tutejszy tutejszy
336
BLOG

O drugiego Janusza Kurtykę. WYSŁUCHAJ NAS PANIE!

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 0

 Już nie lata, ale miesiące IPN-u są policzone. Nie chodzi tylko o sprzedaż budynku na ul. Towarowej, głównej siedziby IPN w Warszawie. A sprawa rozstrzygnęła się dzisiaj - IPN będzie musiało znaleźć sobie inny lokal, choć obecny gmach został przez lata przystosowany do konkretnych potrzeb IPN. Wiadomo, że obcięty budżet IPN-u (o ok. 25 mln złotych) i tak był sporym ciosem.

Zaprzestano wydawać "Biuletyn Informacyjny", naukowe pismo kompetentnych autorów, zamieniając je na parakomercyjne pismo "Pamięć.pl" z lepszą co prawda szatą graficzną, ale tekstami popularnonaukowymi, jakich pełno na rynku pism historycznych (Uważam Rze Historia, Focus Historia, Mówią Wieki). Wielu historyków pracujących w IPN zostało w ten sposób odciętych od możliwości publikacji wyników swoich prac, a na większe projekty (np. książki, opracowania źródeł) już od dawna nie ma pieniędzy. Likwidacja pionu śledczego IPN jest już pewna - faktem jest, że zbrodniarzy z okresu II wojny światowej nie pozostało wielu przy życiu, podobnie z okresem stalinizmu (choć wielu ciekawych wciąż cieszy się dobrym zdrowiem), ale prezes Łukasz Kamiński nie proponuje nic poza cięciami i likwidacją, poza redukowaniem funkcji tej bezprecedensowej instytucji.

Lustracja zdaje się być melodią przeszłości - teraz, gdy warszawski IPN będzie musiał opuścić dostosowany już do przechowywania starych akt budynek, będzie trzeba zorganizować wielką logistyczną operację znalezienia, przystosowania nowego budynku (koszta, koszta - czy starczy na coś więcej pieniędzy?) i przewiezienia zasobów w nowe miejsce. Jakie? Jak pisze rzecznik IPN Andrzej Arseniuk: Minister Skarbu Państwa poinformował IPN, że nie dysponuje na terenie Warszawy nieruchomością odpowiadającą potrzebom IPN.

Niemożność wywiązywania się z ustawowych zadań, w związku z przenoszeniem głównej siedziby, łatwo stanie się kanwą do kolejnych oskarżeń i uszczupleń w IPN.

Wydaje się więc, że ciała ofiar komunizmu, skrzętnie ukrywane przez komunistycznych katów na Powązkach, są obecnie ekshumowane jako łabędzi śpiew tej instytucji, z którą wolni Polacy wiązali tak wielkie nadzieje. Już od pół roku warszawskie "ptaszki śpiewały", że zezwolenie na identyfikację ciał pochowanych na tzw. Łączce, to niepisana koncesja przed ostatecznym uduszeniem IPN-u. "A niech sobie Polaczki mają, nasi już sami zdążyli powymierać".

Nic nie wiadomo o jakimś sprzeciwie prezesa Łukasza Kamińskiego, choć pracownicy IPN rozpuszczają wici jako ostatnią deskę ratunku w nadziei na reakcje społeczne.

Determinizm był fundamentem komunizmu, my zaś wiemy, że konieczność dziejowa nie istnieje, a zdecydowane jednostki mogą odmienić bieg historii.

Rozsyłajmy więc wici i my - niech potencjalny, drugi taki jak Janusz Kurtyka urzędnik, wie, że otrzyma społeczne poparcie, że to jest ten moment, by Reytanowskim gestem zawołać VETO!

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/245/20742/Komuni...

Tym razem staną za Reytanem rzesze.
O drugiego Janusza Kurtykę dla Instytutu i dla Polski. Ciebie Prosimy. Wysłuchaj nas Panie!

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka