reakcja reakcja
326
BLOG

Przedszkola czyli „Arbeit macht frei”

reakcja reakcja Polityka Obserwuj notkę 15

Retoryka jaka towarzyszyła kolejnej burzy w szklance (wyborczej) wody jaka rozpętała się wokół przedszkoli doskonale obrazuje sposób w jaki została przeorana nasza świadomość.

 

Po pierwsze wszędzie twierdzono, iż ze zmniejszoną dotacją przedszkola państwowe będą droższe od prywatnych. Otóż błąd – one cały czas są droższe od prywatnych (choćby z uwagi na koszt procedur jakie je obowiązuje i biurw jakie muszą je nadzorować), tyle, że w przypadku prywaciarzy widać całą kwotę jaką się za nie płaci, a w przypadku państwowych mało kto zawraca sobie głowę ile wydano na nie z podatków.

 

Druga sprawa dotyczy wychowania dzieci. Przeciętny inteligent, zwłaszcza ten co załapał się na etat urzędniczy, uważa, że wszystko wie lepiej, a więc lepiej zaprojektuje proces wychowania cudzych dzieci. Dlatego tragedią jest jak jakieś dzieci wychowują się w domu, bo za dużo zajmują się nimi niekompetentni rodzice nie dostarczający odpowiednich bodźców rozwojowych. Jak słyszałem opinie ekspertów, nie będą oni usatysfakcjonowani dopóki nie wyrwą z domów co najmniej 90 % maluchów. Na obecnym etapie modeluje się odpowiednie zachowania przy pomocy marchewki „darmowego” przedszkola, ale z czasem można przecież przypomnieć sobie art. 80 naszej Konstytucji, który stanowi, iż nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa. Dojnej granicy obowiązku edukacji nie ustalono, Państwo może więc dzieci zabierać rodzicom w celach edukacyjnych dowolnie wcześnie. Na dobrą sprawę to nawet musi. Dzięki Bogu w budżecie pieniędzy brak.

 

Trzecia kwestia to dopieszczenie wszelkich femininazistek, co to uważają, że „Arbeit macht frei”, oczywiście jedynie arbeit kobiet na etacie poza domem. Darmowe przedszkola nie są oczywiście darmowe, bo panie nauczycielki nauczania początkowego za darmo pracować nie chcą. Aby więc zrealizować „darmowe” usługi państwo musi zdzierać ogromne podaty (zdrobniale podatkami określać się tego od dawna nie daje) na które jeden małżonek w życiu nie zarobi. Kiedy kobieta pracuje w domu wychowując własne dzieci nie płaci składek na ZUS, a tak i ona zapłaci i panie przedszkolanki zapłacą, więc o roczek czy dwa dłużej ZUS jakoś pociągnie. Zresztą wyciąganie kobiet z domu ma jeszcze ten dodatkowy plus, że rozbija to siedlisko czarnej reakcji i burżuazyjny przeżytek - rodzinę, która dzięki temu jest coraz mniej autonomiczna i spójna. Gdyby nie „darmowe” przedszkola w wielu przypadkach praca kobiet byłaby ekonomicznym nonsensem - zarobek równałby się kosztom przedszkola, a tak skoro już pod przymusem zabrano pieniądze na to „darmowe” to i matka może „dobrowolnie”, czyli pod przymusem ekonomicznym ruszyć do pracy. A im wcześniej dziecko trafi na wychowani państwa tym łatwiej da się je urobić, że tak być musi i jest to jak najbardziej normalne.

 

reakcja
O mnie reakcja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka