleciał strach i powiedział” odejdź ode mnie Panie bo jestem człowiekiem grzesznym.. .
Może – jak czasem ja – chcę mówić sobie w duchu: “odejdź ode mnie Panie ze swoim sensem, gdyż jestem człowiekiem grzesznym… “ i on nie dla mnie.. .
Jednak ON odpowie, “przyszedłem powołać grzeszników..”. Albo inaczej, przyszedłem do spragnionych sensu.. .
****
Niedziela jak naczynie z którego czerpię słuchaniem Jego Słowa. A codzienność jak wypływanie na głębię i obfite połowy, jeśli działam wg Jego słowa
Inne tematy w dziale Rozmaitości