No to jak to w końcu jest?

Witam,

Dalej poznęcamy się nad ekonomistami z agencji ratingowej. Wyczytałem coś takiego:

"Analitycy uważają także, że rządowi trudno będzie utrzymać próg deficytu budżetowego 3 proc. PKB w nadchodzących latach, jeśli zapowiada podniesienie kwoty wolnej od podatku o 1000 zł każdego następnego roku, aż osiągnie 8000 zł. "Wynikający z tego ubytek w przychodach wyniesie ok. 4 mld zł (0,2 proc. PKB) w 2017 r., i będzie on później progresywnie rósł" - czytamy w komunikacie."

Bardzo mnie to zaciekawiło. Bo zawsze ekonomiści wołali, ze obniżenie podatków spowoduje wzrost dochodów, o czym mówi i krzywa Laffera i praktyka. O dziwo, ci sami ekonomiści, zawsze podnosili podatki.

A tu mamy ekonomistów nad ekonomistami z agencji ratingowej, którzy mówią wprost, że obnizenie podatków spowoduje spadek przychodów budżetu. Wydają się sugerować, że jesteśmy po lewej stroni krzywej Laffera. Jeżeli rzeczywiście tak uważają ekonomiści, to zachęcam Was, przyłączcie się do mojego wołania "ekonomiści won", bo oni nas zniszczą podatkami, co się z resztą dzieje.

I pomyśleć, że przed takimi jełopami, drżą, jak widać, rządy i firmy całego świata.

Stanowczo czas umierać.

Pozdrawiam :)

PS: Rozwiązanie zagadki z poprzedniej notki pod poprzednią notką :)