Polemika Studencka Polemika Studencka
211
BLOG

Dziś prawdziwych cyganów już nie ma. ACTA

Polemika Studencka Polemika Studencka Polityka Obserwuj notkę 2

 

Pamiętacie film „Wielki Szu”? Albo „Złap mnie, jeśli potrafisz” Spielberga? „Sztos” z Pazurą, „Konsula” z Fronczewskim? Ach, to byli oszuści! Tacy cię orżnęli, żeś nawet nie wiedział! A dzisiaj? Przyjdzie to, wciśnie ACTA, a później nawet wyprzeć się solidnie nie umie.

Tym sposobem w rządzie mamy Dyzmę na Dyzmie i z tuzin Jarząbków. Tylko „robić nie ma komu”. Dowodem na to jest niedawna sytuacja, która się nam w kraju przydarzyła. Podpisana 26 stycznia międzynarodowa umowa ACTA zjednoczyła Polaków jak rzadko. Zdawać by się mogło, że w krainie leków nierefundowanych wprowadzi się wręcz stan nadzwyczajny. W całej Polsce na ulice zaczęli wychodzić zdenerwowani ludzie, pragnący zaprotestować przeciwko głupocie. W gruncie rzeczy zaprotestowali jedynie przeciwko własnej bezsilności. Nie pomogły zamieszki, megafony i palenie kukłyprajm ministra. Nie pomogły petycje, tłumaczenia i hackerskie ataki. Nawet TVN odpuścił nieco swoje romantyczne dytyramby o rządzie (może pomijając wieczorne wydanie „Faktów” z 26.01…). I co? I nic!

Sytuacja jest - delikatnie mówiąc - śmieszna. Gadające głowy oskarżają się nawzajem za „sposób przyjęcia ACTA”, kiedy społeczeństwu chodzi o sam fakt podpisania wymierzonego w nie dokumentu! Rząd ustami ministra Boni winę zrzuca na Bogdana Zdrojewskiego. Tłumaczy, że jego resort kultury miał skonsultować się z internautami. Sam Boni też nie jest święty – jako minister ds. cyfryzacji jest – co donosi program 3 Polskiego Radia - „drugim odpowiedzialnym za sposób, w jaki Polska ACTA przyjęła”. Tak niegodne przyjęcie ACTA istotnie świadczy o naszej zaściankowości i słowiańskim barbarzyństwie. Rzekłoby się, czekać tylko, aż któryś z panów dostanie ministerstwo transportu… Jeśli natomiast spojrzeć na sprawę szerzej, można dojść do wniosku, że z biedaka Zdrojewskiego kręcą kozła ofiarnego, Premier dostał telefon od Obamy, a Boniemu wszystko jedno, bo taktyka schylania głowy i przyznawania się do winy jest mu nieobca już od słynnego wynurzeniaa proposSBAnno Domini2007 (o której to współpracy Macierewicz trąbił już w ’92). W efekcie minister cyfryzacji i minister kultury napiją się kawy na dywaniku Donalda Tuska, a o protestach (jak o marszu niepodległości) społeczeństwo i tak zapomni.

No to kto nacyganił? A no minister Boni – jak twierdzi szwedzki eurodeputowany Christian Engstroem. Szwed w wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie” poinformował, że żaden z krajów europejskich nie podpisał jeszcze ACTA, gdy tymczasem Michał Boni na antenie radia RMF FM, stwierdził odwrotnie: „wszystkie”. Ponadto Engstroem zwrócił uwagę na bardzo ciekawy fakt. Minister mówił o powinności „dobudowania klauzuli”, która objaśni „jak my interpretujemy te punkty”. Tymczasem okazuje się, że negocjacje dawno już są zakończone i żadnej klauzuli nikt sobie dobudowywał nie będzie. Co zaś rozbraja najbardziej, Michał Boni powiedział: „Nie możemy tego nie podpisać”, Szwed – Wystarczy powiedzieć „nie”. Szwedom wierzyć, czy ministrom?

Jednym słowem, głupio wyszło – partia liberalna, czyli wolnościowa, cenzuruje Internet, uskutecznia monopol na najwyższe stanowiska polityczne (premier, prezydent, marszałek) i podnosi podatki, wbrew woli olbrzymiej części społeczeństwa. Ostatecznie jednak, pierwszy minister szczodrobliwie stwierdza, że traktat nie będzie dla Polski ratyfikowany, jeśli będą opinie uznające, że ACTA zagraża wolności. Pięknie. Pytanie, które organy są dla premiera na tyle wymierne, by rzeczywiście można było się na nie powołać. Rządowe?

W końcu, sprawą trzecią jest rosnąca w naszym kraju sympatia dla hackerstwa. Część polskiego społeczeństwa jak stado baranów zaczęła popierać międzynarodową grupę –nie oszukujmy się - terrorystów. Anonymous po kolei włamywali się na najważniejsze strony internetowe rządu naszego państwa (pytanie czy tylko rządu…? Są też wojsko, prokuratura, policja, agencje informacyjne…), kiedy banda durniów z uśmiechem od ucha do oka przyklaskiwała tym poczynaniom. „Organizacja”, której nikt nie prosił o pomoc, o której nikt spoza niej samej nie ma siły stanowić, wreszcie której nikt w procesie demokratycznym nie wybierał na naszych reprezentantów jakiegokolwiek stanowiska - względem spraw państwowych i społecznych - śmie opowiadać się za wolnością! Winna być zdroworozsądkowo potępiona, jest zaś promowana najutubach,fejsbukachi innych diabłach, przez rzeszę jej fanów, kupujących śmieszne maski i rozsyłających jeszcze śmieszniejsze filmy dotyczące jej i jej działalności. Dodajmy, że to nie pierwsza akcja Anonymous wymierzona w nasze życie społeczno-polityczne. Przypomnijmy sobie sprawę ataku na pocztę elektroniczną prowincjała Zgromadzenia Księży Marianów, w proteście przeciwko „zamykaniu ust” księdzu Bonieckiemu. Myślę, że warto zatem postawić pytanie, kto, lub co będzie następnym celem hakerów i jak długo będziemy musieli znosić ich wtykanie nosa w NASZE społeczne sprawy?

Puentując – Nic się w Polsce nie zmieniło i nie zanosi się na to, że coś zmienić ma się. Jeśli na wpół tajne wprowadzenie Polski w umowę ACTA było celowe i miało za zadanie oszukać społeczeństwo, możemy odetchnąć z ulgą.Nihil novi. Ale jeśli tłumaczenia Tuska, Boniego i Zdrojewskiego byłyby szczere i prawdziwe, gorzej. Znów wychodziłoby bowiem na to, że mamy rząd nieudaczników…

 

Mateusz Wójtowicz

 

 

kontakt: polemikastudencka@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka