Katarzyna Dowbor znów zabrała głos po zwolnieniu. Mowa o "konowale z TVN" - dokładnie tak zatytułowała swój materiał Anna Skalik z Radia Zet, ewidentnie chcąc przyciągnąć uwagę odbiorców akurat do jej materiału (wśród kilkudziesięciu opublikowanych przez różne media jednego dnia na ten sam temat).
Taki tytuł w pierwszym momencie (najważniejszym, by skupić zainteresowanie) sugeruje, że takiego mocnego określenia użyła publicznie sama Katarzyna Dowbor (znana ludziom wizerunkowo jako kulturalna kobieta).
Jednak wcale tak nie było, gdyż w tytule jest ... kropka. Dwuzdaniowy tytuł zawiera dwie tylko częściowo powiązane informacje. Katarzyna Dowbor wypowiada się (i to prawda) na temat swojego odejścia z Polsatu, a właściwie o zakończeniu z Dowbor współpracy przez nowego dyrektora programowego tej stacji, który wcześniej bardzo długo kierował TVN-em. Dowbor pisze, co pisze i co publikują różne media. I w tym nie ma specjalnej sensacji. Ale dziennikarka Radia Zet w tytule zacytowała fragment z notki opublikowanej wśród instagramowych komentarzy fanów dotychczasowej prowadzącej "Nasz nowy dom". To tam pada określenie "konował", lecz również są i gorsze, które przekraczają granice dopuszczalnej krytyki osób publicznych, ponieważ odnoszą się do wieku czy poziomu inteligencji "szefa szefów" (tak chyba trzeba określić człowieka, który najpierw kieruje największą stacją prywatną, a następnie obejmuje takie samo stanowisko w drugiej dużej konkurencji). Jednak niezależnie jak postrzegamy i oceniamy jego decyzje, to inteligencji Edwardowi Miszczakowi odmówić nie można. Wkładanie w usta Katarzyny Dowbor - poprzez taką konstrukcję tytułu - słów, których publicznie nie napisała ani nie wypowiedziała, to manipulacja. Niezależnie od tego, co możemy ,myśleć, że ona sobie myśli... bo pewnie myśli niejedno.
Odwołując się do polszczyzny, oczywiście dziennikarka wybroni się od zarzutu manipulacji. Gdyby zamiast kropki w tytule był dwukropek, sens byłby niezaprzeczalny, że obraźliwego określenia użyła bezpośrednio Katarzyna Dowbor. A kropka pozwala na więcej wariantów interpretacji. Tyle że odbiorcy w pierwszym momencie nasuwa się sensacja: gwiazda naprawdę tak powiedziała o Miszczaku?! I cel zostaje osiągnięty, ponieważ odbiorca zapozna się z materiałem, zamiast go pominąć.
Takie manipulacje medialne - polegające na zestawieniu dwóch zdań, które w bezpośrednim sąsiedztwie nabierają kontekstu odbiegającego od faktów - są niestety dość powszechne. I odbiorca musi być uważny, aby później nie powtarzać kłamstw ani nie postępować w oparciu o fałszywe przekonania. Zwłaszcza gdy doświadcza takich mechanizmów w sprawach poważniejszych niż to, kto będzie prowadził nową edycję programu telewizyjnego opartego na przewidywalnym schemacie.
Rafał Osiński
