Witam,
Pokażę Wam teraz coś bardzo charakterystycznego. Będzie o relacji Mistrz i Uczeń. Chyba wszyscy się zgodzą, że na tym przez długie wieki polegał rozwój ludzkości. A na pewno w dużej części. Wydaje się, że w dzisiejszych czasach o takich relacjach zapomniano. Słyszałem opinie, że ludzie boją się konkurencji i dlatego tak jest.
Założę się, że każdy z Was, który to czyta, pomyśli sobie, że:
- tak, kiedyś tak było i było dobrze, a teraz jest źle,
- miałem(am) takiego Mistrza, który mnie nakierował/pomógł/ukształtował
- żałuję że kogoś takiego nie było.
A co w tym charakterystycznego?
Że nikt (?) nie pomyśli o tym, że przecież można być Mistrzem dla kogoś. Większość analizuje takie sprawy z pozycji Odbiorcy (Ucznia), a nie Dawcy (Mistrza). I tak jest w większości tego typu przypadków. Czy to jest naturalne? Czy raczej symptomatyczne dla naszych czasów?
Pozdrawiam :)
Inne tematy w dziale Społeczeństwo