Dzisiaj krótko o sytuacji, która w ostatnich dnia w redakcji "RZ" jest bardzo napięta. Stała się jeszcze bardziej napięta, gdy dzisiaj jej wydawca G. Hajdarowicz zapowiedział powołanie komisji, która zbada czy gazeta nie dopuściła się błędów w publikacji artykułu o trotylu w Smoleńsku, czy dopełniła wszystkie standardy itp. Krótko w tym posunięciu. Moim zdaniem taka reakcja wydawcy "RZ" jest to jawne ingerowanie w pracę dziennikarzy, ich praw, a także ich sposobu zdobywania i potwierdzania informacji z swoich źródłach. W mojej ocenie pan Hajdarowicz próbuje nieformalnie wymusić na dziennikarzach, aby w przyszłości pisali o tym, o czym nie będzie tak się głośno mówić i o tym, aby to podobało się władzy. Jest to bardzo niebezpieczne posunięcie. W gruncie rzeczy wyniki prac tejże komisji powołanej przez Hajdarowicza mogą być strzałem w kolano dla jego wydawcy, bowiem moga mu odebrać czytelników (którzy mogą potem już nie wrócić do kupowania "Rzepy"). Poza tym może to być wybicie resztki różnych "spojrzeń dziennikarskich" (jeśli skończy zwolnieniem Gmyza, a potem red. naczelnego T. Wróblewskiego) w tej gazecie, które już na samym początku przygody pana Hajdarowicza z "RZ" uszczupliły się (m.in. odejście P. Semki). I takie "różne spojrzenia dziennikarskie" mogą być zastąpione przez te, które nigdy władzy nie urażą, a to dla "RZ" było by początkiem końca.
Niestety poza możliwością (jeśli Hajdarowicz ustali, że coś było nie tak) zwolnienia C. Gmyza, które z całego serca popieram, oraz zmianą linii ideologicznej gazety, wyniki owych prac tego zespołu mogą (choć nie chciałbym, aby tak było) przykuć baczniejszą na "Uważam Rze" i materiały, jakie ono publikuje. Mogą też w przyszłości odbyć się infiltracje artykułów gazety, co w późniejszym okresie może doprowadzić do jej upadku (a są także w niej artykuły o Smoleńsku, które są dla władzy niewygodne). Trzeba mieć nadzieję, aby tak się nie stało. I trzymać kciuki, aby jak najdalej trzymano się od ingerencji w "Uważam Rze" i od C. Gmyza.
Inne tematy w dziale Polityka
