Pressje Pressje
48
BLOG

Pan prezydent Zmiana

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 13

Po wpisaniu hasła "zmiana" (change) w witrynie www.youtube.com na pierwszym miejscu pojawia się klip z przemówieniem Baracka Obamy. Dokładnie tego można się było spodziewać. Według danych CNN na Obamę głosowali przede wszystkim ludzie młodzi (od 18 do 30 lat) oraz mniejszości etniczne i narodowościowe (czarnoskórzy i Latynosi) czyli, nieco naciągając, zwolennicy wszelkich postępowych zmian cywilizacyjnych (http://edition.cnn.com/2008/POLITICS/11/04/exit.polls/index.html).

To właśnie ich głos przyniesie "zmianę" a nie, jak twierdził po zwycięstwie Obama, głos "młodych i starych, biednych i bogatych, Demokratów i Republikanów, czarnych, białych, Latynosów, Azjatów, rdzennych Amerykanów". Obama przedstawia siebie jako człowieka z przedmieść (ukończył Harvard Law School), na którego sukces pracowali "starsi ludzie, którzy odważnie, w mrozie i upale chodzili od domu do domu" - zapewne tacy jak David Axelrod (http://en.wikipedia.org/wiki/David_Axelrod_(political_consultant). Uważa się za polityka, którego kampania opłacana była z "drobnych oszczędności" - ostatecznie złożyły się on na sumę 265 milionów dolarów, pozwalającą odrzucić publiczne wsparcie finansowe i zdystansować McCaina w ilości wydanych pieniędzy. Prawdziwy "trybun ludowy".

 

Powyborcze przemówienie Obamy składało się głównie z okrągłych słówek, w których nie można dopatrzyć się żadnego konkretnego programu, oprócz niejasnych aluzji do wielkich możliwości człowieka, skontrastowanych z jego obecnymi problemami. "Wiemy o rodzicach, którzy kładą spać swoje dzieci a sami martwią się o pracę, spłatę kredytu, czy o pieniądze na lekarza lub edukację". "Był czas, gdy depresja doprowadziła nasz naród do zwalczenia strachu za pomocą New Deal. Tak, możemy." W tych wyborach Amerykanie głosowali raczej przeciwko Bushowi niż za Obamą, dlatego mglisty program tego ostatniego dobrze pasuje do ogólnego nastroju. Nastrój jest bowiem tym, co się dziś liczy, a nic tak nie poprawia nastroju, jak ogólnikowe obietnice.

 

Wieczór wyborczy spędziłem w Krakowskiej Szkole Wyższej, gdzie mogłem obserwować reakcje polskiej młodzieży na obu kandydatów. Reakcje dość emocjonalne, zdecydowanie mniej chłodnej analizy. Podobnie zresztą jak za oceanem. W pamięci utkwiła mi następująca scenka. Pan Brian Scott, obecny podczas wieczoru, zaraz po wyznaniu, że zwycięstwo Obamy stanowi proste przedłużenie zwycięstwa jego mistrza Martina Luthera Kinga, zawołał wesoło do zgromadzonej na dyskotece młodzieży: SHAKE YOUR BOOTY! (wolne tłumaczenie: potrząśnij butami). Scenka ta jakoś dziwnie pasowała mi do całego obrazu wydarzeń. Takie to bowiem czasy. Czasy zmiany. Życzę wszystkiego dobrego Panu prezydentowi Barackowi Obamie. Mam nadzieję, że będzie on w stanie zrealizować ideał opisany niegdyś przez filozofa:

"Bo poznać zło w pierwszych jego przejawach nie jest rzeczą pierwszego lepszego; na to trzeba prawdziwego męża stanu" (Arystoteles, Polityka, 1308a)

 

Marek Przychodzeń


Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka