
Od tego, jakiego polityka wybierzemy, zależy, jak będziemy żyli w najbliższych latach. To nie może być wybór pochopny – mówi Dominik Kolorz, przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność

Czy warto iść do wyborów?
– Nie warto nie iść. Patrząc na to, co dzieje się w kraju, na coraz trudniejszą sytuację gospodarczą, trzeba pójść i oddać głos na tych, którzy będą gwarantować szansę przejścia przez kryzys suchą stopą. Te ostatnie 4 lata, wbrew propagandzie o zielonej wyspie, okazały się czasem kompletnie straconym. Zamiast przygotować się do drugiej fali kryzysu, staliśmy się jeszcze bardziej bezbronni. Ale uczestnicząc w wyborach, nie można być zapatrzonym wyłącznie w opcję partyjną. Należy starać się wybierać konkretnych ludzi, którzy mogą reprezentować interesy pracownicze i interesy kraju w sposób dobry.
Ale ludzie w pierwszej kolejności patrzą na szyldy partyjne i często już nie patrzą na nic więcej. Pytanie, na kogo głosujesz, zwykle nie jest pytaniem o nazwisko, tylko o szyld.
– Trzeba to złe przyzwyczajenie zmienić. I tu popieram ideę akcji, aby nie głosować na tzw. „jedynki”. Na listach są fajne „piątki”, „szóstki”, „ósemki” czy „dziesiątki” i im powinniśmy dać szansę. Chodzi o to, aby nie głosować pod dyktando partyjnych układaczy list, ale poszukać ludzi mądrych, fachowców na mniej eksponowanych miejscach. Jestem przekonany, że będą lepiej reprezentować nasze interesy w parlamencie. Takim mądrym człowiekiem jest np. prof. Jan Wojtyła, były rektor katowickiej Akademii
Ekonomicznej, który startuje do Senatu. Konkuruje niestety z dyżurną „jedynką” Unii Wolności i Platformy Obywatelskiej reżyserem Kazimierzem Kutzem, który w parlamencie nic nie robił, ale jest celebrytą. Dla mnie jest jasne, że trzeba głosować na profesora Wojtyłę, ale patrząc na wyniki wcześniejszych wyborów widać, że głosujemy na tych samych ludzi już od kilkunastu lat, czyli dajemy zgodę na to, żeby w naszym kraju nic się nie zmieniało.
Ludzie, gdy mają zbyt duży wybór, mają kłopot.
– Wybory to prawo, które wymaga od wyborcy elementarnego wysiłku. Wiem, że dla wielu już sam fakt pójścia do lokalu wyborczego i zagłosowania wydaje się wysiłkiem zbyt wielkim. Właśnie to wyborcze lenistwo jest jedną z głównych przyczyn tego, że nic się nie zmienia. A drugą z przyczyn jest automatyczne, bezrefl eksyjne
głosowanie na pierwsze nazwisko na liście. Potrzebny jest wybór świadomy. W Tygodniku Śląsko-Dąbrowskim i na stronie internetowej www.solidarnosckatowice.pl są prezentowane sylwetki kandydatów, których popiera związek. Warto poczytać, wyrobić sobie opinię. Ludzie biorąc
kredyt na samochód, mieszkanie czy jakiekolwiek inne trwałe dobro, sto razy się zastanawiają, czytają, zasięgają opinii. Bo wiedzą, że od tej decyzji zależeć będzie poziom ich życia w kolejnych latach. Od tego, jakiego polityka wybierzemy, też zależy, jak będziemy żyli w najbliższych latach i to nie może być wybór pochopny.
Wśród kandydatów, których popiera Śląsko-Dąbrowska Solidarność, dominują ludzie startujący z list Prawa i Sprawiedliwości.
– To prawda, ale są też kandydaci niezależni, jest kandyda t z PSL. Chętnie poprzemy mądrych ludzi z innych ugrupowań, którzy mają zbieżne poglądy z naszymi, ale to kandydaci powinni zabiegać o nasze poparcie. Patrząc na programy, a przeczytałem wszystkie, to trzy ugrupowania są nam bliskie programowo. To jest PiS , PSL i SLD. Z SLD, mimo programowych zbieżności w kwestii polityki gospodarczej, nie jest nam po drodze w kwestiach światopoglądowych. Jeśli chodzi o PiS i PSL, takich zastrzeżeń nie mamy I ze względów związkowych programy tych ugrupowań trzeba brać pod uwagę podczas swoich wyborów.
Proszę wymienić trzy priorytetowe zadania , jakie stawia Śląsko-Dąbrowska Solidarność tym kandydatom, których popiera.
– Po pierwsze trzeba zapobiec skutkom wdrożenia unijnego pakiet klimatycznoenergetycznego. My żądamy jego weryfi kacji i renegocjacji. I tu muszę powtórzyć po raz setny, że to nie jest problem górnictwa. To problem wszystkich Polaków. Jeśli polski rząd nic nie zrobi, to za niespełna dwa lata, z powodu skokowych podwyżek cen energii i ciepła, budżety domowe Polaków znajdą się w katastrofalnej sytuacji. Druga sprawa to tzw. umowy śmieciowe , czyl i kwestia prawnej regulacji stosunków pracy w naszym kraju. Nie może być tak, że kapitał jest w lepszej sytuacji prawnej niż pracownicy, którzy pracują na rzecz tego kapitału. No i trzecia kwestia, dotycząca wyboru kierunku gospodarczego w obliczu kryzysu. Tu są dwie opcje skrajnie liberalne i socjalna. Ta pierwsza chce zrzucić koszty kryzysu na uboższą część społeczeństwa. Ta druga, którą popieramy, każe zapłacić za kryzys winnym, czyli najbogatszym, finansjerze.
Poziom poparcia dla ugrupowań bliskich Solidarności programowo będzie miernikiem skuteczności związku?
– Są dwa pola, na których można mierzyć skuteczność związku. Pierwsze to pole na poziomie zakładów pracy i spółek – negocjacje i akcje protestacyjne. A drugie to pole polityczne. W Europie Zachodniej związki zawodowe negocjują z partiami warunki poparcia i nikt im nie zarzuca upolitycznienia. Reguła jest jasna. Głosujemy na was w zamian za załatwienie konkretnych spraw dla środowisk pracowniczych. I my to pole musimy skutecznie wykorzystywać również w Polsce
Na kogo powinien zagłosować członek związku?
– Na członków Solidarności i ludzi popieranych przez NSZZ Solidarność. Odnoszę takie wrażenie, że za ludzi głosują media. Ludziom nie chce się myśleć. Apeluję do wszystkich, aby pomyśleli, na kogo głosują , aby nie brali na wiarę wszystkiego, co słyszą w TVP, TVN czy Polsacie. To nie jest prawda obiektywna. To jest prawda określonych grup interesu, dla których interes pracowniczy, zapewniam, nie jest sprwą pierwszorzędną . W tej medialnej młócce społeczeństwo zatraciło swoją tożsamość, swoją solidarność. Ale wierzę, że może ją odzyskać. Jeszcze kilkanaście lat temu w sytuacji, gdy jakiemuś pracownikami
działa się krzywda ze strony pracodawcy, to było nie do pomyślenia, żeby drugi pracownik się za nim nie wstawił. W tej chwili
wygląda to tak, że każdy dba tylko o własny tyłek. Panuje oportunizm, ale też wielu ludzi jest zastraszonych. I tak się dzieje i na poziomie zakładów pracy i na poziomie szeroko pojętego życia publicznego. Symptomatyczny jest przykład nastolatka skazanego w I instancji na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu za pisanie na płocie antyrządowych napisów. W II instancji wyrok zmieniono na 20 miesięcy prac społecznych, ale trudno nie zgodzić się z określeniem prof . Zyty Gilowskiej, że mamy obecnie w naszym kraju do czynienia z tzw. miękkim totalitaryzmem. Ale należy pamiętać, że totalitaryzm rodzi się tam, gdzie ludzie dają na to swoje przyzwolenie. Bo nie głosują, bo nie walczą, bo dają się podzielić i stłamsić, bo wierzą w kłamstwa tych, którzy chcą się dożywotnio utrzymać przy władzy.
ROZMAWIAŁ: GRZEGORZ PODŻORNY
W mojej pracy zawodowej i społecznej spotykam się z wieloma problemami. Staram się dostrzegać je i pomagać w ich rozwiązaniu.Jestem Przewodniczącym Komisji Kultury Sportu i Turystyki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka