poldek poldek
692
BLOG

Śmierć jako potwierdzenie wyboru.. - duchowość codzienna.

poldek poldek Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Śmierć jest rzeczywistością której podlegamy równie realnie jak codziennemu życiu. Mimo, że kultura masowa udaje, że jej nie ma. A jeśli ona dotyczy nas, to jedynie tych drugich. Co to giną w wypadkach lub umierają na ciężkie choroby.. .

Gdy tymczasem śmierć jest tak nieuchronna i konieczna, jak zapłacenie miesięcznych rachunków za media. Z jedną różnicą. Nie płacąc rachunków można jeszcze zyskać na czasie. W przypadku śmierci, przychodzi ona "po swoje" w momencie jaki uzna za właściwy, gdyż wszyscy jesteśmy jej "dłużnikami".

Jak spojżeć na śmierć w kontekście duchowości.

Od jakiegoś czasu myślę o śmierci jako o momencie Ewangelicznego powołania bogatego młodzieńca, do którego Jezus mówi: "Jednego Ci jeszcze brak, sprzedaj wszystko co masz i chodź za Mną.. ".

 Jest to konkret, dosyć wymagający ale jakże realny w momencie śmierci. Przecież odchodząc z tego świata mamy świadomość tego, że wszystko co kochaliśmy dotąd musi pozostać realnie i dołownie pozostyać tu, a my musimy pójść "tam".

Jest to dla jednych pierwsze bardzo realne pozostawienie świata, "sprzedanie wszystkiego co posiadm" i pójście dalej a dla drugich czysta formalność, gdyż droga nawrócenia jest niczym innym, jak duchowym uwolnieniem się od tego co "mam" a zwrócenie wszystkiego co mam ku wieczności.

Dla chrześcijanina jest to ostateczne i ostatnie powiedzenie Bogu "tak". A dla Boga jest to pewnego rodzaju powiedzenie wobec deklarowanej wiary człowieka "sprawdzam".

W kontekście momentu śmierci, a więc odejścia bardziej dla mnie trafia inny cytat z Jezusa w którym ON mnie rozczarował. A chodzi mi o tę sytuację:

Któż jest moją rodziną i którzy są moimi braćmi? Spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką»” (Mk 3, 34).

Decydując się na Pójście za NIm, bierzemy również takie ryzyko, że wchodzimy w rzeczywistość taką, w której czasem nie uczestniczą nawet najbliżsi. Bo przecież wybór Boga jest sprawą osobistą a nie każdy ze znajomych, przyjaciół, rodziców, rodzeństwa decyduje sie na to( mam tu na myśli tychże ziemskich). Więc nawet w momencie smierci, dokonując ostatecznego wyboru dokonujemy go również w tym kontekście.

Zdecydowanie się na "niebo" to, zdecydowanie sie na taką rodzinę, którą stanowią Ci, pełniący wolę Bożą - a więc święci przed Panem. Gdy tak się zastanawiam, na ile dziś jestem w rodzinie świętych i na ile mogę sobie wyobrazić to, że aspiruję właśnie tak realnie w Bogu do tejże rodziny, to dociera do mnie, że relacje ze znajomymi nie są najważniejsze i nie muszą być wieczne. Chcę je przenieść poza próg śmierci w wieczność, to musimy być w "w jednej rodzinie".

Jak to zmienia optykę patrzenia na dotychczasowe przyjaźnie, koleżeństwo oraz miłości jeśli wiem, że nasz życia mogą się rozejść na wieki i już nigdy nie spotkać.. . Bo nie zbawimy kogoś wbrew jego woli.

A z drugiej strony nie wejdziemy do nieba jeśli nie zgodzimy się na pozostawienie wszystkiego co mamy i nie podążymy za Aniołem życia.. .

W kontekście pozostawienia wszystkiego, jest jeszcze jedna, pozytywna i krzepiąca myśl. Za progiem smierci jak latarnia i pochodnia idzie przed nami dobro, które czynimy, które kochamy, i ono jest światłem i wolnością nie tylko tu ale i tam - jest mostem pomiędzy ziemią a niebem, po którym idziemy jak po kładce.. .

 

p.s.1

W konstytuchach jednego z Zakonów Żeńskich, jest napisane, że smierć jest  ostatecznym aktem odpowiedzi na swoje powołanie zakonne.

p.s.2

Świetnie o tym pisze C.S.Lewis w książeczce, "Rozwód ostateczny". W sposób doskonały i obrazowy opisuje to, może dziać się z człowiekiem po śmierci, gdy nie podąża za Aniołem Życia a zatrzymuje się "w pół drogi" w królestwie cieni i mroków. W potoku spraw niezałatwionych, uczuć i urazów z którymi nie chce się człowiek rozstać. A to właśnie sprawia, że zamiast iść dalej trwa właśnie w takiej krainie cieni. Trwa, chociaż w każdej chwili może podążyć ku światłu. Ale nie ma w sobie ani wewnętrznej siły aby się wziąść się garść i wyruszyć ani chyba ochoty i wyobraźni aby szukać światła - zresztą tak, jak czasem widzimy takie zjawisko w codziennym życiu.



Polecam tę lekturę jest bardzo wielowymiarowa i świetnie napisana.


 

 

 

 

 

poldek
O mnie poldek

********************************* ---- poldek34@gmail.com,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości