Na dzisiejszej konferencji prasowej PKW (Państwowej Komisji Wyborczej) jej przewodniczący Stefan Jaworski w odpowiedzi na pytanie dziennikarza czy "polubienie" kandydata na serwisie społecznościowym łamie ciszę wyborczą stwierdził: "Wypowiadanie się w czasie ciszy wyborczej o kandydatach (...) może być przedmiotem postępowania karnego." Sekretarz Czaplicki dodał, że te zasady obowiązują także internautów.
Pierwotnym celem ustanawiania czegoś takiego jak "cisza wyborcza" było zapobiegnięcie sytuacji, w której grupy agitatorów prowadziłby przed lokalami wyborczymi pikiety, co faktycznie mogłoby wywierać presję na wyborcach i utrudniać rzetelne wypowiedzenie się głosujących.
Nie wiem czy wiele osób się ze mną zgodzi, ale bezpośrednie odnoszenie instytucji ciszy wyborczej do "lajków" na "fejsie" jest... delikatnie mówiąc - anachroniczne (żeby nie powiedzieć wprost, że to idiotyzm). W jaki sposób organy Państwa mają wyegzekwować ten zakaz ? Policja będzie siedzieć na "fejsie" przez weekend ? A może pozostanie liczyć na "życzliwych" robiących "print screeny" sympatykom przeciwnych frakcji ?
Wydaje mi się, że na konferencji prasowej PKW zabrakło jednego pytania: "Panie przewodniczący, czy Pan w ogóle wie, co to Facebook ?"
EDIT:
Jeden z komentujących zadał doniosłe z prawnego punktu widzenia pytanie, czy powyższa interpretacja PKW znajduje zastosowanie do filmikówna Youtubie.
Pytanie jest zasadne - jeżeli chodzi o samo oglądanie, tu w świetle stanowiska PKW stwierdziłbym, że jest to dopuszczalne (chociaż przecież "nabicie" wyświetlenia to prawie jak "lajk").
Stanowczo natomiast wykluczone jest danie "kciuka w górę" pod filmikiem politycznie zaangażowanym - osoba dopuszczająca się takiego zachowania podczas trwania ciszy wyborczej jest już pełnokrwistym kryminalistą i zasługuje na pełne potępienie.
Inne tematy w dziale Polityka