Debata publiczna o mediach toczy się od prawie dwudziestu lat – czyli niemal przez całe dorosłe życie Igora Janke.
Każde kolejne jej nasilenie do tej pory, było wywołaniem szumu medialnego, który odwracał uwagę społeczeństwa od dokonującego się w cichości gabinetów ministerialnych i ludzi trzymających władzę aktu kolejnego „odzyskania” mediów .
To publiczne debatowanie nad kolejnym projektem ustawy medialnej, której skutkiem zawsze był stołek prezesa TVP dla kogoś ze „swoich” a przy okazji obsadzenie paru setek innych stołków – wywoływane było sztucznie i służyło zawsze tej grupie interesu, która miała największe możliwości uzyskania zamierzonych korzyści.
Korzyści nie tylko politycznych, ale i całkiem wymiernych finansowo.
Igor Janke, człowiek ,który zaangażował się po stronie braci Kaczyńskich, podejmując pracę w mediach przez nich „odzyskanych” - równocześnie usiłuje kreować swój wizerunek jako dziennikarza obiektywnego i niezależnego, do czego miał i ma służyć mu Salon 24.
Na marginesie niniejszych rozważań nad mediami publicznymi w Polsce - mała uwaga charakteryzująca zależność dziennikarzy od instrukcji płynących z ośrodka władzy PiS – Jarosława Kaczyńskiego.
To m.inn. używanie w piśmie i w mowie – obowiązującej formuły : Tusk. Bez dodatku premier – czasem samo „premier” bez „Tusk”, jak już z kontekstu wychodziłoby niezgrabne powtarzanie. Nawet bez imienia - Donald. Najlepiej nawet bez słowa – pan. Samo: Tusk!
Formuła przyjęta w cywilizowanych krajach: Premier Donald Tusk – dziennikarzom zależnym od PiS i jej szefa przez pióro , klawiaturę i mikrofon nie przechodzi. Nie ma prawa!
W przeciwieństwie do : Pan premier Jarosław Kaczyński ( ponoć ten tytuł pozostaje przynależny osobie do końca życia). Ewentualnie: były premier pan Jarosław Kaczyński. Czasem wymiennie: pan prezes Jarosław Kaczyński. W niektórych sytuacjach, mających na celu lekkie ocieplenie wizerunku szefa – samo skromne Jarosław Kaczyński. Zasada powyższa obejmuje też nazwiska pozostałych prominentnych przedstawicieli PiS i niePiS. Mamy więc: Zdrojewskiego, Chlebowskiego, Schetynę Niesiołowskiego... i Przemysława Gosiewskiego, Karola Karskiego, Tadeusza Cymańskiego, Pawła Kowala.
Skoro więc sposób na scharakteryzowanie preferencji dziennikarza mamy dość prosty i klarowny, wróćmy zatem do głównego nurtu rozważań, nad potrzebą bądź nie – debaty nad proponowaną ustawą medialną, a dokładniej rzecz ujmując nad sensem i formą istnienia mediów publicznych w formule o jaką walczy Igor Janke.
Kataryna precyzyjnie określa co leży u podstaw dążeń do zawłaszczania mediów – przypisując owe intencje Platformie Obywatelskiej, ale niechcący ujawniając jaki cel przyświecał Prawu i Sprawiedliwości.
„Po pierwsze, przejęcie mediów to możliwość wyeliminowania z przestrzeni publicznej głosów krytycznych.
Po drugie, będzie sporo posad do rozdania najbardziej zasłużonym na polu propagandy.”
Czyż dziwić więc mogą dziś głosy uniesionych „słusznym gniewem” ludzi obawiających się, że rozdane im stołki zaczną wymykać się spod dobrze na nich usadzonych siedzeń i uniemożliwią dalsze zdobywanie zasług na polu propagandy.
(Kolejna dygresja – do omówienia przy innej okazji, to „pole propagandy” – określenie ze stenogramów posiedzeń KC PZPR – jak wiele innych składowych języka władzy PRL – dominujace w języku ludzi związanych z Jarosławem Kaczyńskim)
Czyż może dziwić to święte oburzenie i odwoływanie się do „debaty publicznej”, która wyrok nad prywatą i zawłaszczeniem mediów publicznych może przesunąć choć trochę, chociaż o parę miesięcy, tygodni?
Może w tle tych żarliwych apeli i nawoływań stoją podpisane kontrakty, które gwarantują nabycie praw do nieprzyzwoicie wysokich odpraw w określonym czasie - teraz na nie jeszcze za wcześnie? Odpraw zdzieranych z abonamentu - emeryckich grosików wydzieranych każdego miesiąca ludziom dla których telewizja i radio to często jedyne okno na świat? Abonamentu, którego działanie psychologiczne (płacę, więc korzystam) – jest jednym z elementów udanej propagandy, indoktrynacji i uzyskiwania efektów politycznych.
Kataryna pisze:
„Po trzecie, wzmocnienie mediów publicznych nie jest w interesie mediów prywatnych, których Platforma jest dłużnikiem.
Po czwarte, likwidacja abonamentu to niezły pomysł na przypodobanie się elektoratowi a robota żadna.”
W pomówieniu kataryny o rzekomym długu PO wobec mediów prywatnych ( kataryna sprytnie nie wyjaśnia czy tylko jest to dług wdzięczności czy też jakiś inny, bardziej wymierny dług – pozostawiając tu wdzięczne pole do domysłów) – mieści się, także niechcący przez nią zamieszczona informacja, że PiS i Kaczyńscy zawłaszczając media publiczne pozbawiali wszelką konkurencję polityczną dostępu do mediów publicznych.
Ta niezamierzona konstatacja kataryny znajduje dosadne potwierdzenie w artykule Janusza Korwin-Mikke.
Przy okazji sporo mówi o tym, że jeśli PiS mógł coś mieć za darmochę, wykorzystując do tego celu sprawowanie władzy – to korzystał „do spodu”. Pewnie, po co płacić mediom prywatnym za reklamę i propagandę, skoro po to właśnie „odzyskuje się” media publiczne. Likwidacja abonamentu, haraczu, który zasila molocha i z którego tak szczodrą ręka opłaca się posłusznych władzy pracowników mediów – wydaje się katarynie zabiegiem czysto propagandowym.
Tyle tylko, że nawet jeśli tak by było, to działanie propagandowe będzie jednorazowe, a skutki w postaci niebagatelnej kwoty, prawie dwustu złotych rocznie pozostających już na zawsze w kieszeni emerytów i dramatycznie nisko opłacanych pracowników – to kolejne zwolnienie ludzi otrzymujących na przeżycie 800 – 1000 złotych miesięcznie z niesprawiedliwego podatku, służącego zaspokajaniu luksusów i fanaberii władzy.
„Solidaryzm społeczny” – hasło głoszone przez PiS – w kontekście żarliwej obrony pieniędzy dla władzy, czyli utrzymania abonamentu – nabiera wyraziście kłamliwego i oszukańczego charakteru.
Przykład mediów prywatnych, które bez abonamentu funkcjonują lepiej i oszczędniej niż media publiczne, proponując ofertę jakościowo często lepszą - jest tu wymownym przykładem przypisywania abonamentowi roli innej niż rzeczywista.
Pozostała argumentacja kataryny jest już tylko dodatkiem do tezy głównej jaka wynika z treści przytoczonych cytatów: Nie pozbawiajcie NAS stołków i kasy! Nie pozbawiajcie NAS naszych darmowych możliwości uprawiania naszej propagandy partyjnej!
Ustawa medialna wprowadzana gorączkowo w pośpiechu by jak najszybciej dorwać się do mediów, przez PiS nie wywołała protestów Igora Janke.
Nie widział wtedy tego co widzi dziś?
„Wszystkie partie: SLD, UW, PSL, PiS zawłaszczały media.”
Dlaczego nie protestował, nie pisał krytycznych tekstów, nie apelował do Jarosława Kaczyńskiego?Gdzie przez minione lata był głos Igora Janke w kwestii mediów publicznych?A skoro uważa, ze media SĄ zawłaszczone przez PiS – dlaczego broni stanu posiadania PiS? Dlaczego zależy mu na przedłużaniu status quo?
Czyż nie dostrzega dążenia do swoistego porozumienia dotychczasowych władców mediów publicznych - SLD skrytego w LiD i PiS by wspólnymi siłami, przy wykorzystaniu, jak zawsze posłusznego bratu Lecha Kaczyńskiego, drogą veta prezydenckiego – nie dopuścić do uchwalenia proponowanej przez PO ustawy medialnej?
Czy Igor Janke jest świadom faktu, że zarówno ludzie ekipy Kwiatkowskiego jak i Urbańskiego dziś wspólnie „kręcą lody” w telewizji, radiu i paru gazetach, w których skarb państwa posiada udziały? Czy ma świadomość, że na decyzje KRRiTV Czarzastego nakładają się decyzje KRRiTV Kruk? Czy odwoływanie się Igora Janke jednym tchem do „wyrazicieli opinii środowisk” w postaci beneficjentów mediów zawłaszczonych uprzednio przez lewicę a następnie przez PiS:
„Krytykują go dziennikarze od Jacka Żakowskiego po Bronka Wildsteina. Słyszałem jak skrytykowała go nawet Tomasz Lis i Olga Lipińska, krytykuje go SLD i PiS.”
i nawoływanie do „zrobienia kroku do tylu” – jest moralnie uzasadnione?
Odpowiedź na to pytanie zawiera się w zarówno w przypisywaniu znaczenia i roli społecznej wyjątkowo obrzydliwemu działaniu niszowej gazetki jednego z czołowych beneficjentów władzy Kaczyńskich – Gazecie Polskiej Tomasza Sakiewicza – jak i w zaproszeniu ostatnio do udziału w „oswajaniu ciemnego luda z kolorem czerwonym” w Salonie 24 - Marka Borowskiego.
*Artykuły na których oparty jest powyższy tekst:
1. „Kłamstwo Igora Jankego „ – Janusz Korwin-Mikke http://korwin-mikke.blog.onet.pl/2,ID299042316,index.html 2.”Janke apeluje do Tuska” – kataryna ( blogerka) http://kataryna.blox.pl/html 3. „Platformo nie idź tą drogą” – Igor Jankehttp://www.rp.pl/artykul/101061.html 4. „Donaldzie Tusku, wycofaj ten projekt! Rozpocznijmy debatę o mediach publicznych” – Igor Jankehttp://jankepost.salon24.pl/64002,index.html
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka