W ciągu dzisiejszego, ciężkiego dnia dla premiera Tuska i jego ekipy nie brakowało ludzi i mediów, którzy chcieli premierowi z optymizmem przejść przez ten trudny dla niego moment. I oczywiście pomóc w odzyskaniu poparcia sondażowego. Główną taką postacią była oczywiście telewizja TVN i jej redaktor M. Tracz. Otóż ten oto pan redaktor usiłował jeszcze przed głosowaniem za wotum zaufania, pomóc premierowi i po raz kolejny dyskredytować ofensywę PIS, a w zasadzie jego kandydata na premiera prof. Glińskiego. Zapytał on E. Kopacz czy prof. może przebywać w Sejmie w czasie tak ważnego dla premiera wystąpienia. Pani Marszałek uprzednio wyjaśniając, że PIS wystąpiło do niej o taką zgodę, chciała krótko zakończyć temat. Jednak redaktor TVN wykazał się jakby ignorancją lub brakiem zrozumienia, bowiem dalej drążył ten temat próbować za wszelką cenę pomóc od samego początku pokazać, że PIS wprowadza na salę obrad Sejmu nieproszonych gości, którzy mogliby premierowi przeszkodzić w jego wystąpieniu. Daremne okazały się próby pomocy dla Tuska, bowiem premier poradził sobie bez pomocy TVN (co jest zaskoczeniem).
Kolejną ciekawą rzecz moim zdaniem pokazał minister Rostowski. Otóż miesiąc temu wyśmiewając propozycje gospodarcze PIS, mówił jednocześnie, że nie ma na to absolutnie żadnych środków w budżecie. I w kolejnych także nie będzie. A dzisiaj wykazał się brakiem pamięci i oczywistym kłamstwem mówiąc, że na propozycje Tuska (niektórzy mówią o przedziale 150-300 mld) miejsce jest, bowiem to nie zburzy założeń budżetowych ani na przyszły rok i lata następne. Słuchając tych słów ministra należy zadać sobie jedno pytanie: jak daleko kłamstwo i krótka pamięć zaszły w naszej polityce??Moim zdaniem w tej sytuacji, kiedy kłamie urzędnik jednego z najważniejszych resortów w Polsce, za daleko.
Inne tematy w dziale Polityka
