Dziennik opublikował fragmenty scenogramów z posiedzenia Rady Gabinetowej, którą prezydent Lech Kaczyński zwołał w związku z trudna sytuacją w Służbie Zdrowia. Po ich przeczytaniu nasuną mi się jeden wniosek: to posiedzenie było po prostu kpiną z instytucji Rady Gabinetowej, czy nawet więcej kpiną z mechanizmów działania demokracji.
Zwolennicy Donalda Tuska powiedzą pewnie, że taki obrót sprawy jest wynikiem postawy prezydenta który nie przedstawił tak naprawdę żadnej nowej propozycji, swojego pomysłu na rozwiązanie tego problemu, wściekał się na premiera, pouczał go o mechanizmach demokracji, nie dopuszczając do głosu. Po za tym skoro do głosu dopuszczona była tylko pani minister Ewa Kopacz, to dlaczego prezydent zwołał Radę, zamiast spotkać się tylko z nią?
Zwolennicy Prezydenta z kolei powiedzą, że to Donald Tusk i jego ekipa zachowywali się skandalicznie. Po pierwsze przerywający ciągle Donald Tusk, który nie potrafił zaakceptować porządku jaki panuje podczas posiedzeń Rady Gabinetowej. Po drugie Do prezydenta mówili tak, jakby przemawiali na konferencji prasowej, kwestie były przedstawiane w sposób tak ogólny jak zwykle ma to miejsce w mediach i tak naprawdę posługiwano się sloganami typu “system ochrony zdrowia powinien być sprawny, solidny”, czy “dokonamy uzdrowienia...” tylko nikt nie powiedział jak to zrobią? W jaki sposób ten system zdrowia stanie się solidny? Po za tym nie potrafiono uciec od polityki, zajmując się ściśle merytoryczną materią.
Trzeba powiedzieć uczciwie obie strony sporu są siebie warci. Zastanawiam się czy obóz premiera z obozem prezydenta są w ogóle zdolni do współpracy? Tak naprawdę ich działania względem siebie są motywowane ich osobistymi wzajemnymi urazami, są także motywowane ambicją premiera do zajęcia fotelu prezydenta po najbliższych wyborach. Dlatego właśnie Tusk robił co mógł by dodać swoje trzy grosze, by pokazać że to on tu jest premierem z większością sejmową a prezydent to tylko prezydent. No i się udało. Ekipa Tuska zrobiła sobie żarty z prezydenta, mówiąc mu nawet mniej niż może sobie przeczytać w gazetach. Prezydent zamiast olać, czepiającego się premiera, pozwolić mu się wypowiedzieć a potem drążyć temat z minister zdrowia wściekał się na Tuska, oraz robiąc za nauczyciela polskiego poprawiał słownictwo pani minister. Śmiech na sali, ale jest to śmiech przez łzy bo tak naprawdę nie ma w Polsce ekipy na którą można by było z czystym sumieniem postawić. Czy Kaczyński jeden i drugi, czy Tusk to politycy, których głównym motywem działania zdają się być kompleksy i chora, osobista ambicja.
Z całego tego posiedzenia można jednak wysnuć jedną, acz porażającą uwagę. Ekipa rządowa przygotowując reformy tak naprawdę nie myśli o tym, że cos może się nie udać, że coś nie wypali, że proponowane zmiany inaczej niż by się chciało wpłyną na system zdrowia. Taki przesadny hurra optymizm już nie raz doprowadzał do katastrofy. Trzeba rozmawiać o wszystkich możliwych scenariuszach, mając na uwadze szczególnie te złe. Fakt nasza ochrona zdrowia znajduje się już praktycznie na dnie, ale może się okazać że ktoś nagle zapuka od spodu. Zapadnia się otworzy i spadniemy jeszcze niżej. Oby tymi pukającymi nie byli premier Donald Tusk i minister Ewa Kopacz.
Podoba ci się to co piszę?Wesprzyj mnie w konkursie “Blog Roku 2007” gdzie startuje mój bliźniaczy blog z onet.pl Wyślij sms o treści C00036 na numer 71222Przy okazji wspierasz niewidome i słabo widzącedzieciaki.
NAPISZ DO MNIE
punktwidzenia@op.pl
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"POLITYKA TO NIE ZABAWA, TO CAŁKIEM DOCHODOWY INTERES"
W.Churchill
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka