Radoslaw Purski Radoslaw Purski
355
BLOG

Ludzie z rock'n'rollowym luzem

Radoslaw Purski Radoslaw Purski Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Bo zycie to rock’n’roll. A rock’n’roll to muzyka oraz stan umyslu i ducha.

-Zyj tak jak chcesz zyc i nigdy, przenigdy nie oszukuj samego siebie – mowi Edd Whyte, gitarzysta londynskiej kapeli rock’n’rollowej Pink Cigar.

Jest takie stare, znane angielskie przysłowie: rolling stone gathers no moss czyli toczący się kamień nie obrasta mchem.

Powiada się, że powiedzenie jest nie tylko angielskie ale nawet łacińskie - a skoro tak to wychodzi na to, że jego metryka jest jeszcze bardziej sedziwa niż przypuszczamy. Te pare slow budzi szalone kontrowersje interpretacyjne i rozmaici ludzie rozmaicie odczytuja ich sens.

Skupmy sie na jednym ze znaczen: jeżeli przepędzasz swój ziemski czas w sposób, który cie bawi i cieszy to nie ma obaw, żebyś pokrył się mchem, pajęczą siecią tudzież patyną czasu, przyzwyczajeń i utartego toku dni. Popatrzmy na rockandrollowych Rolling Stonesów - chłopy maja razem z trzysta lat a czy wyglądają na takich, których pokryła zielona substancja?

Warto podeprzec sie tez wykladnia Toma Waitsa. Otóż artysta ten powiedział kiedyś: "To proste. Musisz być cały czas w ruchu. Przecież jeszcze żaden pies nigdy nie obsikał jadącego samochodu."

Gasnica w gebe

Ludzie obrastaja w sprawy i problemy. Bywa, ze po pewnym czasie gubia gdzies wewnetrzna radosc i godza sie z rezygnacja na siermiezna codziennosc, z niezliczona liczba nudnych i przykrych obowiazkow. Ale przeciez inni tez zyja w ten sam sposob i taka jest norma i tak postepuje ogol. Bywa, ze nie jestesmy szczesliwi ale, czy to wplyw otoczenia czy tez nasze wewnetrzne obawy nie pozwalaja zmienic utartej praktyki.

A sa przeciez tak swietne i porywajace przyklady i biografie ludzi, ktorzy zyli tak jak chcieli i zyli jak toczace sie kamienie.

Edd Whyte, gitarzysta londynskiej kapeli rock’n’rollowej Pink Cigar, to czlowiek zaledwie dwudziestoletni ale zadziwia madroscia zyciowa, dystansem do samego siebie, wrazliwoscia sformulowan i wiedza: on po prostu wie jaki chce byc i jaki bedzie.

-Z zyciem powinno byc tak jak z kawalkiem rock’n’rollowym – bez niepotrzebnych ornamentow i ozdobnikow, bez przydlugich wstepow, bez zbednego budowania nastroju i kakofonii setek instrumentow – ot, po prostu, trzeba zmierzac wprost do sedna.

Edd i jego trzej koledzy z kapeli: Sharkie Cottrell, Sam Rutland i Sid Mayall to mlodzi ludzie, ktorych polaczyla radosc zycia i milosc do riffow gitarowych. W ciagu roku zagrali ponad piecdziesiat koncertow i procz grania coverow, nagrali ponad dwadziescia oryginalnych, wlasnych kompozycji.

Pytany o najbardziej rock’n’rollowa rzecz na globie Edd usmiecha sie przewrotnie.

-Milosc moze byc bardzo rock’n’roll. Ale twoje imie tez jest rock’n’rollowe. Skrot “rad” od twojego imienia, w kalifornijskim slangu oznacza ni mniej ni wiecej jedno: “cool”. Jestes “cool” ,czlowieku!

-Uwielbiam byc sztubakiem. Wiem ze to niepowazne, kiedy oprozniasz gasnice pianowa prosto w gebe perkusisty z wlasnej kapeli ale przeciez smiech i ubaw to dobry temat, nieprawdaz? – mowi Edd odrzucajac z czola niesforne, dlugie wlosy.

Dobry klimat

Polski emigrant, od kilku lat pomieszkujacy w roznych czesciach Anglii, nie chce ujawniac swojego nazwiska.

-To nie jest tak, ze od poczatku wybralem taka droge. Ot, po prostu splot przykrych wypadkow i zlosliwosc losu sprawily ze od lat zyje na walizkach. Przenosze sie z miejsc do miejsc i chwytam nieprawdopodobnych wrecz zajec. Z biegiem czasu polubilem taki styl. I usmiecham sie jesli ktos nazywa mnie “rolling stonem”. Bo tak naprawde nim jestem, wciaz poszukujac jednej, jedynej rzeczy: prawdziwej milosci. I mimo calych tuzinow falstartow w tej dziedzinie wciaz nie trace wiary i nadziei.

-To prawda,ze potrzeba jest matka wynalazku. Dzieki potrzebie przezycia, odkrywam w sobie talenty, o ktorych nie mialem wczesniej pojecia. Bylem np czytaczem bingo i inspicjentem scenicznym w pewnym klubie w North Somerset. Bywalo, ze profesjonalni satyrycy zapraszali mnie na scene i robilismy show na dwa mikrofony. Przy czym, oni wykonywali swoj staly program a ja improwizowalem. A publicznosc ryczala ze smiechu. Pamietam jak jeden z nich, po skonczonym wystepie, uscisnal mi dlon i powiedzial: “To byla cholerna przyjemnosc z toba pracowac”. Bywalo, ze musialem spiewac w ramach obowiazkow sluzbowych. Naprawde dobry klimat i dobre wspomnienia.

-Jestem dzieckiem knajp. A w knajpach czesto mozna spotkac ludzi, ktorzy maja historie do opowiedzenia. W angielskich pubach sa stali bywalcy, ktorzy zajmuja te same miejsca od lat i pija zawsze to samo od wiekow. Wszyscy tak sie do nich przyzwyczaili, ze traktuja ich wrecz jako staly fragment scenografii. A kiedy zaczniesz z takim rozmawiac to moze sie okazac, ze jest prawdziwa kopalnia dobrych historii i zyla zlota jesli chodzi o madrosc zyciowa. Tak np poznalem Roya Masona.

Cma barowa

Roy to rasowa cma barowa i dziecie siedmiorga talentow. Ukul sobie wlasne motto życiowe:

I don’t care! I don’t mind!

Od czterdziestu jeden lat gra w darta i zdarzało się, że dawał łupnia największym sławom dyscypliny. Stawał przeciwko takim tuzom jak mistrz świata John Lowe czy kapitan angielskiej reprezentacji darta Martin „Wolfie” Adams.

Roy twierdzi, że jest Królem. Z dwóch przyczyn co najmniej.

Po pierwsze poprzez imię. Bo jego imię to po prostu skrót od „royal” czyli królewski.  

A po wtóre świetnie śpiewa Presleyem i jest stałym bywalcem wieczorów karaoke.

Przez jakiś czas robił za estradowego rozśmieszacza.

Przypomina sobie historię jednego z zaimprowizowanych naprędce występów.

-Kapela ma spóźnienie, publiczność zaczyna się wiercić. Co tu robić, myślę, co robić. Wiem! Wyciągam dwudziestofuntówkę i zagajam: „oddam ją temu który udowodni mi, że nie potrafię o nim zaśpiewać piosenki. Jedyne czego potrzebuję to imię delikwenta i pieśń będzie gotowa na poczekaniu”. Oczywiście las rąk w górze. Każdy chce wykazać, że jestem beztalenciem i zgarnąć przy okazji łup. Wybieram jakiegoś gamoniowatego osiłka z drugiego rzędu. Chłop wstaje i mówi: jestem Malcolm a teraz śpiewaj. A ja udaję chwilę męki twórczej i po chwili śpiewam radośnie i na całe gardło: Happy birthday to you, dear Malcolm!

Roy pisze wiersze, które szumnie nazywa poezją i gotowe, dopieszczone wypieki oddaje na rzecz aukcji charytatywnych dla chorych dzieci.

Jest brzuchomówcą. A w zasadzie gardłomówcą. Jakkolwiek to nazwać, potrafi wydobywać z siebie dźwięki w przedziwny sposób i z przedziwnych a zaskakujących miejsc. Dzięki tej umiejętności świetnie symuluje np. rozmowę telefoniczną, udając na przemian obydwu rozmówców.

Zna sztuczki z monetami, umie przesunąć sobie nos w dowolnym kierunku i pokazać robota. Choć z tym robotem to jest tak, jak twierdzą złośliwcy, że to tylko strach na wróble z przetrąconą miednicą i połamanym piszczelem.

Byl trzykrotnie żonaty. I twierdzi, że jest kapitalnie szczęśliwym człowiekiem.

Procz tego jest specjalistą od pytań zasadniczych i egzystencjalnych, typu:

dlaczego mężczyźni muszą wstawać wcześnie rano do pracy podczas gdy mają wystarczająco dużo siły by pozostać w łóżku?

I twierdzi, ze zna wszystkie odpowiedzi na te pytania.

Obiezyswiat

-W zyciu liczy sie wlasciwa perspektywa. A dobra perspektywe buduje sie dzieki nabytej madrosci. A madrosc uzyskuje sie m.in. dzieki rozmaitym doswiadczeniom zyciowym. Podroze, zdecydowanie, dostarczaja wielu wrazen i daja okazje do refleksji – mowi Kamil Sosnowski (36 lat) z Bleadon niedaleko Bristolu.

Kamil, czlowiek z dwoma dyplomami uniwersyteckimi, jeszcze niedawno byl nauczycielem w jednym z czestochowskich liceow - w styczniu tego roku powiedzial kategorycznie i stanowczo „Dosc!” polskiej rzeczywistosci i wraz z zona i corka przeprowadzil sie na Wyspy.

-Pierwszy raz jestem w Anglii. Ale jesli chodzi o reszte swiata i Europy to widzialem juz co nieco – smieje sie.

Lista jest dluga: Kamil byl w Czechach, Slowacji, Niemczech, Hiszpanii, Grecji, Austrii, Egipcie, Kanadzie, Szkocji, Irlandii, Walii, Tunezji, na Majorce, Wyspach Kanaryjskich, na wyspie Formentera, na Teneryfie, Ibizie, we Wloszech oraz osiem razy w USA i dziesiec razy we Francji. Za dwa miesiace wybiera sie do Tajlandii a potem, prawdopodobnie, do Australii.

-Trzeba myslec i wyciagac dobre wnioski z tego co niesie los, byc wiecznym i zatwardzialym optymista, dobrze dogrywac sie z ludzmi i unikac awantur z bzdurnych powodow. Zycie to jest dobra klima i tyle! – mowi Kamil.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo