Pressje Pressje
135
BLOG

O wspólnocie politycznej

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 3

 

Pojęcie wspólnoty politycznej jest pojęciem znanym z filozofii starożytnej i średniowiecznej. Niestety, jest ono równie odległe nowoczesnym umysłom, co wyśmiewane dziś pojęcie cnoty. Odległe okazać się może bliskie, wszak obecny dystans jest wynikiem lenistwa intelektualnego, a więc braku tego, co negowane.

Bez wspólnoty politycznej, tak jak bez cnót, nie można być człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Wspólnota polityczna stanowi warunek nabywania cnót, które rozwinąć można rządząc i będąc rządzonym. Znacznie bliższa naszym poglądom i doświadczeniom jest idea państwa. We wspólnotach politycznych żyli Grecy i Rzymianie, Włosi i Polacy. Dziś wszyscy żyjemy jednak w suwerennych państwach narodowych. Trudno nam nawet wyobrazić sobie istnienie innego ustroju, co wiadomo przynajmniej od czasu opublikowania dzieła Platona pod tytułem „Państwo" (Niemcy byli równie pomysłowi).

Trzymając się angielskiego tłumaczenia tytułu jako „The Republic", powiedzmy od razu: wspólnota polityczna to nie państwo w sensie, jaki pojęciu temu nadali Bodin, Hobbes, Roussau, Locke i inni nowożytni myśliciele. Wspólnota polityczna jest nadrzędną wspólnotą, powstającą na bazie innych wspólnot, przede wszystkim rodzinnej.
 
Wspólnota polityczna jest dziełem człowieka, nie jest jednak sztuczna, tak jak dla człowieka, w przeciwieństwie do zwierząt, naturalne jest użycie rozumu. Arystoteles pisze w „Polityce" że „[w]spólnota polityczna (polis) jest tworem natury", lecz dodaje od razu, „a ten kto ją pierwszy zestroił, jest twórcą największych dóbr". Wspólnota polityczna rządzi niższymi wspólnotami, lecz szanuje ich strukturę, sama bowiem ich nie tworzy. „[S]ztuka kierowania polis nie stwarza ludzi, lecz ich otrzymuje od natury", pisze Filozof.
 
Filozofia fundująca państwo suwerenne postrzega relację państwa do człowieka w sposób zasadniczo odmienny od powyższego. Jednostki pozostają wobec niego w relacji bezpośredniej zależności, analogicznie jak strony umowy społecznej wobec ciała zbiorowego. Państwo ratuje jednostki ze społecznego niebytu i uspołecznia je. To dzięki niemu zyskują one swą obecną charakterystykę, same z siebie powróciłyby bowiem do stanu naturalnego, w którym życie jest "samotne, biedne, wstrętne, brutalne i krótkie".

Nowoczesne państwo suwerenne nie działa zatem i nie jest odpowiedzialne wobec podmiotów zbiorowych jakimi są rodzina, Kościół czy stowarzyszenie przedsiębiorców. Nie dąży do doprowadzenia ich do ich naturalnej doskonałości, ani nie szanuje przypisanych im kompetencji. Zmierza raczej do redukcji więzi społecznych do relacji jednego typu: państwo-jednostka.
 
Jednostka stojąca naprzeciwko takiego państwa ma niewielkie szanse rozwinięcia swej politycznej i społecznej natury, albowiem próżnia społeczna jaką wytwarza ta sytuacja pozostawia jej tylko dwie możliwości: oparcia się na samej sobie (co zachwala ideologia kapitalizmu) albo zdania się na pomoc państwa i zrezygnowania z jakiejkolwiek inicjatywy własnej (co zachwala ideologia socjalizmu). Obie opcje są niewystarczające, gdyż prezentują fałszywą i skrajną wizję osoby ludzkiej, raz jako całkowicie samowystarczalną, raz jako całkowicie zależną od państwa.
 
Wybór przed jakim obecnie stajemy jest szczególnie trudny dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących, których traktuje się w ideologii kapitalizmu jako niepotrzebną barierę na drodze rozwoju ekonomicznego, a w ideologii socjalizmu jako klientów scentralizowanej biurokratycznej struktury państwowej. W obu przypadkach ludzie ci są więc uprzedmiotowieni.
 
Wielkie państwo Lenina, tak jak minimalne państwo Friedmana, ostatecznie przyczyniają się do degradacji osoby ludzkiej i rodziny, już to przez propagandę egoistycznego indywidualizmu, już to przez promocję klientelizmu i zalegalizowanej kradzieży. Rozwiązaniem może być bardziej zrównoważona filozofia społeczna, określona przez ojca Heinricha Pescha mianem solidaryzmu.

Za podsumowanie niech służą słowa Ojca Świętego Jana Pawła II, który przekonująco zwracał nam uwagę, że:
 
 „[o]soba ludzka żyje i „podmiotowość społeczeństwa" wzrasta wtedy, kiedy wiele różnych relacji wzajemnie się ze sobą splata. Często jednostka dusi się dziś pomiędzy dwoma biegunami: Państwem i rynkiem. Niekiedy wydaje się, jakoby istniała ona jedynie jako wytwórca i nabywca towarów, czy też jako przedmiot administracji państwowej i zapomina się, że ani rynek, ani Państwo nie są celem międzyludzkiego współżycia [...] Człowiek jest przede wszystkim istotą, która szuka prawdy, usiłuje nią żyć i pogłębiać ją w dialogu, który obejmuje dawne i przyszłe pokolenia" (Encyklika Centesimus Annus, 49).
 
Marek Przychodzeń
 
 
Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka