Marcin Kotasiński Marcin Kotasiński
221
BLOG

Żyję w systemie terroru akademickiego

Marcin Kotasiński Marcin Kotasiński Polityka Obserwuj notkę 4

System zupełnie pozbawiony jest argumentów przeciwko mnie. Nie mogą mi niczego zarzucić. Ja zarzucam mu, urzędnikom dziesiątki, a nawet setki naruszeń prawa, faktycznie przestępstw. Działań tylko takich, aby prawo nie uległo spełnieniu, spełnieniu ulegają tylko czyny przeciwne, koniecznie kształtowane na dwuznaczne, wywołują niezdolność ich oceny, dezorientację. Logikę i prawo mam w całości po swojej stronie. Przemoc fizyczna, przemoc jakakolwiek, przez zaniechanie lub nadużycie prawa – bezprawie znajdujące się poza spektrum prawa, jest całkowicie po stronie systemu, a przemocy jest tu całe bogactwo. Największą popularnością cieszy się łamanie mnie przemocą beznadziejnych warunków życia trwających od 20 lat, od zawsze, ściskiem narzuconej mi matni, w której „przyrastają kolce.” Żyjemy ze sobą w relacji zupełnie spolaryzowanej. Ja nie mogę użyć przemocy, nawet gdybym miał jakąkolwiek sensowną możliwość, bo zaraz system mnie „zje.” System nie ma najmniejszego legalnego argumentu na swoją obronę, ale ma siłę przemocy i egoizm – żreć i srać najlepiej i hermetycznie. Może jeszcze ustawiać szeregi dyspozycyjnych urzędników gotowych opracować opinię z sufitu, narzucając ją na mnie środowiskowo, dookólnie, jak wszędzie robi budując tę matnię. To jego obrona, tworzyć człowiekowi i obywatelowi warunki alienacji systemowej, blokować dostęp do wszystkich możliwości, bo praw, aby zagłodzić brakiem możliwości do życia. Np. znów, nawet w głupotach, mimo iż zupełnie nie znamy się „face to face” z PWN-em, mam ponownie zablokowaną encyklopedię i słownik PWN, na IP w sieci. Profesory chcą „schrupać moje kości”, zagłodzić czym i jak się da. Mściwy baran, który to robi nie domyśla się, że mam 1 czy 5 telefonów obok siebie i mogę poczytać, co zechcę. (dotkliwszy, czyn, czy słowo?). Robi to tylko z takim skutkiem, że uzyskując nic, oficjalnie informuje swoim czynem, że jestem niszczony odgórnie, nawet przez PWN, przez cały system, gdzie siedzą akademicy z wpływami. PWN kompromituje się i wszystkich prof-prof-profanów autentyczności. Popatrzcie jak wasi profesorowie, gdy konflikt ich dotyczy ograniczają swoją inteligencję, zawężają zdolności poznawcze. Uczą was czynami, że rozwiązanie zwycięskie, to ostatecznie logiczna sprzeczność, tylko niszczyć, w milczeniu. Nie umieją kompromisu, który zakłada Prawdę to, co zgadza się, w relacji dwuargumentowej. Znają więc Prawdę, mają naukę? Metateorię Prawdy wnosiłem w doktoracie, nie doniosłem z powodu prześladowania w UŚ i tak nie byliby zdolni jej jeszcze użyć, najpierw byłaby faza niepokoju o ustaloną tożsamość w rozumieniu pojęcia „Prawda”, poznajemy od niepokoju, który dopiero prowadzi do faz racjonalnych myślenia. Tyle wiedzą ze swojej nauki, aby reagować sprzecznie, choć logikę wprost funduje zasada zgodności, też nie wiedzą. Wiedzą to swoje od Arystotelesa, który nazwał sprzeczność zasadą, bo jego uwagę zgubili sofiści manipulując sprzecznościami. Zaś on nie rozpoznał myśli Antystenesa, „melodyjnej” Platona i czynów Sokratesa – wszystkich zgodności! Te działania blokowanie tu i tam w internecie, blokowanie pism i korespondencji tu i tam, aresztowanie bezprawne przez antyterrorystów, czyli przemoc fizyczna, a za nią psychiczna, bo m.in. „przeszukanie” i pomawianie przez uciekających psychiatrów działających wbrew prawu, ale w oparciu o strach psychiatryczny i byt profesorów. Te 20 lat łajdactw nieudolnego systemu to tylko mordowanie życia swojemu odkrywcy i jego rodzinie. Jak za komuny, jota w jotę, neoubecja. Z jednych cieszą się, a innych mordują dusząc stopniowo systemem w milczeniu wspólnoty. Zabarykadowali system, trzeba było wyłamać drzwi w akademii, myślałem początkowo, że tylko jeden głupi tam siedzi. Ale drzwi zamiast się otworzyć, durnie w środku tylko bardziej zabarykadowali zarzucając wszelkimi gratami i służby państwa zwołali na jednego obywatela, 70 kg, 175 cm, na takiego trzeba całego systemu, bo prawa nie złamał i ma rację. Każde pismo i decyzja systemu o mnie to fałsz i kompromitacja profesorskich głów, sądowych, prokuratorskich i... i... i znajdę nawet lepsze. Po prostu przedszkole z dziećmi, chuliganeria profesorska. Dla doczesnego „żreć i srać” niszczą nienadeszłą nowoczesność, niszczą Boską myśl, władzy przed którą stawią się realnie, obudzeni do szoku. Miecz Prawdy już się rozpalił, biały jest. 

Te zupełnie spolaryzowane reguły, do których doszliśmy w walce jednostki z systemem, dewastującej jej 20 lat życia, narzucające 20 lat nieustannych cierpień, permanentnych, obnażyły system jako korupcję od dna do szczytu. Nawet A. Duda nie potrafi zająć już jakiegokolwiek stanowiska w tej sprawie, a taki odważny był z uśmiechem w telewizorze. Trywialnym paradoksem jest przy tym to, że gdy ostatnio do niego pisałem, jakiś miesiąc temu (nie odpisał już), pisząc że odbiorę sobie życie jeśli nie ruszy tej sprawy z miejsca. Równocześnie pokazywano go w telewizji, gdy mówił o Nawalnym, że musi zostać uwolniony. Nieważne jest dla Prezydenta jaki pogląd Nawalny głosi, ważne są prawa człowieka i tożsame. A tu, jak spod łokcia nieoczekiwanie wychodzę do niego z kolejnym swoim listem, ale on przychyla się, aby opozycjonistę w rządzonej przez niego Polsce gnoić, bez końca. Bo ten tu opozycjonista uzmysławia Prezydentowi jego bezwzględną słabość, jak odpowiednia Nawalnego dla Putina. Korzenie akademickie, zależności w elitach, osobiste interesy Prezydenta, które doprowadziły, że ze swoją okrągłą jak polskie jabłuszko twarzą i zupełnie powierzchownymi myślami wślizgnął się po zagubionym w roli Komorowskim na urząd. Prezydent Duda osiągną górną granicę swojej praworządności w tej sprawie, akademików nie przerośnie.

Ministerstwo Sprawiedliwości także ogłuchło. Boją się wszyscy akademickiej mafii, ogólnokrajowej skoro drugi raz porozumiewawczo „mruga PWN-em” (mam encyklopedię papierową i słownik też, i wolę papier). Za to, aby uniknąć ewentualnego spełnienia mojej groźby, coś mi mówi, że ten narzucony mi terror antyterrorystów i terror w przymusie psychiatrów realizowany 3lata(!) wbrew prawu, którzy wreszcie mając mnie, w skutku uciekli w mgnieniu oka nie pozwalając mi, abym ich „rozkminił” (panowie i panie psychiatrzy, w sensie naukowym, z przyjemnością, trzeba pomóc społeczeństwu odzyskać zdrowie psychiczne po waszych historycznych „wyczynach”). Te wydarzenia jakoś wpisują się we wspólną narrację tych instytucji, co sugeruje brak odpowiedzi Dudy, Prokuratury Krajowej, czy Ziobry, nie wspominając o Kwaśniku z sądu w Chorzowie, który już tylko „chowa się za bladym marmurem” udając, że cała przemoc, całe zaniechanie, całe łamanie, fałsz, terror, kłamstwa, doprowadzenie do trwałych wielkich szkód w życiu i permanentnego cierpienia – za to wszystko jestem sobie od początku do końca winny, bo nie złamałem prawa, ale prawo wnosząc stanowię. Muszą więc „mielić” mnie powoli, bo nie wiedzą jak zmielić. Zamiast odpowiedzi, Duda, Ziobro, Kwaśnik i... można przebierać, zawierzyli terrorowi fizycznemu i psychicznemu państwa stosowanemu wobec bezbronnej jednostki pozbawionej nawet obrońcy. Tak, jestem bez obrony, państwo nie oferuje obrony, państwo stara się, aby zawsze obrońca nie miał kontaktu z klientem, aby obywatel zawsze cierpiał jakoś na obronie. Zaniechanie jest tu wykorzystywane w sposób oportunistyczny, formułowane jest w swobodzie obyczaju niereagującej na wydarzenia, jakby obrońcy nie dotyczyły. Gdy nie ma obrońcy nie ma oczu, które dodatkowo coś podpatrzą i ust, które sformułują słowa o tym samym, co klient. Przyznany mi wbrew prawu formalizm prawny, czyli obrońca z urzędu zawiadamiany w trakcie „terroru antyterrorystów i psychiatrów”, zawiadamiany po, nie zapytał nawet po tygodniu, co się wydarzyło, ale wypomina, że się na niego skarżę. Dobrą mam obronę? Dobrą, cynik odpowie, borni się przede mną, walczy o byt z niechcianym klientem, bo system jest silniejszy. Tak walczą akademicy systemem państwa z jednostką o przełomowym odkryciu naukowym. Fizycznie namacalne jest pęknięcie w systemie i akademicyzmie, bo jak wcześniej pisałem RPO Bodnar nie wpisuje się w zasadę przemilczania nadsyłanych listów, (bo dotyczą akademików, z którymi żyje, jak reszta super), ale mimo to zachowuje się w stosunku do swojej kariery jak hart na wyścigach. Nic co wpływa do jego biura nie może rozproszyć myśli o sukcesach osobistych czekających na zawsze oddalającej się mecie. Ciekawe, ubecy mieli partyzantów i opozycję, akademicy mają mnie, ten sam kraj, wzrost poziomu abstrakcji narzędzi represji, rodzaj władzy nieważny.

Jest jednak druga strona tej sprawy ta, która z powodu skrywanego panicznego i infantylnego strachu akademików i systemu o byt jest zupełnie zmarginalizowana. Odkrycie naukowe, które w ogóle nie ma znaczenia, bo i jednostka je nosząca. Ono tak naprawdę to – uogólniając – „reklama” władzy nadrzędnej, Świadomości absolutnej (Boga) poprzez wiedzę o tym jak poznaje człowiek, a więc dotycząca, jak przekroczyć i zaskoczyć człowieka mądrością, zupełną wiedzą o zgodności, której ziemski byt nie ma. I On mnie tu „ostrzył” tą wiedzą, że grzecznie na twarz nie potrafię upaść, jakby sobie już system z akademikami życzył i może ja mimo, że już „diabeł” Kiepas zwalcza mnie 20 lat jak tylko może, że aż wzięli mu to z rąk. Wiecie, co to znaczy akademicy? Że macie siłą rzeczy przed sobą kres, włazicie w szkodę, w robotę Boga. W Jego spojrzeniu mamy tu na Ziemi do czynienia z wypełnieniem cyklu poznawczego, którego koniecznym elementem uzupełniającym jest wiedza o Jego realnym istnieniu o charakterze naukowym. Zbiega się świadomość powszechna w wiedzy o sobie jako jedynym pewniku jakiejkolwiek wiedzy, zmysłowa nie jest wiedzą pewną po zaniku. Wlazł system akademików polskich Bogu w szkodę, sytuacja jest niezręczna, bo nauka dobra, ale groźba czekająca jako konsekwencja upartego oporu niedopasowana do tego dobra. Sąd czeka, ustalony, reszta w waszych sennych spostrzeżeniach i odczuciach doświadczeń, w których znajdują się całe transcendemtalne „akta sprawy”, każdego czynu, każdej odmowy, każdego zaniechania, gdy Bóg wykonywał robotę. Najtrudniejsza do pojęcia została „strefa buforowa” pomiędzy dziś i tym, co po życiu. Dziś – wydaje się pewne we władzy trzymanej w łapie, a przecież zaledwie oparta o grawitację. Jutro – jest podparte już tylko o samoświadomość, kto utrzyma się w pionie przed Bogiem? I ten mankament, dochodzi do tych zwierzeń przez wymuszenie, co też wiedzie do następnych konsekwencji. Aha, i to info w internecie i sądzie, i u innych..., które powinno znaleźć bezpieczną kategorię. Władza w Polsce kompletnie nie ogarnia sytuacji, ale tylko tworzy presję, trzęsie „gaciami” i robi „burdel.” Macie do czynienia ze zmową Boga, musi „dorzucić do pieca”, odsuńcie się od włazu. Konsekwencji nie da się uniknąć, ale można uniknąć ich tworzenia, co właśnie rozgrywa się. Została komuś kapka rozumu? Pewien młodociany przestępca powiedział mi kiedyś, że ktoś w więzieniu został wytatuowany na czole przez współwięźniów. Wiecie co mu wytatuowali? Napis „Boże kopsnij rozumu!”, dziś wytatuowałem go akademikom.


Ps. Dostałem polecenie, abym nie wyżywał się tak na Prezydencie Dudzie, bo przecież całe elity to tacy wzajemni beneficjenci swoich układów, szczelnie zamkniętych, chronionych twardą ręką dyspozycyjnego systemu, ulokowani przy tym ponad realnym życiem ludzi, którego bardzo boją się. Więc jednego nie wypada obciążać, gdy wszyscy tam podobni, tym bardziej, że człowiek chociaż ładnie się uśmiecha i jednak odświeża urząd Prezydenta po poprzednikach. Więc bez zmiany tekstu, przyjmuję te mało istotną uwagę, abyście wiedzieli ile tu jest Boga, chyba że ktoś chce pomyśleć, że jestem wariatem. Ale czy mogę wtedy bronić się logiką w walce z ezoteryczną psychiatrią?


(Saloniku, Saloniku, daj mi tekścik na pantałyku )

Wyzwolony OD 3 LAT UKRYWAM SIĘ, GDYŻ ZNISZCZONO MI 20 LAT ŻYCIA I MOJE PRÓBY ODZYSKANIA GO SKUTKUJĄ ŁAMANIEM WSZELKICH MOICH PRAWA OBYWATELSKICH I PROCESOWYCH - JESTEM CZYNNIE PRZEŚLADOWANY I NISZCZONY PRZEZ SKORUMPOWANY DO DNA SYSTEM, BEZPOŚREDNIO W OSOBACH SSR KWAŚNIK I KIEPAS (poczytaj o nich i mojej sytuacji obywatelu Polski) Poznanie Poznania> Książka o samopoznaniu "Rozwój duchowy a samoświadomość" POZNAJ SIEBIE! To rzecz najciekawsza w życiu, czegoś ciekawszego nie znajdziesz. Mówił o tym Sokrates jakieś 2,5 tyś. lat temu, mówił Jezus, Budda i wszyscy wielcy mędrcy. 'Ja' też to mówię. Mówili też, że człowiek po tym Wyzwala się. Kluczem jest Twoja świadomość siebie, i uczucia, i ich zgodność, to droga, by poznać Świadomość wszystkiego. Można naprawiać świat... więc co robimy? Najprościej zacząć od siebie, poznać kim się jest i czego naprawdę pragnie. Wychodzi to wtedy, gdy się zupełnie nie sprzeczamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka