chłonę ciszę
zostawiłeś samotność
zanurzoną w rozpaczy
jestem
patrzę w dal niezmierzoną
uczucie skrapla się łzami
w krzyku tęsknoty
gaśnie sens miłości
dzień mija w ucieczce donikąd
smutek smakuje słono
tragedia w jednym akcie
kończy się zerwaniem
pozostaje mi jedno
odnaleźć siebie
w utopii rozkochanego czasu
ustanowić cel
myję dłonie
twój dotyk spływa
pozostaje pustka
w której mogę rozkwitnąć
na nowo