Roman Polko Roman Polko
451
BLOG

Lesson learned?

Roman Polko Roman Polko Polityka Obserwuj notkę 48

 

W Afganistanie zginął polski oficer. W normalnych warunkach takie wydarzenie powinno skłonić do analizy: czy zadanie zostało dobrze zaplanowane, zabezpieczone i czy w ogóle powinno być realizowane w tym miejscu, czasie i składzie. Podstawowym elementem wojskowego procesu decyzyjnego jest wszak ocena sił własnych, potencjalnego przeciwnika, kalkulacja ryzyka, a następnie, na tej podstawie, określenie możliwości i warunków realizacji otrzymanego zadania. Gdy własnych sił i środków brakuje, wówczas prosi się o nie wyższego przełożonego, w Afganistanie – natowskiego dowódcy na teatrze działań. Jeśli się ich nie otrzyma – po prostu odmawia się realizacji zadania. Ale zdarza się i tak, że choć wszystko właściwie zaplanowano, jednak misja kończy się porażką. Wówczas krok po kroku analizuje się działania, identyfikuje błędy i wyciąga wnioski na przyszłość – lessons learned.
 
Po śmierci polskiego oficera nie było i nie będzie już miejsca na taką analizę. Emocjonalna reakcja Dowódcy Wojsk Lądowych, oświadczenie gen. Petelickiego, że prowadzimy wojnę w której Minister ON jest głównodowodzącym i wszyscy powinni go wspierać włącznie z premierem, (co nie przeszkodziło mu następnego dnia przypuścić szturm na tegoż „głównodowodzącego”), spowodowały, że polityczne decyzje związane z funkcjonowaniem polskiego kontyngentu w Afganistanie zostały podjęte, zanim przeprowadzono jakąkolwiek analizę tego co się stało.
 
A żołnierze? Z niedowierzaniem patrzą nas to co się dzieje. Na jedynego obrońcę ich sprawy wyrasta generał, który w wojsku nigdy nie był, bo większość swojego życia spędził jako funkcjonariusz PRL-owskich służb specjalnych. Dlaczego brakuje głosu szefa sztabu generalnego, czy też dowódcy dowództwa operacyjnego, któremu podlegają polscy żołnierze w misjach zagranicznych? Bo cóż mieliby powiedzieć, skoro wyroki już zapadły. Wiemy kto jest bohaterem, kto nie (płochliwe urzędasy z MON, które do serca wzięły sobie słowa premiera, że sprzęt należy kupować jedynie w Polsce i gen. Beton), pakiet afgański załatwi „sprawy sprzętowe”, a w meldunku o nastrojach przesłanym z dalekiego Afganistanu niebawem przeczytamy, że bezpośrednia wizyta Premiera w tym kraju przywróciła wysokie morale wśród żołnierzy.
 
Zapewne w kraju z powodu doposażenia misji ogołoconych zostanie kilka i tak już ubogich w sprzęt jednostek, (wszak budżet MON-u się nie zmieni). Ale to nie problem, w końcu wojna nam nie grozi, a jak jednak przyjdzie nam się bronić, to przecież się coś wymyśli. Zapewne niespecjalnie będzie gdzie i czym szkolić nasze „profesjonalne” wojsko, ale jak już ktoś się będzie o to naprzykrzał, to się go wyśle do Afganistanu. Skoro taki nadgorliwy, to niech się uczy walcząc.
 
I tak aż do następnej śmierci, po której okaże się, że na misję powinniśmy jeszcze wysłać F-16 do osłony naszych śmigłowców, a informacje pozyskiwać nie tylko za pomocą środków bezpilotowych, ale także z rozpoznania satelitarnego (nieważne, że póki co jeszcze go nie mamy). Ktoś znów odwiedzi naszą afgańską bazę wyrażając oburzenie i troskę o żołnierzy, ktoś inny będzie krzyczał o dodatkowe zakupy, najlepiej w firmie z którą przypadkowo ma dobry kontakt.
A żołnierze? Ci ranni dalej będą odbijać się od drzwi do drzwi wojskowych tylko z nazwy placówek zdrowia, a ci w służbie będą zapisywać się na misję, bo tylko tam będzie czym i z czego strzelać.
 

 

Roman Polko
O mnie Roman Polko

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka