Ranek poszybował w półbrzmieniach,
słowa zastygły w pół taktu.
poeta pożądał zrozumienia,
z źródłem bólu szukał kontaktu.
"Jesteś solą ziemi" - mówili.
"Stukasz do bramy sumienia".
A ty potrzebowałeś chwili,
która pustkę w miłość zamienia.
Wiersz zastąpił pradawne mity,
uderzył w serca skostniałe,
był jak rzeźbiarza zgrabne ryty,
zatrzymane w czasu krysztale.
Głosił w świecie wolność człowieka,
co zagubił się w swoich słabościach,
szukał prawdy, co wolę oblekła,
którą złudy postać porosła.
Wiersz uwalnia marzenia dziecięce,
dobre wróżki przywołuje z otchłani
uciekają serca udręce,
po stromej wolności grani.