Mamy warsztaty capoeiry. Oznacza to że do sali przychodzimy przed 10 rano, a wychodzimy po 10 wieczór, idąc na jakąś imprezę z resztą grupy, co kończy się tak że wczoraj graliśmy capoeirę u Agi na strychu jeszcze o 2 w nocy. Dziś skończyliśmy wcześniej, w domu byłem po pierwszej- cud jak na tą ekipę.
Oczywiście, w warsztatach są różne przerwy etc. I do tego warsztaty wcale nie są intensywne. Mestre pokazuje mało, w zasadzie powiedział że zamiast pokazywać wszystko woli nauczyć kilku rzeczy.
Trenuję wersję capoeiry zwaną angola. O jej początkach w Polsce krążą legendy. Podobno kiedyś do Gardzienic (działał tam prywatny ośrodek teatralny wokół którego ogniskują się takie aktywności) ściągnięto jakiegoś czarnoskórego nauczyciela angoli. Gdy czarnoskóry poszedł do wioski, miejscowa ludność zagadnęła go "Co? Karateka?" i sprzedała mu sierpowego. Jakaś afera podobno się zrobiła, ale zdaje się że nawet nie wyszła poza lokalne środowisko.
Tak, angola jest trochę dziwna bo w zasadzie jest zabawą, a nie jakimś współzawodnictwem. Choć idzie generalnie o to aby podciąć przeciwnika tak aby spadł na pośladki. Najlepiej tak go zapędzić (w kozi róg), by sam się wywrócił, co jest możliwe. Ewentualnie kopnąć kogoś delikatnie w nieosłoniętą twarz lub zamarkować że mogliśmy kopnąć- to już wystarczy.
Mówi się delikatnie, ale parę razy, nawet małym dzieciom, walnąłem trochę mocno, bo nigdy nie wiadomo kiedy ktoś się nie osłoni. Stosuję dużo zmył i ostatnio jakiemuś dziecku (w ramach treningów) centralnie przywaliłem, niechcący.
W ogóle tak sobie pomyślałem że ludzie w ogóle już nie uczą, nie wychowują dzieci tak jak na Zachodzie. Tylko z rzadka trafia się taka grupa jak ta z mojego rodzinnego miasta w Y. gdzie w małej miejscowości mają całą grupę dziecięcą, a Kazie po 5 lat śpiewają długaśne piosenki po portugalsku, które chyba na blachę kują, bo nie wierzę że już coś rozumieją.
W angoli jest fajne to że grają ją starzy ludzie. Mestre João Pequeno (Mały Jasio) ma podobno 97 lat (ur. 1912). Jak donoszą Ewelina i Aga zechciał zagrać w rodzie, a gdy siadał, uczniowie pomagali mu spocząć na fotelu. ów mestre to taka legenda tego stylu walki, jest uczniem samego twórcy angoli, mestre Pastinha. Wcześniej, przed ich epoką, capoeira była brutalną uliczną grą na śmierć i życie, tańcem z nożami i brzytwami.

Mestre João Pequeno (97 lat) w grze. To jest sprzed 2 tygodni z Salwadoru w Bahii, Brazylia. Foto by Aga.

ZAPROSZENIE
Pomóż nam oplacić podróż lotniczą i gażę dla uczącego nas mestre. Zapraszamy na imprę organizowaną przez nasz team.
Zapraszamy na odbywający się w ramach warsztatów capoeira angola koncert muzyki etno i afrobrazylijskiej oraz imprezę warsztatową, które odbędą się w klubie Saturator, ul. 11 Listopada 22, w niedzielę 10 maja o godz 20. W ramach koncertu spotkają się muzycy: Tony Santos (Brazylia), Rosenilda de Almeida Silva.

Inne tematy w dziale Rozmaitości