- Nikt mi nie dawał żadnych poleceń. Trudno rozmawiając z kancelarią premiera kogoś pogonić – powiedział w przewodniczący sądu okręgowego w Gdańsku Ryszard Milewski. Skomentował w ten sposób opublikowane przez GPC nagranie rozmowy, podczas której podający się za asystenta szefa Kancelarii Premiera dziennikarz ustala z nim termin posiedzenia sądu.
„Dlaczego od razu mówi się, że jestem winny? Dlaczego nikt nie chce sprawdzić jak rzeczywiście przebiegała rozmowa?” – pyta Milewski. Jego zdaniem taśmy zostały zmanipulowane, ponieważ są to fragmenty jego wypowiedzi. Jak dodaje, złożył do prokuratury wniosek o zabezpieczenie tych nagrań. Podkreślał również wielokrotnie, że prokuraturę powiadomił o zaistniałej sytuacji w poniedziałek, a publikacja miała miejsce dopiero w czwartek.
Zapytany, czy zamierza podać się do dymisji, powiedział: „Na razie nie widzę takiej potrzeby. Jeżeli z tych taśm będzie wynikać, że nie dopełniłem obowiązków albo naruszyłem niezawisłość sędziego, oczywiście podam się do dymisji albo oddam się w ręce sędziów z Krajowej Rady Sądownictwa”. Jego zdaniem, dopiero po wyjaśnieniu sprawy minister sprawiedliwości powinien podejmować decyzje o dyscyplinarnym postępowaniu.
Cała rozmowa w RMF FM
Inne tematy w dziale Polityka