Janusz Poniewierski Janusz Poniewierski
1287
BLOG

Adam Boniecki: ksiądz na manowcach

Janusz Poniewierski Janusz Poniewierski Rozmaitości Obserwuj notkę 13

 

Jest dla mnie faktem symbolicznym, że w tym samym dniu, w którym prowincjał Zgromadzenia Księży Marianów upublicznił dekret zakazujący ks. Adamowi Bonieckiemu wypowiadania się w mediach innych niż „Tygodnik Powszechny”, w kościołach rzymskokatolickich czytana była Ewangelia o Pasterzu, który „zostawia dziewięćdziesiąt dziewięć owiec na pustyni i idzie za zgubioną, aż ją znajdzie” (Łk 15, 1-10). Idzie za nią NA MANOWCE, a to dzisiaj znaczy: dużo dalej niż do TVN.
Szkoda, że nie rozumieją tego przełożeni zakonni, którzy postrzegają swój zakon (i Kościół) raczej na podobieństwo wojska aniżeli owczarni. Wedle tej optyki najważniejsza jest karność, jednomyślność, „lojalność”, niewychodzenie przed szereg. Obawiam się, że nie zdają sobie oni sprawy, iż jedną niemądrą decyzją (wiem, co mówię, bo nie raz obserwowałem już takie procesy w Kościele w Polsce i widziałem, co z nich wynikało) podkładają dynamit pod wielki projekt Benedykta XVI otwierania Kościoła na niewierzących i poszukujących. „Kościół – mówił Papież już we wrześniu 2009 roku – powinien otworzyć jakiś rodzaj «dziedzińca pogan», gdzie ludzie w jakiś sposób mogliby się przyłączyć do Boga, nie znając Go i nie mając jeszcze dostępu do Jego tajemnicy, której służy wewnętrzne życie Kościoła. Do dialogu z religiami trzeba dziś włączyć przede wszystkim dialog z tymi, dla których religia jest czymś obcym, dla których Bóg jest nieznany, ale którzy mimo to nie chcieliby pozostać całkowicie bez Boga, lecz przybliżyć się do Niego przynajmniej jako do Nieznajomego”.
Jednym z najważniejszych polskich misjonarzy, działających na owym „dziedzińcu pogan”, „na manowcach” (to znaczy: na peryferiach Kościoła, rzadko nawiedzanych przez jego pasterzy), jest – czy się to komuś podoba, czy nie – ks. Adam Boniecki. Jego dotychczasową działalność na tym polu oceniam jako bezcenną dla nowej ewangelizacji Polski. I choć, przyznaję, nie zawsze i nie we wszystkim się z nim zgadzałem – bardzo sobie cenię możliwość debaty, rzetelnej wymiany argumentów, która przybliża nas do prawdy.
PS. Tych, którzy chcą okazać swą solidarność z byłym redaktorem naczelnym „TP”, zapraszam do podpisywania petycji: http://ksadamboniecki.pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości