Przyznaję, jestem wstrząśnięty. Trudno mi się do tego przyznać ale nie mam wyjścia. Zdawało mi się że za stary jestem na takie reakcje, że lata przeżyte w komunie uodporniły mnie a tu okazuje się ze skorupa odporności nie jest skorupą tylko cienką skorupką.
Obejrzałem wczoraj „Cienie PRL-u”. Program traktował o środowisku akademickim i jego oporze wobec lustracji. Trudno mi bez emocji pisać o tym co dane było mi zobaczyć i czego wysłuchać z ust ludzi ze szczytów intelektualnej elity, ludzi formujących kształt naszej przyszłej Inteligencji. Lak nisko upadło to środowisko, jak wyzute jest s wszelkich zasad moralnych, jeżeli potrafi się zdobyć na takie zachowanie. I co najgorsze nie są to odosobnione przypadki. Jeśli nawet założymy że większość środowiska nie ma na sumieniu współpracy ze służbami specjalnymi PRL-u to uczestnicząc w środowiskowej solidarności z współpracownikami tych służb wyrażają aprobatę dla ludzi, którzy własne środowisko i własnych kolegów zwyczajnie zdradzili.
Zaczynam się denerwować więc zakończę tylko jednym znamiennym przykładem.
Jako przykład kuriozalnego podejścia sądu podano przykład że prokurator IPN zapytany przez sąd czy ma dowody na to że oskarżony o współpracę brał jakieś gratyfikacje za swoją współpracę, odpowiedział że taką gratyfikacją mogły być wyjazdy zagraniczne. Sad takim wyjaśnieniom nie dał wiary.
Jeden z profesorów obecnych w studio, filozof skomentował to mniej więcej tak – No to oczywiste przecież skoro takie było tłumaczenie prokuratora to należałoby wszystkich którzy wyjeżdżali za granicę oskarżyć o współpracę. To powiedział filozof, profesor, człowiek starszy ode mnie więc realia PRL-u znający chyba dobrze.
Otóż Panie profesorze, Nie wszyscy wyjeżdżający współpracowali ze służbami już choćby dlatego że nie wszystkimi te służby się interesowały. Co takim służbom mógł powiedzieć Antek z Nowego Targu, cieśla jadący do Ameryki za chlebem? A co mógł powiedzieć tym służbom młody magister, adiunkt, czy doktorant ze środowiska akademickiego UJ-u wyjeżdżający na sympozjum od którego zależał jego dalszy rozwój naukowy? Antek czy dostał paszport czy nie był dla służb nic nie znaczącym góralem. Jak dostał to pojechał a jak nie dostał to za rok znowu papiery na wyjazd złożył. Ale akademik znał środowisko, wiedział jakie panują w nim nastroje, kto wyrasta w tym środowisku na autorytet czy przyszłego przywódcę i wiedział że jeśli na to sympozjum nie pojedzie to pracy nie dokończy. Tak Panie profesorze wyjazd zagranice mógł być gratyfikacją dla akademika a dla Antka nie.
Teraz anegdota bardziej prywatna. Mojej żonie w 68 roku na drodze do indeksu stanęło pochodzenie, jej ojcu zaproponowano że za łapówkę córka dostanie się na studia. Powiedział o tym córce i zaproponował że weźmie pożyczkę i da tę łapówkę. Dziewczyna nie zgodziła się. Postanowiła że skoro w Polsce urodzenie przeszkadza w studiowaniu to pojedzie tam gdzie takich problemów nie ma. Długo trwały walki o paszport, wizę od przesłuchania w ciemnym pokoju pałacu Mostowskich z lampą świecącą w oczy do awantury z Panią Konsul włącznie. Twardy charakter pozwolił dziewczynie przebrnąć przez morze absurdów czym zadziwiła tak wydział paszportowy jak i ambasadę. Pojechała na wymarzone studia do Paryża sądząc że ma za sobą całe to PRL-owskie bagno. Jakież było jej zdziwienie kiedy w czasie kolejnej bytności w „Księgarni Polskiej” zaczepił ją jakiś chłystek bez żenady przedstawiający się jako pracownik służb zaproponował pomoc, nawet materialną w zamian za informacje o środowisku polonijnym. T o była jej ostatnia wizyta w tym miejscu. Od tej pory unikała jak ognia środowiska i miejsc gdzie się ono spotykało.
Łapy bezpieki były długie ale nie każdy dawał się w nie łapać. Była to kwestia wyboru i dzisiejsze mówienie że owszem współpracował ale nikomu krzywdy tym nie zrobił też między bajki można włożyć bo nikt nie wie jaki użytek z zebranych informacji robiła bezpieka. Przykład „Taterników” przytoczony przez Wildsteina najlepiej to ilustruje.
Jeszcze jedno zdanie zanim zakończę.
To właśnie środowisko przeżarte brakiem zasad etycznych jest dziś recenzentem ustaw lustracyjnych które jego dotyczą, jest sędzią we własnej sprawie.
To środowisko wielkiej autonomii a autonomia wymaga umiejętności samodzielnego uporania się z każdym świństwem mającym miejsce w tym środowisku. Tymczasem środowisko to ciesząc się autonomią używa jej do tuszowania świństw.
Można być wstrząśniętym? Jak ja to moim dzieciom wytłumaczę?
P.S. Jestem zaskoczony ilością komentarzy. Niestety z braku czasu nie odpowiem na wszystkie.
Złote myśli takich różnych:
„czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 5/2005
“Główną motywacją mojej aktywności politycznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno…” Donald Tusk Gazeta Wyborcza”, 15–16 października 2005 "Uważam, że PO to twór sztuczny i pełen hipokryzji. Oni nie mają właściwie żadnego programu. Nie wyrażają w żadnej trudnej sprawie zdania. Nie występują pod własnym szyldem, bo to ich zwalnia z potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. To jest oczywiście gra na bardzo krótką metę. Udają, że nie są partią, a nią są. Udają, że wprowadzają nową jakość, że są tam nowi ludzie. (...) O PiS nie chcę mówić. Tam są moi przyjaciele. (...) Samego PiS nie chcę oceniać, jest tam dużo wspaniałych ludzi." Stefan Niesiołowski - w wywiadzie "Naśladujmy Litwę", Życie 01.08.2001 "Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją. (...) W istocie jest takim świecącym pudełkiem. Mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO." Stefan Niesiołowski - "Świecące pudełko", Gazeta Wyborcza 19.09.2001 " PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?" - RR-K ....................................................................................................................................................................................................................................................................... "Liberalizm to mamienie naiwnych - liberalizm dla wszystkich kończy się tam, gdzie zaczyna się interes ich narodu".
Albert Einstein
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka