Radoslaw Purski Radoslaw Purski
214
BLOG

O tym, jak łże pracodawca

Radoslaw Purski Radoslaw Purski Polityka Obserwuj notkę 0

Rzecz dzieje się w Wielkiej Brytanii. Polski imigrant Kokosiński spostrzegł ogłoszenie o pracę na szybie pewnego sklepu meblowego. Notka, prócz innych radości, obiecywała też: „good rates of pay”. Zachęcony szczegółami pchnął szklane a potężne drzwi luksusowego salonu i zagadnął, pięknie pachnącego i wymuskanego, sprzedawcę w sprawie. Już następnego dnia, o oznaczonym czasie, stawił się przed obliczem managera zakładu i został poddany gruntownej wiwisekcji w ramach rozmowy o pracę. Z radością należy odnotować, że Kokosiński posadę otrzymał.

Manager salonu meblowego, w trakcie interview, kilkakrotnie podkreślił, co następuje: praca jest łatwa, przyjemna i wymagająca niewiele wysiłku, a często gęsto nie wymaga go wcale. Słowem, wychodzi na to, że wystarczy tylko leżeć, pięknie pachnieć i pić angielską herbatę zagryzając ciasteczkami.

„This is a cushy job” manager zapewniał Kokosińskiego a Kokosiński cieszył się jak dziecko.

Praca jest lekka - objaśnił szef salonu meblowego. I w związku z tą lekkością „good rates of pay” nie są specjalnie wygórowane. Ba! Są nawet relatywnie beznadziejne, jeśli chodzi o średnią krajową, ale za to wprost proporcjonalne i kompatybilne do wysiłku włożonego w robotę. Słowem, właśnie wygrałeś pracę marzeń!

Kokosiński stawił się do pracy, kiedy mu kazano i wtedy przekonał się boleśnie o tym, jak cholerna praktyka rozjeżdża się zupełnie z wymarzoną teorią. Pracował w magazynie z dywanami, na zapleczu sklepu meblowego. Przez dziewięć godzin dziennie zapieprzał jak perpetuum mobile targając dywany we wszystkich kierunkach świata. Gramatura i kubatura dywanów była wyjątkowo złośliwie wysoka: od kilkudziesięciu kilogramów ciężka i do pięciu metrów długa. Przyjmował dostawy, wydawał towar klientom, układał ręcznie dywany na olbrzymich półkach sięgających sufitu, wyrzucał pudła, kartony i tuleje oraz negocjował ze śmieciarzami, sprzątał, zamiatał, mozolnie wypełniał robotę papierkową a także nosił meble... Szefostwo salonu gospodarowało skutecznie jego czasem – pewnie z obawy, żeby się chłop nie zanudził w ramach „cushy job”. Kokosiński, w chwilach wolnych od dywanowej udręki biegał, więc z meblami tam i nazad po sklepie, schodami w górę i schodami w dół, ustawiając sofy, kanapy i fotele zgodnie z nową koncepcją plastyczną dyrekcji salonu meblowego. Krótko mówiąc, bawił się równie dobrze jak zawodowy sztangista na zgrupowaniu reprezentacji. Przerwy w pracy miewał – a i owszem. Z tym, że niektóre kończyły się już po pięciu minutach – no, bo akurat przyjechała dostawa… Trzeba było, więc w popłochu porzucać rozpoczętą kanapkę i biec, co sił do magazynu i do kierowców, którzy rzucali już „fuckami” ze zniecierpliwienia.

Podejmując nisko płatną pracę w sklepie meblowym Kokosiński rozważył sytuację wnikliwie. Przyjmując za dobrą monetę zapewnienia o relaksacyjnym charakterze posady, planował dorobić sobie jakoś w weekendy, w ramach part-time. Ale już po pierwszym tygodniu pracy w roli magazyniera przekonał się boleśnie o własnym wypluciu i zdezelowaniu kondycyjnym. Nie miał już po prostu sił. Nawet na weekendowe piwo w chałupie.

Reasumując:

„cushy job” okazała się być literalnym zapieprzem a „good rates of pay” to zaledwie 12 500 funtów rocznie, czyli 920 funtów miesięcznie na rękę. Za takie pieniądze na Wyspach nie da się ani żyć godnie ani nawet odstrzelić z honorem. Bo amunicja za droga.

 

PS

Słówko „cushy” według słownika „Oxford Advanced Learner’s Dictionary of current English” oznacza ni mniej ni więcej:

very easy and pleasant; needing little or no effort: a cushy job

A “good rates of pay”? Tu już każdy wie, o co biega.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka