Petros Tovmasyan Petros Tovmasyan
1133
BLOG

W obronie wolności języka!

Petros Tovmasyan Petros Tovmasyan Rozmaitości Obserwuj notkę 10

 

„Przestaję odpowiadać na listy, które rozpoczynają się od 'witam'" - napisał na Facebooku Michał Rusinek, sekretarz Wisławy Szymborskiej. Jego wpis spowodował ogólnopolską dyskusję o poprawności języka w Internecie . To jedna z tych bezsensownych debat, które polegają na tym, że mądre głowy pouczają lud jak żyć i gdzie leży prawda, czyli typowa Wyborcza.

Pierwsze co mi przyszło do głowy po przeczytaniu tekstu w Wyborczej - to jakim okropnym bucem trzeba być, aby nie odpowiadać na czyjeś maile z powodu błędu językowego, no przecież to zwyczajne chamstwo.

„Dlaczego "witam" ci się nie podoba?

- Uważam, że używanie tego słowa jest zasadne tylko w jednej sytuacji…”dalej już leci, pan mądrala poucza, kiedy jego zdaniem mam prawo użyć tego słowa, aby nie narazić się na mailową infamię z jego strony.

"Najczcigodniejszy", jak proponują internauci, by ci odpowiadało?

- Nie, absolutnie nie. To zbyt ironiczne.”
 – odpowiada znawca wszechrzeczy, niektórym naprawdę ciężko dogodzić.

Ja rozumiem, że są pewne zasady, których należy przestrzegać aby tekst był czytelny. Rozumiem, że niektórym może przeszkadzać język blogowy, który miewa więcej błędów. Ale ludzie, nie możemy popadać w językowy faszyzm, język to tkanka żywa, plastyczna, zmienia się codziennie, na naszych ustach.

Może i słowo „witam” mogło kiedyś być tylko „powiedziane przez gospodarza lub gospodynię, kiedy do niego/niej przychodzimy” ale dziś, anno domini 2012, jest to zwrot używany na początku każdego maila. Słowo to już było tyle razy zastosowane w tej roli, że lamenty wszechwiedzącego sekretarza nie są w stanie zmienić naszego przyzwyczajenia. Użycie tego słowa w tym kontekście, zostało zaakceptowane przez społeczeństwo, powstało nowe znaczenie słowa, koniec.

Dla mojego pokolenia także: „:P”, „:D” „:-)” są wyrazami, bo służą nam do wyrażenia swoich myśli na piśmie i żaden sekretarz z tytułem doktora tego nie zmieni, choćby dokonał lingwistycznego harakiri przed pałacem prezydenckim.

Człowiek wolny może myśleć jak mu się podoba, może także mówić i pisać co mu się podoba, jeżeli słowo zostanie zaakceptowane przez ogół społeczeństwa, rada języka może to co najwyżej zanotować w swoich mądrych książkach. 

A tu link do artykułu z Wyborczej.

 

 

Petros Tovmasyan Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości