BeataP BeataP
1644
BLOG

Narodowość, czy obywatelstwo?

BeataP BeataP Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

Przeczytałam na jednym z blogów, że nie ważna jest rodzina w jakiej wzrastamy, nie ważne jest nasze pochodzenie, ale jedynie liczy się to jakimi jesteśmy ludźmi. I poniekąd faktycznie tak jest. Problem jednak w tym, że na to jakimi będziemy ludźmi ma właśnie wpływ nasze wychowanie, otoczenie w jakim wzrastamy, ludzie, z którymi się stykami, nasze pochodzenie, warunki, kultura, religia i tradycja oraz wiele innych czynników, ponieważ kształtowanie człowieka to proces składający się z wielu etapów.

Podobno najmniej zmienna jest nasza osobowość, z którą przychodzimy na świat. Oznacza to, iż niezwykle istotne są nasze geny, czyli nasi przodkowie. Zatem nasze gadulstwo lub jego brak, skromność, czy też impulsywność jest czymś indywidualnym, nad czym możemy starać się zapanować, ale czego nie zmienimy całkowicie i z człowieka pełnego energii nie zrobimy flegmatyka.

Co do wychowania, wpływu rodziców i otoczenia to chyba nie trzeba nawet wyjaśniać jak wielkie ma to znaczenie w naszym spostrzeganiu świata, wyciąganiu wniosków, sposobie życia, czy też kulturze bycia w szerokim tego słowa znaczeniu. Nikt tak nie chłonie wiedzy, nawyków, odruchów, zachowań jak dziecko. Powiela je po rodzicach, czy to biologicznych, czy też przybranych,  po kolegach z podwórka, a najmniej po kolegach z pracy. Dlaczego? Bo już gdy idzie do pracy, to jest w pewien sposób ukształtowany i jedyne co, to może się bardziej lub mniej przystosować. Wszystko zależy od tego jak bardzo zwyczaje w jego pracy odbiegają lub są zbieżne z jego ukształtowanymi zasadami.

Czasami zmieniają nam się poglądy, ale nie sposób ich kształtowania. Jeżeli jako dziecko nauczyliśmy się czym jest prawdziwa przyjaźń, co to jest patriotyzm, jaką wartość ma rodzina, to nawet jak zbłądzimy - odczuwamy wyrzuty sumienia. Nikt może o nich nie wiedzieć, ale my sami doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że sprzeniewierzyliśmy się naszym ideałom, zasadom, wychowaniu.

Od pewnego czasu próbuje się nam wmówić, że najważniejsze to być dobrym Europejczykiem, a tymczasem dla nas i naszego kraju najważniejsze jest być dobrym Polakiem. Przez wiele lat przy wypełnianiu wszelkiego rodzaju kwestionariuszy wpisywana była narodowość. Obecnie w większości wymagane jest podanie obywatelstwa, a przecież to nie to samo. Narodowość to nasze pochodzenie, to krew naszych przodków, to nasza tradycja, kultura i religia, a obywatelstwo to więź z państwem, w którym na ogół mieszkamy. Co jest zatem ważniejsze narodowość, czy obywatelstwo? Zapewne jedno i drugie jest ważne, ale co ważniejsze dla człowieka? Według mnie zdecydowanie pochodzenie, czyli narodowość. Wszak obywatelstwo możemy zmienić, a narodowości nigdy. Bez względu na to, gdzie będziemy mieszkać, jakiego państwa staniemy się obywatelami, prawidłowo wychowany człowiek będzie czuł zawsze emocjonalny związek z narodem, z którego się wywodzi. To jego kulturę, zwyczaje i religię będzie kultywować w swoim domu, gdziekolwiek on będzie. Jako obywatel będzie miała prawa i obowiązki wobec kraju w którym żyje, pracuje, mieszka, ale jako człowiek określonej narodowości zawsze będzie związany ze swoimi przodkami. To dlatego ludzie, którzy z różnych powodów opuszczają swoją ojczyznę i przyjmują inne obywatelstwo mówią o sobie np. jestem Niemcem polskiego pochodzenia. W tym określeniu jest związek z krajem i narodem, w którym mieszka, ale i z którego pochodzą jego przodkowie. Nie powie o sobie jestem niemieckim Polakiem, bo to oznaczałoby, że jest Polakiem bez względu na posiadane obywatelstwo, ale mieszkającym w Niemczech. Mówiąc w ten sposób podkreślałby swoją narodowość/ pochodzenie i kraj w którym mieszka, ale  oddzielałby się od narodu, w którym w danej chwili żyje.

Jako Polka chciałabym, aby najwyższe władze mojego kraju miały obywatelstwo polskie, ale też i były polskiej narodowości. Dlaczego? Dlatego, że jako Polka miałabym większą gwarancję, że historia, kultura, tradycja, religia, wartości, zasady mojego Narodu, dobro mojej ojczyzny będą priorytetem dla najwyższej władzy mojego kraju. A tymczasem zauważyłam zerkając do kilku ustaw – np. dot. ordynacji wyborczych, czy też najwyższych stanowisk najważniejszych urzędów, że istnieje tylko wymóg posiadania polskiego obywatelstwa. Co w efekcie oznacza, iż właściwie mogą rządzić moim krajem i mną, decydować o moim kraju i o mnie ludzie nieznanej mi narodowości, a to oznacza, że to co dobre jest dla nich, nie musi być dobre dla mnie jako Polki. Niby jako obywatele i jako przedstawiciele określonych urzędów mają pewne obowiązki, nie mniej jednak jak już napisałam narodowość sprawia, że bezwiednie bliższe jest nam to co przekazali nam przodkowie i oni sami, od tego, co łączy się jedynie z obywatelstwem.

Abstrahując już jednak od tego, uważam, że jako Polka mam przynajmniej pełne prawo wiedzieć kto kandyduje na najwyższej urzędy w państwie, kto sprawuje władzę w moim kraju, a nie jedynie znać jego obywatelstwo. Chcę poznać jego rodzinę, rodziców, teściów jeżeli ma, pochodzenie, zwyczaje, kulturę, a nawet religię jeżeli takową wyznaje. Chcę mieć świadomość kogo wybieram, aby wiedzieć, czego mogę się spodziewać. To nie jest polski szowinizm, jak zapewne niektórzy będą uważać, ale to się nazywa patriotyzm. Czy jako Polka naprawdę nie mogę znać narodowości ludzi sprawujących najwyższe urzędy w RP i ich najbliższych członków rodziny? Przecież to są osoby publiczne, najważniejsze osoby w państwie, zatem naturalne jest, że ich życie prywatne, ich pochodzenie, a nawet status majątkowy budzi zdrowe zainteresowanie obywateli danego kraju. Poza tym, kto wstydzi się swoich przodków? Kto się ich wypiera? Kto zapomina o tradycji swoich rodziców, czy dziadków? Zapewne nikt, nawet jak nie każde postępowanie naszych krewnych pochwalamy J.

Jakby mnie ktoś spytał jakiej jesteś narodowości, to z dumą bym odpowiedziała – polskiej. Jakby mnie ktoś spytał o moich rodziców, to odpowiedziałabym – ot, zwyczajni ludzie, pracujący inteligenci, przez wiele lat klepiący biedę. Jakby ktoś spytał mnie o dziadków – to odpowiedziałabym, że jedni dziadkowie to prości ludzie, ciężko pracujący, a drudzy, hmm…. babcia, przez wiele lat zajmowała się domem, a potem od 40 roku życia pracowała jako sekretarka w szkole muzycznej, a mój dziadek, no ten to kariery nie zrobił. Zachciało mu się być zawodowym wojskowym, więc skończył Szkołę Podchorążych Wojsk Artyleryjskich w Toruniu, a w czasie II wojny światowej walczył w AK. Po wojnie się ukrywał, ale dobry człowiek pomógł panującej wówczas władzy zrobić z moim niesfornym dziadkiem porządek i … powiem na głos – miałam dziadka kryminalistę. Najpierw Łódź, potem Wronki. W wyniku amnestii skrócono mu wyrok, a za to walczenie w czasie wojny i urąganie władzy po wojnie zdegradowano ze stopnia porucznika do stopnia kanoniera i dano mu nawet przydział pracy na stanowisku referenta planowania w Spółdzielni Mleczarskiej.

Ile ja się musiałam napisać w tej obecnej nowej Polsce, aby w końcu przywrócono mu chociaż po śmierci ten stopień. Niech ma, a co. Niech chociaż po śmierci, w tym innym, lepszym świecie, wie, że jego wnuczka pamiętała o jego największym marzeniu. Niech będzie już na zawsze zawodowym żołnierzem, tak jak tego pragnął.

Jako Polka z pochodzenia i człowiek mający polskie obywatelstwo lubię wiedzieć  kto jest moim sąsiadem. Dlaczego? A dlatego, żeby zrozumieć, dlaczego w niedzielę robi generalne porządki i nie obchodzi Świąt Bożego Narodzenia, czy też obchodzi je w innym terminie. A dlaczego? Aby zawsze z uśmiechem móc powiedzieć dzień dobry. Aby nie strzelić gafy i umieć zachować się w dni, które być może dla mnie będą nieistotne, a dla mojego sąsiada niezwykle ważne. Chcę wiedzieć i zrozumieć, dlaczego Polakom, którym krzyż był niezwykle „na rękę” w latach zwalczania PRL stał się nagle niewygodny w polskim Parlamencie, urzędach, szkołach, ale za to podoba im się bardzo palenie świec chanukowych w polskim Sejmie przez wicemarszałka RP. Czy to tak wiele?


 

BeataP
O mnie BeataP

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości