wieśniak wieśniak
535
BLOG

Rząd robi rewolucję w "polityce prorodzinnej".

wieśniak wieśniak Polityka Obserwuj notkę 2

 

Rząd podjął ofensywę ustawodawczą. W jej ramach powstaje między innymi tzw. ustawa żłobkowa, dzięki której łatwiej będzie założyć żłobek, dzięki czemu tego typu placówki będą bardziej dostępne.

"W tej chwili do żłobków chodzi tylko 2 proc. dzieci. Obecnie żłobek jest rodzajem zakładu opieki zdrowotnej i podlega Ministerstwu Zdrowia. Oznacza to, że wszelkie czynności opiekuńcze nad dzieckiem są świadczeniami zdrowotnymi, a zakładanie żłobków jest skomplikowane i kosztowne. Gdy projektowana ustawa wejdzie w życie, nadzór nad placówkami będzie sprawować resort pracy, przepisy będą uproszczone, a wymagania, np. lokalowe, zostaną znacznie obniżone w stosunku do obecnie obowiązujących.

Projekt tzw. ustawy żłobkowej przewiduje, że jako formy opieki dla najmłodszych dzieci funkcjonować będą żłobek, klub dziecięcy, dzienny opiekun i niania. W projekcie przewidziano też zachęty dla pracodawców do tworzenia przyzakładowych żłobków i klubów dziecięcych.

Natomiast dzięki projektowi ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej - według posłanki PO pani Kozłowskiej-Rajewicz - powstawać ma więcej zawodowych rodzin zastępczych; powołane zostaną też instytucje asystenta rodziny i koordynatora rodzinnej opieki zastępczej.

Projekt przewiduje m.in. stopniowe wyeliminowane dużych placówek opiekuńczych, docelowo mają pozostać jedynie małe domy dziecka, najwyżej dla 14 wychowanków, tylko dla dzieci od 10. roku życia, wymagających szczególnej opieki lub działań terapeutycznych, które mają trudności w przystosowaniu się do życia rodzinnego.

Zdaniem Kozłowskiej-Rajewicz, projektowana tzw. ustawa żłobkowa jest jedną z najnowocześniejszych w Europie. - Wysuwamy się tutaj na lidera - podkreśliła. Jak dodała, ustawa o pieczy zastępczej "wprowadza duszę do instytucji, które w tej chwili są kompletnie bezduszne".

- Te dwie ustawy w sposób systemowy zmieniają nie tylko organizację, ale także filozofię polityki społecznej państwa - oceniła posłanka PO.

Halicki wyraził nadzieję, że te projekty zostaną w pełnej zgodzie z opozycją przyjęte przez Sejm. - To są bardzo potrzebne projekty - przekonywał." za onet.pl

 

A jak komentuje powyższe pan Robert Gwiazdowski:

 "Rząd podjął kolejną ofensywę. Tym razem „społeczno-cywilizacyjną”. A dokładniej to chyba prokreacyjną. Oczywiście nie chodzi o to, że ministrowie zaczną robić dzieci. Zaczną jedynie budować żłobki dla dzieci, żeby było je gdzie zostawiać, gdy ich rodzice i dziadkowie pod ekonomicznym przymusem wprowadzonym przez rząd, będą w pracy zarabiali na podatki na pensje dla ministrów.

Młody człowiek wchodzący właśnie w wiek produkcyjny i reprodukcyjny szuka pracy. I ją znajduje. Jego pracodawcę stać na zapłacenie za jego pracę 3.600 zł. miesięcznie. Ale brutto. Z tych 3.600 zł. (czyli wartości „podaży” jego pracy) młody człowiek otrzyma do kieszeni ok. 2.000 zł. Resztę (1.600 zł.) przejmie państwo w postaci zaliczki na PIT i „składek ubezpieczeniowych”. Z tymi 2.000 zł wyruszy on na zakupy. Zapłaci więc jeszcze VAT i akcyzę oraz częściowo proporcjonalną wartość wszystkich innych podatków, opłat, składek itp., które sprzedawcy udało się wrzucić w koszty swojej działalności.

W tej sytuacji żona/partnerka młodego człowieka musi iść do pracy. Oczywiście niektóre panie uwielbiają pracować: wstawać o 6.00, robić śniadanie, wieść dzieci do żłobka, żeby potem zdążyć dojechać do pracy na 8.00, do 16.00 użerać się z szefem, którego uważają często za idiotę, o 17.00 odbierać dziecko, potem robić kolację, a na koniec tak mile spędzonego dnia oddawać się jeszcze poprawianiu sytuacji demograficznej Polski. Po to, żeby zarobić „na rękę”... 1.600 zł. miesięcznie – z których, idąc na zakupy, zapłacą jeszcze VAT, akcyzę... itp. Bo przecież kobiety za taką samą pracę zarabiają statystycznie o 20% mniej niż mężczyźni. Czyli, że zarobią dokładnie tyle (1.600 zł), ile państwo zabrało ich mężom/partnerom (1.600 zł.) za to, że poszli do pracy, która została wyceniona na 3.600 zł.

Kiedyś dzieci można było zostawić dziadkom. Ale już nie długo nie będzie można. Żeby mieć emeryturę dziadkowie będą musieli pracować do wieku, w którym ich wnuki wyrosną już nie tylko ze żłobka, ale nawet i z przedszkola.

A na czym dokładnie ma polegać ofensywa rządu? Otóż rząd postanowił nie przejmować się w końcu bakteriami. Żłobki nie będą musiały mieć statusu zakładu opieki zdrowotnej. To akurat ma sens, gdyż jak się w domu wychowuje dzieci, to też nie według przepisów o zakładach opieki zdrowotnej. Ale zatrważająca jest argumentacja. Ustawa „ma spowodować aby kompromitujące (podkreślenie moje) dane, które mówią o tym, że w Polsce tylko 2% najmłodszych jest objętych opieką pozarodzicielską przestaną straszyć”.http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-ustawa-zlobkowa-na-poczatek-jesiennej-ofensywy-rzadu,nId,297475

Doszliśmy do stanu, w którym fakt, że małe dzieci objęte są opieką rodzicielską a nie pozarodzicielską jest kompromitujący! Już Platon utrzymywał, że rodzice nie powinni wychowywać, ani nawet znać, swoich dzieci. Ale przypomnę, że w idealnym państwie Platona zasady te dotyczyły tylko rządzących (filozofów i żołnierzy), a nie rządzonych. Na lud postulat „uspołecznienia” dzieci rozciągnęli dopiero komuniści..." R.G.

 

Ot i mamy nową wersję komunizmu.

 

wieśniak
O mnie wieśniak

Działacz pierwszej solidarności, cały czas zaangażowany w lokalnym życiu publicznym, ale bezpartyjny. Jestem zwolennikiem kary śmierci oraz aborcji (sam mam czworo dzieci). Uważam, że wolny rynek jest ważniejszy niż demokracja. Przeraża mnie poprawność polityczna. Moim Mistrzem był Stefan Kisielewski.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka