Wszystko jakoś wydaje mi się zatrzymane, niepostępujące. Trzeci rok rządów władz wiadomych spowił miasto Wczoraj w chmurach wczorajszości. Do tego wczorajsze władze samorządowe, które budują tylko kolejne boiska i asfaltują kolejne ulice. Chodząc ulicami, ma się wrażenie że starzy znajomi wyemigrowali już na dobre, już nie wracają nawet do rodzinnego miasta na świąteczną wigilię. Zostali w Dojczlandach zwykle.
Jest jakoś smutniej niż zwykle, może znak aby jeszcze rzadziej przyjeżdżać. Dziś nie wiadomo jak się skontaktować ze znajomymi z rodzinnego miasta, przez lata pozmieniali numery telefonów. Zresztą święta i po świętach. Spotykam przypadkowo Znajomego- wygląda jak wczoraj, choć nie widzieliśmy się 3 lata. Spuchł tylko jakby.
Próbuję dostać się na jakąś imprezę. W Strasznym Dworze (mniam, co za nazwa) nie wpuszczają, nie mają już miejsca w szatni na kurtki. Obchodzę miasto Wczoraj. Winno się zapewne nazywać „Wczoraj było lepiej”. Jego historyczne centrum upadło w zderzeniu z podmiejskimi marketami. Na hiphopowej imprezie z walkami bboyów na parkiecie bawi się garstka tych którzy nie wyemigrowali.
Nagrałem ongiś filmik o moim rodzinnym osiedlu, nazywając blokowiska z balkonami pomalowanymi każdy w inny kolor mianem slumsów. Trochę mi teraz wstyd- ludzie jadą autobusem i komentują to co powiedziałem na filmie. Nie żeby byli krytyczni. Ale jakoś znają to, kurde. Ciekawe skąd- przecież na YT są miliony filmów.
W mieście Wczoraj panuje klimat stagnacji. Oczekuje się niby lepszej przyszłości, a tak naprawdę jest to przeczekiwanie nieciekawej teraźniejszości. Dwa lokalne tabloidy donoszą o szkole bez papierowych dzienników czy kolejnym karambolu na obwodnicy. Tymczasem nie ma pracy.
Zmienia się geografia miasta, tak że wchodząc do wielkiego jak Złote Tarasy podmiejskiego centrum handlowego nie wiem, czy jestem na obrzeżach, czy w środku nowego centrum miasta. Nowa droga poprowadzona przez jedno ze wzgórz uświadomiła mi nagle istnieje kolejnego centrum gdzieś na podgórzu, na wielkim podmiejskim osiedlu. Miasto które tak się zmienia że na chwilę obecną co najmniej kilka centrów.
Święta po świętach. Emigranci wracają do Niemiec, Anglii, Irlandii. Kolejni planują wyjazdy i przeprowadzki. Znęceni alternatywą do lokalnej nudy, ciekawością. Bo lokalnie nic się nie dzieje. Wybory możliwe że oszukiwane, kandydat jest praktycznie tylko jeden. Znajomi taktycznie dystansują się od spraw politycznych, lokując ową dziedzinę życia w okolicach mafii.
Media lokalne są zamknięte dla ludzi chcących coś zmieniać. Po latach doświadczeń wiem że jedyną metodą na zaistnienie i przekonywanie ludzi jest wydawanie lokalnej gazety. Pytanie, czy jest sens? Czy w ogóle jest po co i za co? Wczoraj już było. Tutaj jest jeszcze.
Inne tematy w dziale Polityka